Sport

O miejsce w czubie tabeli

Mecze Górnika z Rakowem to gwarancja emocji. Fot. Łukasz Sobala / Press Focus

SZLAGIER KOLEJKI

Mecze Górnika z Rakowem od jakiegoś czasu należą do gatunku najciekawszych kolejkowych wydarzeń. Tak też pewnie będzie i teraz. Po czterech seriach gier jedni i drudzy mają po 7 punktów, czyli o tylko 2 mniej niż prowadząca w tabeli Jagiellonia. Gra u siebie przed swoją widownią daje większe szanse zabrzanom, ale drużyna spod Jasnej Góry pokazała, że potrafi wygrać na trudnym terenie, choć w ostatnich latach nie bardzo to wychodziło i to „górnicy” w Zabrzu byli lepsi.

Dwa ostatnie spotkania pomiędzy tymi drużynami na Stadionie im. Ernesta Pohla to wygrane Górnika. Rok temu 2:1 po dwóch golach Yokoty, a w sierpniu 2022 – 1:0 po trafieniu głową Aleksandra Paluszka. Ostatnia wygrana częstochowian w Zabrzu miała miejsce w październiku 2020 roku. Drużyna Marka Papszuna rozbiła wtedy „górników” na ich terenie 3:1. Dwa razy na listę strzelców w tamtym pojedynku wpisał się Ivi Lopez, jednego dołożył David Tijanić. W Górniku ze składu z tamtego spotkania został tylko kapitan drużyny Erik Janża. W częstochowskiej jedenastce jest niezniszczalny Fran Tudor, Ben Lederman i leczący kontuzję Ivi Lopez.

Co ciekawe, za prawie miesiąc minie 30 lat od momentu, kiedy Górnik i Raków po raz pierwszy zmierzyły się w ekstraklasie. Ten pierwszy pojedynek między zespołami z województwa śląskiego (wtedy katowickiego i częstochowskiego – 1975-1998) miał miejsce 17 września 1994 roku jeszcze oczywiście na starym stadionie przy Roosevelta. Obejrzało go tylko 4 tys. kibiców, a arbitrem był Roman Walczak z Łodzi. Górnik wygrał 1:0, a zwycięską bramkę strzelił Andrzej Orzeszek. Pokonał Arkadiusza Gaika, który w ekstraklasie rozegrał w sumie ledwie 9 gier. W składzie beniaminka z Częstochowy grał wtedy na środku obrony Janusz Bodzioch. Były obrońca Górnika, który – znając pana Janusza – z pewnością znajdzie się w niedzielę na trybunach!

(zich)