Sport

O dużo za mało

Środek pola nie pokazał kreatywności, a Polacy poza kilkoma zrywami nie potrafili zaskoczyć Chorwatów.

Po raz kolejny Nicola Zalewski był najlepszym polskim zawodnikiem. Fot. Piotr Nowak/PAP

ILE I ZA CO?

Łukasz SKORUPSKI, 90 min – 5

Trudno się do niego o cokolwiek przyczepić. Co miał obronić, to obronił – w tym kilka nieco trudniejszych strzałów, jak w 7 minucie po główce Duje Calety-Cara. Przy pięknym golu Luki Modricia nie miał wiele do powiedzenia, choć pewnie znaleźliby się bramkarze z najwyższej półki, którzy pokusiliby się o „wyjęcie” mierzonego uderzenia.

Sebastian WALUKIEWICZ, 90 min – 4

Można znaleźć różne opinie o jego występie. W największym stopniu cień rzuca oczywiście faul tuż przed polem karnym, z którego skorzystał potem wspomniany Modrić. Kilka razy zdarzyły mu się niepewne interwencje, ale poza tym wielokrotnie blokował krzepkich Chorwatów i na ogół nie popełniał błędów taktycznych. W 67 minucie poszedł w pole karne rywali i oddał groźne uderzenie głową. W rozegraniu dawał najwięcej spośród całego bloku defensywnego.

Jan BEDNAREK, 90 min – 5

Na środku idzie mu lepiej niż jako prawy stoper. Uniknął większych pomyłek, choć Igor Matanović kilkukrotnie dawał mu się we znaki. Można postawić obok niego lekki plus.

Paweł DAWIDOWICZ, 90 min – 3

Gdy Polska broniła się ciasno i głęboko, wyglądał dobrze. Gorzej, kiedy trzeba było zatrzymać szybkiego rywala lub gdy pojawiało się więcej przestrzeni. Na początku drugiej połowy boleśnie „skręcił” go Modrić, a w 57 minucie prostą kiwką zwiódł Matanović, stemplując potem poprzeczkę. Kiedy miał piłkę przy nodze, można było odczuwać niepokój.

Jakub KAMIŃSKI, do 82 min – 4

Znacznie aktywniejszy na prawym wahadle niż we wcześniejszych spotkaniach Przemysław Frankowski. Starał się ruszać z piłką, centrować, szarpać, choć szczególnych efektów z tego nie było. Chęci na pewno na plus, a na minus – pewne błędy w ustawieniu w obronie. To on nie upilnował przestrzeni w 57 minucie, dzięki czemu po kilku sekundach Matanović trafił w poprzeczkę.

Sebastian SZYMAŃSKI, do 87 min – 4

Zagrał słabiej niż w Glasgow, choć kiedy dostawał piłkę, nie podejmował głupich decyzji. Ewidentnie miał za zadanie jak najczęściej wychodzić na wolne pole za plecy chorwackich obrońców, ale za rzadko dostawał tam dobre podania – takie jak w 40 minucie od Zielińskiego. Finalnie jednak po raz kolejny można odczuwać w stosunku do niego spory niedosyt.

Piotr ZIELIŃSKI, do 62 min – 4

Od lidera „ofensywnego” środka pola należy oczekiwać więcej. Przez długie momenty, gdy Polacy byli przy piłce, w drugiej linii za mało było ruchu bez piłki, pokazywania się do gry. Od „Ziela” wymaga się, żeby lepiej zarządzał kolegami, podpowiedział, zachęcił - a nie robił prawie nic. Za rzadko eksponował swoje atuty techniczne, choć w 40 minucie zagrał znakomitą piłkę prostopadłą do Szymańskiego.

Kacper URBAŃSKI, do 62 min – 2

Było go zdecydowanie za mało w grze Polaków, przejawiał wyraźną bierność. Można było odnieść wrażenie, że gra na alibi i ucieka od futbolówki. Nie dał niczego na plus, zdecydowana większość zagrań trąciła na kilometr przesadną ostrożnością i obawami.

Nicola ZALEWSKI, 90 min – 7

Po raz kolejny najlepszy w biało-czerwonych barwach. Że w kadrze jest w formie, pokazał już w 10 minucie, zakładając siatkę Petarowi Suciciowi. Kilka razy wchodził w udane dryblingi, czasem był faulowany. Na początku drugiej połowy oddał obiecujące celne uderzenie, a w 73 minucie... przyprawił kibiców o palpitacje serca, kiwając szaleńczo we własnej „szesnastce”. To nie było odpowiedzialne, ale... udało mu się. Drugiego takiego jak Zalewski w Polsce po prostu nie ma!

Robert LEWANDOWSKI, 90 min – 5

W skali zespołu niezły występ kapitana, który w 70 minucie miał najlepszą polską okazję na gola. Znakomicie wygrał pojedynek z obrońcą, opanował trudną piłkę i kropnął w poprzeczkę. Poza tym zgrał kilka główek, trochę się poprzepychał, próbował coś rozegrać. Głównie w pierwszej połowie miał moment, gdy bardziej przeszkadzał, niż pomagał (np. tracąc piłkę niedaleko pola karnego w 28 minucie), ale poza tym pozytywnie.

Mateusz BOGUSZ, do 62 min – 4

Trafił mu się trudny rywal na debiut, ale nie można powiedzieć, aby zawiódł. Głównie w pierwszej połowie kilka razy pokazał się z przyzwoitej strony, szczególnie jeśli chodzi o umiejętność zastawienia piłki i przepchnięcia się z nią przez obrońcę. Dwa razy mu się to udało, ale dwa razy był spalony. Koledzy go nie znają, on nie zna kolegów – z czasem powinno być lepiej.

Jakub MODER, od 62 min – 2

Nie zaliczył udanego wejścia. Zaczął od nieudanego przerzutu, a potem się nie poprawił. Źle czuł piłkę, podawał niecelnie, a po jednej z jego strat groźny strzał oddał Andrej Kramarić.

Bartosz SLISZ, od 62 min – 4

Bardziej defensywny wariant w środku pola – i trzeba przyznać, że ze swoich zadań się wywiązywał. Asekurował, był blisko obrońców, starał się łatać dziury, choć z piłką cudów nie wymyślił. Poprawny, dojrzały występ.

Karol ŚWIDERSKI, od 62 min – 3

Raz czy dwa pokręcił się w polu karnym Chorwatów, gdy akurat któryś z kolegów zagrał w tamte okolice piłkę. Działo się to jednak bardzo rzadko, więc nie było ze „Świdra” większego pożytku. W samej końcówce niewiele mu brakło, aby lepiej „dziabnąć” sytuacyjną piłkę w stronę bramki gospodarzy.

Przemysław FRANKOWSKI, od 82 min – niesklas.

Występ do odnotowania w protokole.

Jakub PIOTROWSKI, od 87 min – niesklas.

Grał za krótko, żeby cokolwiek o nim napisać.

Piotr Tubacki