Obezwładniająca niemoc
Podejmiemy walkę, ale będzie trudno – przyznał po dwóch porażkach w finale Mateusz Bieniek, środkowy Jurajskich Rycerzy.
ALURON CMC WARTA ZAWIERCIE
Dotychczasowy przebieg finałowej rywalizacji jest zaskakujący. Przed jej rozpoczęciem więcej szans dawano zawiercianom, tymczasem przegrali dwa pierwsze mecze, prezentując się fatalnie. Nie tylko nie zdołali ugrać nawet seta, ale zdobywali w nich zaledwie po 14 punktów. Taka różnica to już deklasacja. - Co możemy zrobić? Rywale naprawdę grają świetnie, ale my przede wszystkim musimy się skupić na naszej grze, na poprawie podstawowych elementów. Z tym mamy największy problem. W środę musimy spróbować przedłużyć tę rywalizację, bo na razie rywale dwa razy nas po prostu ograli łatwo – podkreślił Mateusz Bieniek.
Zawiercianie mają problem z każdym elementem. W ciągu kilku dni ich gra zupełnie się posypała. Jeszcze nie tak dawno, w półfinale, toczyli wręcz heroiczne boje z PGE Projektem Warszawa, prezentując kapitalne zagrania. Imponowali szybkością rozgrywania akcji i grą kombinacyjną. Rozgrywający Miguel Tavares Rodrigues często też wykorzystywał środkowych, Jurija Gładyra i Mateusza Bieńka, którzy zdobywali nawet po kilkanaście punktów.
Skąd więc taki nagły zjazd? By grać szybko i kombinacyjnie, Aluron CMC Warta potrzebuje w miarę stabilnego przyjęcia zagrywki. Tego tymczasem brakuje. Lublinianie dzięki świetnym i precyzyjnym serwisom – w dwóch meczach mieli aż 17 asów – odrzucili graczy z Zawiercia od siatki, uniemożliwiając rozgrywanie akcji przez środek i zmuszając ich do gry na wysokiej piłce. A tam Bartosz Kwolek, Aaron Russell czy Kyle Ensing odbijali się od bloku Bogdanki LUK jak od ściany.
Sytuację Jurajskich Rycerzy mocno skomplikowały też kontuzje Karola Butryna i Russella, a po ostatnim spotkaniu również Gładyra. Zwłaszcza brak Butryna mocno wpłynął na ustawienie zespołu, bo zastępują go Kyle Ensing lub ściągnięty w trybie awaryjnym Georg Grozer. By nie przekroczyć limitu obcokrajowców – trzech na parkiecie – Michał Winiarski musi więc zrezygnować z jednego ze swoich podstawowych graczy: Russella, Luke Perry’ego bądź Tavaresa Rodriguesa. W pierwszym meczu nie było Russella, który z powodu urazu daleki jest od formy, w drugim Perry’ego. W obu przypadkach manewr nie przyniósł pożądanego skutku. Zarówno Patryk Łaba (zmiennik Russella), jak i Szymon Gregorowicz grali nerwowo i niepewnie. - Nie chcę mówić, że mamy niefart z kontuzjami, ale teraz wypadł nam też Jurek. Nie wygląda to fajnie, bo straciliśmy Karola, wcześniej także Aaron miał problemy. Nie wiem, czy to zmieniłoby przebieg rywalizacji i wygralibyśmy z Lublinem, bo rywale grają świetnie, ale na pewno ma to też jakiś wpływ – przyznał Bieniek.
(mic)