Oberwanie chmury
PRZECZYTANE Coś takiego, jak we wtorek po południu w Dortmundzie, tuż przy Westfalenstadion, przeżyłem w przeszłości raz.
Michał Zichlarz, Dortmund
Oberwanie chmury
Coś takiego, co wydarzyło się we wtorek po południu w Dortmundzie, tuż przy Westfalenstadion, przeżyłem w przeszłości tylko raz, w Dakarze pod koniec sierpnia 2006 roku. Prowadzona przez Henryka Kasperczaka reprezentacja Senegalu szykowała się wówczas do meczu w eliminacjach Pucharu Narodów Afryki z Mozambikiem. Na kilka godzin przed spotkaniem lunęło. Wyglądało to tak, jakby ktoś z nieba wiadrami lał wodę. W kilka chwil całe miasto zostało zalane, również boisko. Nie było pewne, czy mecz dojdzie do skutku, ale ostatecznie odbył się, a „Henri” w debiucie odniósł wygraną. Wtedy oberwanie chmury obserwowałem z hotelu, we wtorek w Dortmundzie niestety doświadczyłem żywiołu na własnej skórze, jak dziesiątki tysięcy fanów obecnych na kapitalnym starciu Turcji z Gruzją. Lać zaczęło około godziny 16.00 i było tak cały czas. Wszyscy byli przemoknięci i zziębnięci. Jakim cudem ulewę wytrzymała murawa Westfalenstadionu? Nie wiem.
Wiem za to, że... zamókł mi laptop i mam kłopoty z pracą. Ale kto ich tutaj przy tej deszczowej pogodzie nie ma? Szwajcarzy przecież w ogóle zmienili bazę pod Stuttgartem. Tam gdzie mieszkali, boisko z powodu opadów nie nadawało się do treningów. Z powodu deszczu było też spore zamieszanie na Volksparkstadion w Hamburgu, przez co biało-czerwoni nie mogli na nim potrenować przed meczem z Holandią. Pada i wciążma padać. Jest deszczowo, nic nie schnie. Czy to jednak coś nowego, jeżeli chodzi o niemieckie lato?
Za kilkanaście dni obchodzić będziemy 50. rocznicę słynnego meczu na wodzie we Frankfurcie nad Menem na Waldstadionie, gdzie rewelacyjna podczas MŚ reprezentacja Polski grała z gospodarzami. Przed tamtym meczem lunęło, boisko było zalane, ale spotkanie się ostatecznie odbyło. Przegraliśmy pechowo 0:1. Do dziś trwa dyskusja, co by było, gdyby 3 lipca 1974 panowały normalne warunki? Może to ekipa trenera Kazimierza Górskiego byłaby w finale, a nie Beckenbauer oraz jego koledzy.
I wtedy, i teraz pogoda nie rozpieszcza, ale do końca turnieju Euro jeszcze sporo czasu, więc wiele może się jeszcze zmienić. Oby tak było!