Obowiązkowa wygrana
TRYBUNA KIBICA – Ruch Chorzów
Jeszcze na parę godzin przed niedzielnym meczem Ruchu z ŁKS-em Łódź na Stadionie Śląskim w Chorzowie nie było wiadomo, czy w ogóle dojdzie do skutku. I tylko dzięki zaangażowaniu w usunięciu zalegającej na murawie wody armii osób z niebieskimi serduchami dało się grać.
Co do samego meczu... Piłkarze Ruchu mogli zanotować świetne wejście. Po dośrodkowaniu Piotra Ceglarza trafił do bramki ŁKS-u defensor Ruchu Nikodem Leśniak-Paduch. Jednakże weryfikacja VAR wychwyciła moment, kiedy piłka otarła się o rękę obrońcy Ruchu i w konsekwencji gol nie został uznany.
Potem sprawy w swe nogi wziął napastnik Niebieskich Piotr Ceglarz, który w 33 minucie, trafiając w górny róg bramki Aleksandra Bobka, dał Ruchowi prowadzenie 1:0. Jeszcze przed przerwą padł gol na 2:0 dla Ruchu – z rzutu karnego po faulu Sebastiana Ernsta w polu karnym łodzian na Shumie Nagamatsu. Skutecznym jego egzekutorem był znów Ceglarz. Tak więc z wynikiem 2:0 dla Ruchu zespoły zeszły na przerwę.
W drugich 45 minutach, pomimo kilku prób pokonania bramkarza ŁKS-u m.in. przez Nagamatsu, Dominika Preislera i Marko Kolara, wynik nie uległ podwyższeniu, natomiast łodzianie w doliczonym czasie zdołali zdobyć honorowego gola. Nie piałbym z zachwytu nad tą wygraną, a to dlatego, że mecz poziomem nie powalał.
Tu ciekawostka: Ruch odniósł drugie zwycięstwo nad ŁKS-em pod trenerską wodzą Waldemara Fornalika. To pierwsze miało miejsce w rundzie wiosennej sezonu 2008/09, kiedy to Niebiescy pokonali łodzian 2:0 po golach Wojciecha Grzyba z rzutu karnego i Tomasza Brzyskiego.
Dzisiaj Ruch trenera Waldemara Fornalika jest na etapie szukania optymalnego zestawienia; takiego, które będzie gwarantować zwycięstwa, a w którym dublerzy będą musieli bardzo mocno się starać, by „wygryźć” ze składu podstawowych piłkarzy.
A na razie najlepiej potwierdzić, że wygrana z ŁKS-em nie była przypadkiem, poprzez zdobycie trzech punktów z Chrobrym Głogów.
Ryszard Czaban
