Mateusz Dróżdż zapowiedział, że drzwi jego gabinetu zawsze będą otwarte dla piłkarzy. Fot. cracovia.pl


Oceny też sprawdzi

Ambicji, pracowitości, szacunku, zespołowości - tego oczekuje od piłkarzy prezes Cracovii.

 

W środę na zgrupowanie „Pasów” w Turcji przylecieli Elżbieta Filipiak, przewodnicząca rady nadzorczej klubu i prezes Mateusz Dróżdż. Wieczorem drużyna po raz pierwszy spotkała się z nowym szefem, który przez niespełna dziesięć minut wygłaszał swoje „expose”. Choć nie jest nową osobą w polskiej piłce, nie miał okazji współpracować z ani jednym zawodnikiem Cracovii.

 

Szacunek to podstawa

- Mam nadzieję, że wspólnie osiągniemy coś, co pozwoli nam się cieszyć z Cracovii, a wy będziecie mogli się rozwijać. Jeżeli ktoś grał dla siebie, to w poniedziałek to się skończyło. Najważniejszym celem nie tylko dla was jest dobro drużyny i całego klubu. Możemy sobie mówić piękne hasła, ale prawda jest taka, ze Cracovia wymaga wielu prac, tworzenia struktur od nowa. Bardzo dobrze wiecie – zwłaszcza osoby, które są tu dłużej – jak to funkcjonowało od środka – zaczął prezes. Zaapelował o wzajemny szacunek. Ma to dotyczyć także podejścia zespołu do szeregowych pracowników. – Jeżeli się dowiem, że tego szacunku nie ma, to będę wyciągał konsekwencje. Tak samo zawsze będę was bronił i pójdę za wami w ogień. W każdym klubie wyznawałem taką doktrynę. Tylko wtedy zrobimy coś więcej, gdy każdy będzie elementem drużyny, dołoży cegiełkę.

- Jeżeli ktoś uważa, że jest najważniejszy – dotyczy to także mnie – to jest to bez sensu, nie ma dla niego miejsca w Cracovii. Jestem liderem projektu, mam go „ciągnąć”. Jak będzie wam ciężko, to zrobię wszystko, by pomóc. Prezesem jest się tylko w KRS-ie, można podjąć uchwałę i go odwołać. W poprzednich klubach miałem świetne szatnie, dobre relacje z piłkarzami – podkreślał i zapraszał do swojego gabinetu, do którego drzwi zawsze mają być otwarte. W oficjalnym przemówieniu zaprosił na rozmowę radę drużyny, by przedstawiła swoje bolączki.

 

Prezes „złotówa”

Dróżdż nawiązał także do swoich słów z konferencji prasowej, kiedy powiedział, że Cracovia nie będzie już najlepszym płatnikiem. – Jestem prezes „złotówa”, na pewno się o tym przekonacie. Jeżeli zrobimy sukces i w klubie będą pieniądze, to będziemy się nimi dzielić. Musimy je jednak wyciągnąć z boiska, żeby unormować klub – tłumaczył i przekonywał, że „sukcesy są przed nami”. – Gwarantuję wam, że klub będzie wyglądał inaczej. Jak będzie dobrze z waszej strony, to i nam będzie łatwiej. Każdy będzie patrzył na was, bo dla ludzi jesteście idolami. Pamiętajcie, że to nie kibice są dla nas, tylko my dla kibiców – przypomniał. Szczególnie zamierza obserwować młodych zawodników, ale nie mogą oni liczyć, że wszystko zostanie im podane na tacy. Dostali radę, by uczyli się od bardziej doświadczonych. – Jak trzeba będzie, sprawdzę wasze oceny. Ważne jest to, jakimi ludźmi jesteście poza boiskiem.

W poniedziałek Dróżdż spotkał się z kibicami. Rozmawiał z nim m.in. Tomasz Siemieniec, były piłkarz i kierownik Cracovii. – Z mojej strony pan Mateusz Dróżdż ma pełne poparcie i pełną dozę zaufania, bo jest to pierwszy „zewnętrzny” prezes „za kadencji" Comarchu. Wielokrotnie pisałem o tym, że chciałbym zobaczyć, jak by funkcjonowała Cracovia prowadzona przez doświadczonego profesjonalistę, przez eksperta w zarządzaniu sportem – napisał w felietonie dla serwisu „TerazPasy”. Jego zdaniem słowa nowego prezesa są miodem na serce kibica „Pasów”, marzącego o załatwieniu spraw, które teraz są na liście priorytetów. – Większość tych problemów była „zamiatana pod dywan”, albo po prostu przechodzono nad nimi do porządku dziennego, w ogóle nie uznając ich za jakiekolwiek przeszkody – uważa Siemieniec. Michał Knura