Michał Skóraś w poprzedniej kolejce ligi belgijskiej zdobył bramkę. Fot. David Catry/SIPA USA/PressFocus


Obawiają się kibiców

Przed meczami rewanżowymi w LKE w każdej parze sprawa awansu pozostaje nierozwiązana.


LIGA KONFERENCJI EUROPY

Club Brugge dobrze rozpoczął zmagania w ćwierćfinałach Ligi Konferencji Europy. W pierwszym meczu zespół Nicky’ego Hayena (na stanowisku dopiero od 18 marca) wygrał z PAOK-iem 1:0 i jest na dobrej drodze do awansu do półfinału. Belgowie przed rewanżowym spotkaniem na wyjeździe obawiają się jednak atmosfery, jaką zastaną w Salonikach. Dziennikarz Pieter-Jan Calcoen wspomniał w gazecie „Het Belang van Limburg” o tzw. pierścieniu ognia tworzonym przez fanów PAOK-u. Kibice wnoszą na stadion spore ilości pirotechniki, która odpalana jest dookoła murawy, na każdym sektorze, tworząc „płonący” owal. – Wygląda to tak: stewardzi przeszukują kibiców tylko przez chwilę lub wcale, tysiące fanów PAOK-u nie napotyka żadnych przeszkód podczas pokazu pirotechnicznego na stadionie Tumba, gdy wszyscy razem odpalają race – zaznaczył belgijski dziennikarz.


Skóraś z golem

Ten czynnik może rzeczywiście w jakimś stopniu przeszkodzić ekipie z Brugii w osiągnięciu celu. Jednak pod względem umiejętności belgijska "11" nie ma się czego obawiać. Dla polskich fanów rewanżowe spotkanie tych dwóch drużyn powinno być szczególnie ciekawe, ponieważ będzie można obserwować na boisku dwóch Polaków. W stroju gospodarzy zagra Tomasz Kędziora, a trykot Clubu Brugge przywdzieje Michał Skóraś. Ten drugi zaliczy miniony weekend do udanych, ponieważ zdobył gola w trzecim meczu play offu o mistrzostwo kraju przeciwko Royalowi Antwerp. Jego drużyna znajduje się na 3. miejscu z 5 punktami straty do liderującego Anderlechtu.


Spokój we Francji

W czwartek możliwy będzie powrót na boisko innego z reprezentantów Polski, Matty’ego Casha. Boczny defensor Aston Villi po ostatnim zgrupowaniu reprezentacji Polski zmagał się z urazem uda. Pauzował aż do minionej niedzieli, gdy pojawił się na ławce rezerwowych w starciu z Arsenalem (wygranym 2:0 przez ekipę z Birmingham). Na murawie się nie pojawił, ale możliwe, że dostanie szansę w rewanżu przeciwko Lille. W pierwszym meczu przeciwko Francuzom Aston Villi udało się zwyciężyć 2:1. Teraz Wyspiarzy czeka mecz wyjazdowy, w którym może wydarzyć się wszystko. Wydaje się, że Lille nie pokazało pełni swoich możliwości w zeszłym tygodniu. – W zespole panuje dobra atmosfera. To wyjątkowy mecz, do którego przygotowujemy się tak, jak do wszystkich innych, czyli ze spokojem. To spotkanie, w którym trzeba być nieomylnym. Nie można popełniać błędów i trzeba wykorzystywać wszystkie okazje. Na wysokim poziomie nawet najdrobniejsze szczegóły robią różnicę – powiedział podczas wczorajszej konferencji prasowej Jonathan David, najlepszy strzelec zespołu.


Oby do karnych

Ciekawie będzie w Stambule, gdzie Fenerbahce - z Sebastianem Szymańskim - podejmie Olympiakos. W pierwszym meczu Turcy obudzili się dopiero w drugiej połowie, przy stanie 3:0 dla zawodników z Pireusu. Mecz zakończył się porażką tureckiego zespołu 2:3, dzięki czemu wciąż jest on w grze o półfinał. Jednobramkowa strata może nic nie znaczyć, gdy sędzia w czwartek rozpocznie mecz na stadionie Sukru Saracoglu.

Otwarta pozostaje również kwestia awansu w starciu Fiorentiny z Viktorią Pilzno. Czesi wytrwali napór rywala u siebie, bezbramkowo remisując. Jeśli we Florencji znów uda im się zachować czyste konto i dotrwać do rzutów karnych, ich szanse zdecydowanie wzrosną. Mają przecież doświadczenie w strzałach z 11 metra – przećwiczyli je w marcu, kiedy to właśnie seria rzutów karnych wyłoniła zwycięzcę dwumeczu Viktoria – Servette w 1/8 finału LKE.


Kacper Janoszka

 

ĆWIERĆFINAŁY LKE

Czwartek, 18 kwietnia

Fiorentina – Viktoria Pilzno (18.45) 0:0 w pierwszym meczu,

Lille – Aston Villa (18.45) 1:2 w pierwszym meczu,

PAOK – Club Brugge (21.00) 0:1 w pierwszym meczu,

Fenerbahce – Olympiakos (21.00) 2:3 w pierwszym meczu.