Niemiecki napastnik Marcel Mansfeld (z lewej) zapewnił „Miedziance” komplet punktów w Sosnowcu. Fot. Ernest Kołodziej/miedzlegnica.eu


O honorowe pożegnanie

Piłkarze „Miedzianki” w ostatnim meczu sezonu chcą pokonać świętującą powrót do ekstraklasy Lechię Gdańsk.


MIEDŹ LEGNICA

Na kolejkę przez zakończeniem zmagań w Fortuna 1. Lidze Miedź Legnica zajmuje w tabeli dopiero 10. miejsce i nie ma żadnych szans, by zakwalifikować się do baraży o ekstraklasę. Podopieczni trenera Ireneusza Mamrota robią jednak wszystko, by godnie zakończyć sezon i pozostawić po sobie dobre wrażenie.


Notoryczna koncentracja

Po ostatniej wiktorii w Sosnowcu z Zagłębiem trener zielono-niebiesko-czerwonych, Ireneusz Mamrot, był zadowolony z postawy swojej drużyny. Konferencję prasową rozpoczął jednak od pochwał pod adresem pokonanych. - Przede wszystkim myślę, że gra i miejsce w tabeli Zagłębia Sosnowiec nie oddaje tego, jak ten zespół się prezentuje – powiedział niespełna 54-letni szkoleniowiec. - Od momentu przyjścia trenera Saganowskiego gra dużo lepiej i jego praca jest widoczna. Cieszymy się z trzech punktów, uważam, że przeciwko Zagłębiu zagraliśmy solidne spotkanie. Mam do zespołu pretensje tylko o dwie rzeczy. Jjeżeli chodzi o realizację założeń taktycznych wszystko było na poziomie, jaki sobie nakreśliliśmy, natomiast powinniśmy strzelić bramkę wcześniej, bo były ku temu sytuacje. Mogliśmy sobie po prostu ten mecz „ułożyć”, bo później był nasz niewymuszony błąd, rzut karny i w efekcie był remis 1:1. Z tego nie jestem zadowolony, bo wymagam od każdego zawodnika koncentracji przez cały czas. To co martwi, to urazy Kamila Antonika i Damiana Michalika. Odkąd przyszedłem do klubu, to prawdziwa plaga, z tym problemem borykamy się cały czas. Wiem, że to mógłby powiedzieć każdy trener, ale gdyby nie te poważne kontuzje, dzisiaj mielibyśmy więcej punktów i bylibyśmy w grze o baraże. Mogę tylko żałować, że tak nie jest. Musimy myśleć już o następnym sezonie, ale cieszę się, że zespół krok po kroku idzie do przodu. To, co chcę wdrożyć, jeżeli chodzi o sposób gry, zaczyna nieźle funkcjonować, aczkolwiek wiadomo, że może być jeszcze lepiej.


Strzelił, to ma...

Niespełna 23-letni napastnik Marcel Mansfeld przyszedł do Miedzi z Fortuny Duesseldorf 1895. W bieżącym sezonie mierzący 194 centymetry napastnik zdobył dla drużyny znad Kaczawy 9 goli w 22 meczach na zapleczu ekstraklasy. Po zwycięskiej batalii z Zagłębiem Sosnowiec został niejako „wywołany do tablicy”, ponieważ wpisał się na listę zdobywców bramek i zapewnił swojej drużynie trzy punkty. - To wina Michała Kostki - śmiał się wychowanek 1. FSV Mainz 05. - Po prostu przed meczem ustaliłem z nim, że jeżeli strzelę gola, będę musiał udzielić wywiadu i to po polsku. Udało mi się tego dokonać i musiałem wywiązać się z tego „obowiązku”. Co zaś tyczy się samego meczu - cieszę się, że po kontuzji, z którą zmagałem się kilka tygodni, nie ma już śladu i powoli wracam do normalnej dyspozycji, czego dowodem są kolejne strzelone przeze mnie gole. Początkowo, w pierwszych meczach, nie miałem zbyt wiele sił, ale potem było coraz lepiej. Bardzo się z tego cieszę i oby tak dalej. Naszym ostatnim przeciwnikiem będzie Lechia Gdańsk, pewna już awansu do ekstraklasy. Chcemy wygrać ten mecz, dać naszym kibicom trochę radości i zakończyć sezon zwycięstwem.


Długa lista nieobecnych

Przed ostatnim meczem z Lechią Gdańsk trenerowi legniczan bynajmniej nie ubyło problemów. Od dłuższego czasu kontuzjowani są Bartosz Guzdek i Damian Tront, nie wiadomo czy do niedzieli zdążą wykurować się Kamil Antonik i Damian Michalik. Trener Ireneusz Mamrot przy ustalaniu składu nie będzie teżmógł uwzględnić Kamila Drygasa, który w Sosnowcu po raz czwarty w tym sezonie został upomniany żółtą kartką i musi pauzować w jednym spotkaniu.

Bogdan Nather