Z twarzy uczestników spotkania przy Piłkarskiej można odczytać ogromny żal straconych punktów... Fot. Arkadiusz Kogut/GKS Jastrzębie


Obustronny niedosyt

Krajobraz po meczu w Bytomiu przypominał pobojowisko, na którym pozostało dwóch rannych.

 

Zarówno bytomianie, jak i jastrzębianie zgłaszali przed pierwszym gwizdkiem aspiracje do pełnej puli. Obie zamieszane w walkę o utrzymanie drużyny, widząc coraz bardziej spłaszczającą się tabelę, wykalkulowały, że wygrana nie tylko pozwoli zwiększyć przewagę nad strefą spadkową, ale - przy równej liczbie punktów na koniec sezonu - może wpłynąć na wyprzedzenie rywala w walce o ligowy byt.


Szósty, ostatni już mecz polonistów przed własną publicznością z rzędu rozpoczął się po ich myśli. W pierwszym kwadransie formę Grzegorza Drazika sprawdzali Kamil Wojtyra i Michał Szmigiel, natomiast po strzale będącego ostatnio w wysokiej formie Tomasza Gajdy piłka minimalnie przeleciała nad poprzeczką. Następnie przewagę osiągnęli przyjezdni, a najgroźniejsze uderzenie, po którym dobrze interweniował Karol Szymkowiak, oddał Michał Bednarski. Najwięcej emocji dostarczyły jednak ostatnie minuty przed przerwą i to one powinny przynieść prowadzenie miejscowym. Najpierw z prawej strony piłkę na głowę rosłego Wojtyry dośrodkował Gajda, lecz ta trafiła w słupek, a chwilę później Gajda - tym razem z lewej strony - posłał futbolówkę na 6 metr, wprost na nogę pozyskanego zimą napastnika, jednak ten fatalnie spudłował.


Początek II połowy pozbawiony był fajerwerków, lecz co innego działo się poza placem gry, gdzie kibice Polonii za pomocą pirotechniki efektownie naznaczyli derbową atmosferę. Klarownych okazji pod bramkami nie było zbyt wiele, ale jeden z bramkarzy musiał się bardziej napracować na zachowanie czystego konta i z pewnością był to Drazik. Związany z jastrzębskim klubem od ponad dekady golkiper kolejny raz nie dał się pokonać Wojtyrze, a także obronił dwa groźne uderzenia Sebastiana Stebleckiego. Szczególnie kąśliwe uderzenie z doliczonego czasu gry sprawiło 30-latkowi sporo problemów.


- Trzeba docenić punkt zdobyty na trudnym terenie. W naszej sytuacji jest on bardzo cenny - spuentował krótko trzeci mecz bez porażki w 2024 roku trener GKS-u, Dawid Pędziałek. Swój zespół docenił również opiekun gospodarzy. Dla jego zespołu był to z kolei 6. mecz z rzędu bez porażki. - Byliśmy drużyną, która optycznie przeważała, kreowała grę w ataku i stwarzała sytuacje. Jesteśmy zadowoleni, że graliśmy dobrze i widowiskowo, jednak nie jesteśmy zadowoleni z tego, że zakończyliśmy ten mecz tylko z punktem, gdyż byliśmy zespołem lepszym - podsumował Łukasz Tomczyk. Warto zaznaczyć, iż dla bytomian był to pierwszy mecz przy Piłkarskiej zakończony bez straty gola. Co ciekawe, wspomniany Szymkowiak jest już trzecim bramkarzem Polonii, który spotkanie o punkty w tym sezonie zakończył z czystym kontem. Wcześniej sztuki tej dokonali Eryk Mirus i Kamil Hajduk.

Mateusz Skutnik