„Obróbka” skrawaniem

Patrik Lukać i Haris Kadrić jeszcze w starym roku rozwiązali kontrakty z Podbeskidziem, a kolejne odejścia mają być tylko kwestią czasu.

 

Jako pierwszy z zespołem trenera Dariusza Marca rozstał się Patrik Lukać. 29-latek sprowadzony został do Bielska-Białej z myślą zastąpienia Matveia Igonena, z którym klub nie zdecydował się automatycznie przedłużyć kontraktu (wiązałoby się to ze sporą podwyżką), a prowadzone po sezonie negocjacje zakończyły się fiaskiem i reprezentant Estonii kontynuuje karierę w bułgarskiej ekstraklasie. Słowaka, który miał go zastąpić w bramce, śmiało nazwać można „królem treningów” podczas których miał prezentować się świetnie, ale jak przychodziło do meczu, to popełniał proste błędy albo był niepewny na przedpolu. Lukać w sześciu spotkaniach ligowych wpuścił 9 bramek (nie zanotował żadnego czystego konta), a Podbeskidzie z nim w składzie ani razu nie wygrało. Słowacki bramkarz po pierwszych kolejkach sezonu stracił miejsce w składzie w wyniku urazu, ale po powrocie do zdrowia popełniał błędy, jak w wysoko przegranym meczu z GKS-em Tychy (0:3) i na dobre wygryzł go z bramki rezerwowy Patryk Procek. Lukać związał się już kontraktem z występującym w słowackiej ekstraklasie FC ViOn Zlate Morave, skąd trafił do Bielska-Białej.

Drugim piłkarzem, który rozwiązał swój kontrakt z klubem jest Haris Kadrić. 23-letni napastnik miał wzmocnić rywalizację w ofensywie, a różnicy nie robił nawet w 4-ligowych rezerwach. Gdy zespół objął trener Marzec, to w wewnętrznym sparingu nie wykorzystał rzutu karnego. Jego bilans to 11 ligowych spotkań (236 minut), w których nie strzelił żadnego gola. Kolejnym piłkarzem, którzy zimą ma rozstać się z Podbeskidziem, jest Mateusz Stryjewski, który zostanie do końca sezonu wypożyczony do 3-ligowej Avii Świdnik (jego umowa z klubem wygasa po sezonie). To wicelider w rozgrywkach obejmujących województwa z południowo-wschodniej części kraju. Podbeskidzie chciałoby także rozwiązać kontrakt z Antonio Peroseviciem, który podobnie jak Kadrić, jest kompletnie nieudanym ruchem transferowym. 31-letni chorwacki pomocnik pojawił się na murawie tylko w trzech spotkaniach ligowych, uzbierał łącznie 34 minuty (po raz ostatni pod koniec września z Polonią Warszawa). Później albo narzekał na urazy, albo nie udawał nawet zaangażowania, gdy w weekend był zsyłany do czwartoligowych rezerw.

Klub chciałby pozbyć się jeszcze dwóch piłkarzy - Titasa Milasiusa i Mateusza Wypycha. 23-letni skrzydłowy dołączył do Podbeskidzia latem 2021 roku, po tym jak wygasła jego umowa z Wisłą Płock. Pod koniec pierwszego sezonu przebił się do wyjściowego składu i nawet zadebiutował w seniorskiej reprezentacji Litwy, ale za każdym razem, gdy jego pozycja w zespole rosła łapał kontuzję, a te go nie omijają. W tym sezonie Milasius w lidze uzbierał niewiele ponad 190 minut, ostatni raz na boisku pojawił się początkiem listopada. Znacznie trudniejszym wyzwaniem będzie rozstanie się z Mateuszem Wypychem. Podbeskidzie przedłużyło z nim kontrakt wiosną zeszłego roku - skorzystało wtedy z klauzuli, na mocy której piłkarz otrzymał podwyżkę, a jego umowa obowiązuje do końca sezonu 2024/25. Kilka tygodni później piłkarz nabawił się urazu i od tamtej pory częściej się leczył niż grał w piłkę. W bielskim klubie chcą pozbyć się także piłkarzy z przeszłością w 4-ligowych rezerwach. Damian Chmiel jest oferowany trzecioligowemu Rekordowi Bielsko-Biała, odejść może także Giorgi Merebaszwili.

 

(gru)