Oby prognozy się nie sprawdziły
Na weekend w Wiśle Malince zaplanowano zawody Letniej Grand Prix w skokach narciarskich.
Jednak w tym czasie na terenie południowej Polski ma być deszczowo i wietrznie. – Mam nadzieję, że prognoza pogody się nie sprawdzi – powiedział prezes Polskiego Związku Narciarskiego, Adam Małysz.
Do dwóch zawodów LGP zgłosiło się do tej pory 47 zawodników. Wszystko wskazuje na to, że w piątek zamiast kwalifikacji do sobotniego konkursu zostanie przeprowadzony tylko tzw. prolog. W niedzielę ma być przeprowadzony kolejny konkurs indywidualny. Małysz, podczas czwartkowej konferencji prasowej zapewnił, że wszystko jest gotowe do imprezy.
W gronie ośmiu Polaków, którzy zostali zgłoszeni do zawodów w Wiśle Malince nie ma Piotra Żyły. Dochodzi on do siebie po zabiegu kontuzjowanego kolana, który wykluczył go z rywalizacji na kilka tygodni. W czwartek zawodnik zapowiedział, że pierwsze skoki po powrocie do zdrowia – w Szczyrku bądź Zakopanem – ma oddać 24 września.
– Po raz ostatni skakałem na początku sierpnia podczas zgrupowania w Zakopanem, ale już wówczas z kontuzjowanym kolanem - dodał.
W gronie biało-czerwonych, którzy mają wystartować są: Kacper Juroszek, Maciej Kot, Dawid Kubacki, Adam Niżnik, Kamil Stoch, Paweł Wąsek, Jakub Wolny i Aleksander Zniszczoł.
– Niechęć do wiślańskiej skoczni zostanie już we mnie na zawsze, chociaż po przebudowie to odczucie już jest mniejsze. Jednak tak naprawdę nic ono nie znaczy w trakcie zawodów, co już udowodniłem. Gdy trzeba, to robię swoje. Lato było do tej pory pracowite, ale część rzeczy pozostało do zrobienia. We wrześniu nie można zakończyć przygotowań do zimowego sezonu. Widzę jednak, że praca już przynosi efekty – powiedział Dawid Kubacki.
Dla Kamila Stocha zawody w Wiśle będą pierwszymi z jego udziałem w okresie letnim. – Okres przygotowań był owocny, bardzo dobry. Zawody jednak zweryfikują moje słowa. W trakcie zgrupowań cieszyłem się skokami. To dla mnie bardzo ważne – powiedział.
Podczas konferencji prasowej szef federacji oficjalnie przedstawił nowego dyrektora sportowego ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskim. Już w połowie sierpnia został nim Alexander Stoeckl, który przez 13 lat był trenerem norweskich skoczków. Jego kontrakt z PZN podpisany został do końca sezonu olimpijskiego 2025/26.
– Mieliśmy kilka naprawdę długich rozmów nim ostatecznie powiedziałem "tak". Wierzę, że mogę być w jakiś sposób pomocny i mogę być wsparciem dla tej nowej silnej drużyny. Przede wszystkim to wielki zaszczyt być na tym stanowisku. To również wielka odpowiedzialność, oczywiście" – powiedział Stoeckl.
Norwegowie pod wodzą 50-letniego obecnie Austriaka odnieśli wiele sukcesów, na czele z medalami igrzysk olimpijskich. Ostatniej zimy szkoleniowiec popadł jednak w konflikt z zawodnikami i jego umowa została rozwiązana za porozumieniem stron.
Stoeckl jako dyrektor ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej odpowiadał będzie m.in. za stworzenie długofalowej strategii rozwoju tych dyscyplin oraz współpracę, nadzór i wdrażanie systemu szkoleniowego w ramach Szkół Mistrzostwa Sportowego. Będzie również wsparciem merytorycznym dla sztabów kadr narodowych
Trener polskiej skoczków Thomas Thurnbichler poinformował z kolei, że przed zawodami na skoczni im. Adama Małysza jego podopieczni dostali kilka dni wolnego (podobnie Stoch, który ćwiczy indywidualne z Michalem Dolezalem). – Teraz po prostu czekamy, aby w końcu po raz pierwszy rywalizować przed naszą publicznością na skoczni, którą znamy – dodał szkoleniowiec.
Tegoroczny cykl GP na igelicie mężczyzn ma się składać z 10 zawodów. Dwa pierwsze 13 i 14 sierpnia rozegrano w Courchevel. W obu przypadkach wygrał Austriak Stefan Kraft. Kolejne mają się odbyć Wiśle, potem 21 i 22 września w rumuńskim Rasnovie, tydzień później w austriackim Hinzenbach, a finał zaplanowano na 5-6 października w niemieckim Klingenthal (tam jeden z konkursów odbędzie się w formule miksta).
Autor: Rafał Czerkawski (PAP)