Sport

Oby tak dalej

Znakomity początek naszych osad. Wszystkie awansowały.

Dorota Borowska (z lewej) i Sylwia Szczerbińska znów razem w łódce. Fot. PAP/Adam Warżawa

KAJAKARSTWO

Na torze regatowym w podparyskim Vaire-Sur-Marne rozpoczęła się wczoraj rywalizacja o medale. Jako pierwsza wystartowała nasza czwórka: Karolina Naja, Anna Puławska, Adrianna Kąkol i Dominika Putto. Jak przystało na kandydatki do sukcesu spisały się bardzo dobrze. Zajęły trzecie miejsce w wyścigu eliminacyjnym na 500 m i bezpośrednio awansowały do finału. Wygrały Nowozelandki przed Hiszpankami.

Polki nieco spóźniły start i przez pół dystansu płynęły na czwartej pozycji. Łatwo jednak minęły Norweżki i uplasowały się na 3. miejscu, które gwarantowało bezpośredni awans. Biało-czerwone straciły do zwyciężczyń 1,74 sek.

Naja z Puławską jeszcze raz wczoraj stanęły na starcie, w dwójkach na 500 m. W tej konkurencji bronią wicemistrzostwa olimpijskiego z Tokio. W biegu eliminacyjnym zajęły drugie miejsce, premiowane awansem do półfinału. Przegrały tylko z Niemkami, Pauliną Paszek i Jule Marie Hake. O drugą pozycję stoczyły twardy bój z Węgierkami, wyprzedzając je o zaledwie 0,26 sek.

- Emocje takie same jak na każdej imprezie sportowej - mówiła Karolina Naja, czterokrotna medalistka olimpijska. - Założenia na dziś zostały wykonane. Jest finał w K-4 i bezpośredni awans do półfinału w K-2 – dodała Anna Puławska.

Pozostałe nasze osady także nie zawiodły. Martyna Klatt i Helena Wiśniewska dołączyły do Nai i Puławskiej w półfinałach K-2 500 m, Dorota Borowska i Sylwia Szczerbińska przez repasaże przebiły się do półfinału C-2 500 m, a Jakub Stepun i Przemysław Korsak wystąpią w półfinale K-2 500 m.

Ci ostatni debiutują w igrzyskach. Bilety do Paryża wywalczyli w maju podczas kontynentalnych regat kwalifikacyjnych w węgierskim Szegedzie. - Mam nadzieje, że trener się troszkę pomylił, jeżeli mówił o roku mniej w kampanii olimpijskiej, którego miałoby nam zabraknąć w walce o medal - mówił w mixed-zonie uśmiechnięty Jakub Stepun. Podkreślił, że on, jak i Korsak, medali nie rozdają, ale chcą być jak najwyższej na igrzyskach. - Jeszcze mamy trochę czasu do półfinału i finału, jeszcze musimy potrenować. Może trener ma rację, ale my na pewno damy z siebie wszystko - podkreślił Stepun.

Polacy na ostatniej prostej do startu w Paryżu przygotowywali się w Portugalii. - Szlifowaliśmy formę. Czuję, że jestem w najlepszej dyspozycji w tym sezonie. Nie śledziłem za bardzo igrzysk, bo skupiałem się na naszej dwójce - przyznał Korsak.  - Ja oglądałem trochę igrzysk. Widziałem medal Klaudii Zwolińskiej, widziałem rewelacyjną Olę Mirosław, ale przede wszystkim naszą koleżankę, która także jest żołnierzem, Julkę Szeremetę. Kosi ostro w tym boksie - podkreślił Stepun.

Radości ze startu nie kryła Dorota Borowska. Jej udział w igrzyskach stał bowiem pod wielkim znakiem zapytania, gdyż w jej organizmie wykryto niedozwolone środki. Kajakarka udowodniła swoją niewinność i w niedzielę została oczyszczona przez Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu (CAS). Do Paryża dotarła w poniedziałek. - Jestem przeszczęśliwa, że mogę tu być i że udało się w czasie udowodnić prawdę. Sylwia nie zostawiła mnie do końca i nie wybrała sobie innej partnerki do dwójki. Czekała do ostatniej chwili na decyzję. Wiem, że to było dla niej tak samo trudne jak dla mnie, więc bardzo bym ci chciała podziękować - powiedziała Borowska, zwracając się do Szczerbińskiej.

Polki przyznały, że w pierwszym wtorkowym wyścigu brakowało im jeszcze zgrania, bo nieco się od siebie oddaliły przez ostatnie dni. - Czułam się tutaj jak mała dziewczynka we mgle. Nie wiedziałam, co mam sama robić - wskazała Sylwia Szczerbińska. W drugim wyścigu Polki czuły się już lepiej, zaprezentowały - jak mówiły - 80-90 procent tego, co mogą.

Borowska pytana o oczyszczanie swojego nazwiska powiedziała, że dla niej najważniejsza była prawda. - Obawiam się jednak, że zawsze będę już kojarzona z tą sytuacją dopingową. Prawda zwyciężyła. A czy ludzie ją przyjmą? Nie jest moją rolą przejmować się, co taki „Janusz" siedząc z piwem na kanapie myśli o mnie. Nie było takiej sytuacji na szkoleniach antydopingowych. Udowodniłam nawet to, że z mojej strony nie doszło do żadnego zaniedbania. Naprawdę cieszę się z tego, że tu jestem i mam dużo spokoju w sobie. Być może sportową złość przełożę na tori tam moje pociągnięcie wiosłem będzie mocniejsze - dodała kajakarka.

(mic)


Jakub Stepun i Przemysław Korsak medali nie rozdają, ale... Fot. PAP/Adam Warżawa.