Sport

Obowiązek wypełniony!

Polki zagrają jutro o 1. miejsce w grupie, a potem... zaczną się schody.

Martyna Czyrniańska początkowo męczyła się w ataku, ale nadrabiała serwisem oraz przyjęciem. Fot. wolleyballworld

MISTRZOSTWA ŚWIATA

Siatkarki Polski i Niemiec wypełniły obowiązek, bo po kolejnych zwycięstwach awansowały do 1/8 finału mistrzostw świata w Tajlandii. Teraz obie reprezentacje zagrają o 1. miejsce w grupie. Biało-czerwone straciły dość nieoczekiwanie seta z Wietnamem i swój „wyczyn” powtórzyły z Kenią. To przede wszystkim efekt braku stabilnej gry i chyba odpowiedniej koncentracji. Rywalki z odległych lokat w światowym rankingu w takich meczach nie mają nic do stracenia i grają bez żadnych obciążeń. Dlatego ryzykują zarówno w polu serwisowym, jak i w ataku.

Nieprzewidywalne

Trener Stefano Lavarini nie jest skory do eksperymentów personalnych i w meczu z Kenią postawił na ten sam skład co w meczu z Wietnamkami. Szybko jednak okazało się, że musiał dokonywać zdecydowanie większych rotacji. Początkowo korzystał tylko z podwójnej zmiany. Marlena Kowalewska i Malwina Smarzek zmieniały Katarzynę Wenerską oraz Magdalenę Stysiak, bo pierwsza rozgrywająca i atakująca nie były dobrze dysponowane. Stysiak podczas pierwszego seta nie potrafiła trafić w boisko i punkt zdobyła dopiero na jego finiszu. Tymczasem zastępująca ją Smarzek, w późniejszym okresie, atakowała 79-procentową skutecznością i zdobyła 11 punktów.

- Cieszy mnie przede wszystkim komplet punktów i jestem zadowolona z minut spędzonych na parkiecie – powiedziała po meczu Smarzek na antenie Polsatu. - Oczywiście, że drugi set chcemy jak najszybciej zapomnieć, ale czasami takie się trafiają. Takie drużyny jak Wietnam czy Kenia są nieprzewidywalne i potrafią zaskoczyć faworytki. Z Niemkami będzie zgoła inaczej, bo ich gra jest ustabilizowana i przewidywalna.

Trudno się nie zgodzić z naszą atakującą. Trzeba jednak przyznać, że Kenijki nie miały nic do stracenia i przede wszystkim ambitnie broniły, a potem starały wyprowadzić mocny i skuteczny atak.

Niekonwencjonalna gra

Wielokrotne mistrzynie Afryki grają tak nieszablonowo, że potrafiły zaskoczyć nie tylko na początku inauguracyjnej odsłony. Potem jednak Martyna Czyrniańska przypomniała sobie o własnym atucie, czyli zagrywce. Dwa asy z rzędu sprawiły, że nasz zespół objął prowadzenie 6:4 i już go nie oddał. Patrzyliśmy ze spokojem na rozwój sytuacji w kolejnej partii, a tymczasem nastąpił krach, który trudno było przewidzieć i nie sposób wytłumaczyć. Biało-czerwone zaczęły w fatalnym stylu od 0:4, zaś przy stanie 3:10 nastąpiła wspomniana podwójna zmiana. Chwilę potem pojawiła się Paulina Damaske, zastępując Martynę Łukasik. To jednak nie zmieniło obrazu gry. To był najgorszy set w wykonaniu naszych siatkarek pod kierunkiem włoskiego szkoleniowca. Nasze panie zanotowały w tym secie 17% skuteczności w ataku i niech to wystarczy za cały komentarz.

Na szczęście w kolejnych odsłonach nasze panie opanowały turbulencje i wróciły do punktowania. Wspomniana Smarzek udanie atakowała, zaś Koralewska znacznie szybciej rozgrywała piłkę niż wcześniej i wykorzystywała środkowe w ataku. Tym razem wszystko przebiegało pod kontrolą naszego zespołu. W czwartej partii Kenijki na początku próbowały walczyć, ale Agnieszka Korneluk najpierw doprowadziła do remisu 8:8, a potem nie było już większego zagrożenia. Liczy się zwycięstwo...

Godzinka z prysznicem

Niemki, najgroźniejsze rywalki Biało-czerwonych w grupie, tylko przez 66 minut przebywały na boisku. Rywalki z Wietnamu nie były w stanie nawiązać z nimi rywalizacji. Owszem od czasu do czasu zdobywały punkty, ale wygrana naszych zachodnich sąsiadek nie podlegała dyskusji. Niemniej mecz z Wietnamem też był daleki od ideału, bo podopieczne trenera Giulio Cesarego Bregoliego nie ustrzegły się błędów. Popełniły ich aż 19 przy 11 rywalek. Niemniej w blokach było 9-2, zaś w zagrywce 7-2 i to również przekładało się na przewagę w ataku.

W środę zapowiada się ciekawe spotkanie o 1. miejsce w grupie. A potem rozpoczną się już prawdziwe schody, bo rywalki będą zdecydowanie silniejsze. 

(sow)

◼  Polska – Kenia 3:1 (25:17, 15:25, 25:15, 25:14)

POLSKA: Wenerska (2), Łukasik (14), Korneluk (11), Stysiak (6), Czyrniańska (15), Jurczyk, Szczygłowska (libero) oraz Kowalewska, Smarzek (12), Damaske, Gryka (4), Stefanik, Piasecka (2). Trener Stefano LAVARINI.

KENIA: Emma (2), Adhiambo (18), Belinda (12), Idachi (10), Tata (10), Ekaru (7), Nafula (libero) oraz Japkorir (3), Kaei (1), Boka, Lichayo, Lorine (1) Juliana. Trener Geoffrey OMONDI.

Sędziowali: Joo-Hee Kang (Korea Płd.) i Sasiprapa Pimthongkhonburi ((Tajlandia). Widzów 2734.

Przebieg meczu

I: 10:4, 15:9, 20:13, 25:17.

II: 3:10, 7:15, 11:20, 15:25.

III: 10:5, 15:7, 20:11, 25:15.

IV: 10:8, 15:10, 20:14, 25:14.

Bohaterka – Martyna CZYRNIAŃSKA.


◼  Niemcy – Wietnam 3:0 (25:18, 25:17, 25:21)

NIEMCY: Straube (4), Alsmeier (13), Scholzel (9), Weske (9), Orthmann (14), Weitzel (15), Pogany (libero) oraz Stigrot, Stautz. Trener Cesare BREGOLI.

WIETNAM: Onah (2), T. T. T. Thuy (17), N. T. Trinh (4), H.T.K. Trinh (6), Quynh (3), T. T. B. Thuy (3), Dang (libero) oraz Uyen (2), Phuomng, Thoa. Trener Kiet Tuan NGUYEN.

Sędziowali: Vlastimil Kovar (Czechy) i Ziling Wang (Chiny). Widzów 1837.

Bohaterka – Hanna ORTHMANN.