Sport

O Wojtku, co piłkom się nie kłaniał

Z DRUGIEJ STRONY - Paweł Czado

Wojciech Szczęsny w trakcie meczu z Austrią podczas ostatniego Euro. Fot. Mateusz Porzucek/PressFocus

Informacja dnia? Bez wątpienia fakt, że Wojciech Szczęsny mówi: dość. Nie musi, nie ma już serca do dalszej gry. Jego prawo. W aż 34 starciach reprezentacji udało mu się zachować czyste konto. To rekord, bo żaden inny bramkarz – z Szymkowiakiem, Tomaszewskim i Młynarczykiem włącznie – nie może bowiem pochwalić się takimi osiągnięciami w biało-czerwonych barwach.

Z czego go zapamiętam:

a) z faktu, że jako reprezentant Polski na bramce miał ojca reprezentanta Polski na bramce. Przyznacie, to rzadkość! Ojca Macieja poznałem, gdy pracowaliśmy kiedyś razem w Warszawie. Był fotoreporterem w dziale sportowym, który tworzyłem w warszawskiej gazecie. Wojciech jest ewidentnie inteligentny po ojcu, choć nie jest tajemnicą, że kontaktów nie utrzymują;

b)  z debiutu w reprezentacji 2009 roku, bez zaliczenia debiutu w polskiej lidze. Na stadionie Zawiszy Bydgoszcz 19-letni wówczas szczawik zagrał w towarzyskim meczu z Kanadą. Gola nie przepuścił, zakończyło się 1:0;

c) z niezwykłej rywalizacji z Łukaszem Fabiańskim. Ciekawe, że obaj bramkarze świętują urodziny w tym samym dniu (18 kwietnia). Obaj do Arsenalu przenieśli się z Legii. Obaj walczyli o miejsce w bramce na dwóch frontach – w bramce „Kanonierów” i reprezentacji Polski;

d) z czerwonej kartki podczas mistrzostw Europy w Polsce w 2012 roku. Euro było pierwszą ważną imprezą w karierze. SelekcjonerFranciszek Smuda dał mu szansę w meczu inauguracyjnym z Grecją. W 69 minucie musiał jednak zejść z boiska i podczas tamtego turnieju już go nie zobaczyliśmy;

 e) z fenomenalnej gry podczas pierwszego, historycznego zwycięstwa z Niemcami w 2014 roku. Spotkanie w ramach eliminacji Euro 2016 odbyło się w Warszawie, był to jedyny mecz na Stadionie Narodowym, na jakim byłem. Warto było. Szczęsny grał kapitalnie, jego interwencje uchroniły reprezentację od utraty gola;

f) z kary, którą musiał zapłacić w 2015 roku. Został przyłapany na paleniu papierosów pod prysznicem po przegranym przez Arsenal meczu z Southampton. Grzywna wyniosła 20 tysięcy funtów;

g) z niezwykłego ligowego meczu przeciw Milanowi w 2020 roku. Juve wygrało 1:0, a Szczęsny obronił wtedy siedem trudnych strzałów. „La Gazzetta dello Sport” zachwycała się polskim bramkarzem. Jej dziennikarze tworzyli górnolotne peany. Tak samo zresztą jak po meczu z Sampdorią, wygranym 2:0, po którym Szczęsny świętował trzecie i ostatnie mistrzostwo Włoch;

h) ze znakomitej gry w barażu ze Szwecją o katarski mundial. Uratował naszą drużynę w Chorzowie, byłem na tym meczu i nasz bramkarz zrobił na mnie ogromne wrażenie. Był również bohaterem decydującego meczu barażowego z Walią w Cardiff. To on przecież obronił decydujący strzał Daniela Jamesa w konkursie rzutów karnych, dzięki temu Polska awansowała do finałów;

i) z obronionego karnego i dobitki w meczu z Arabią Saudyjską podczas mundialu w Katarze. Większe nawet wrażenie niż obrona karnego zrobiło na mnie wtedy zachowanie przy obronie dobitki z 5 metrów. Nie wiem, ilu bramkarzy byłoby w stanie to obronić, wiem, że tego dnia Szczęsny był najlepszym golkiperem świata;

j) z obronionego karnego Messiego podczas mundialu w Katarze. W trakcie meczu Szczęsny najpierw wybronił kilka trudnych sytuacji, a potem zahaczył Messiego. Sędzia po interwencji VAR odgwizdał karnego. Fantastyczną paradą popisał się Szczęsny, który wyczuł intencje strzelca. Polska ostatecznie jednak przegrała, a Argentyna zdobyła mistrzostwo świata;

Z czego go nie zapamiętam.

a) jako się rzekło – z fantastycznych interwencji w polskiej ekstraklasie, nie rozegrał w niej przecież ani jednego spotkania! Wyjechał jako 16-latek do Arsenalu. Potem, aż do dziś, zaliczył tylko dwa angielskie i dwa włoskie kluby.

Co dalej? Kto dalej?

Szczęsny na łonie rodziny. A w bramce? Może Łukasz Skorupski wywodzący się z Górnika? Może Kamil Grabara wywodzący się z Ruchu? Doprawdy, nie wiem.