Scottie Scheffler źródeł swoich sukcesów upatruje „w utrzymywaniu umysłu w jak największym spokoju”. Fot. PAP/EPA


Numer jeden w natarciu

Scottie Scheffler zwyciężył w niedzielę w turnieju Arnold Palmer Invitational. To jego drugi triumf w tym turnieju, tym razem jednak zmiażdżył konkurencję. Zawsze genialny w niemal wszystkich elementach gry poza jednym, teraz był demonem również na greenach. To złe wieści dla jego rywali.


Niewzruszenie rządzi w rankingu światowym od majowego PGA Championship, gdzie był drugi. Wraz z Viktorem Hovlandem finiszował wówczas dwa uderzenia za Brooksem Koepką - jedynym zawodnikiem grającym w LIV Golf i wygrywającym w tym czasie w turnieju wielkoszlemowym. Po raz pierwszy w karierze wspiął się na szczyt tego rankingu po triumfie w WGC - Dell Technologies Match Play, pod koniec marca 2022 roku, do dzisiaj tylko na krótkie momenty tracąc tę pozycję. Teraz tylko umocnił się na rankingowym prowadzeniu, przed swoim największym rywalem - Rorym McIlroy’em. Okazuje się, że to właśnie Rors miał duży wpływ na zdobycie siódmego trofeum PGA Tour przez Schefflera.  


Rory dobra rada

Problemy Scottiego na greenach to nic nowego. Zagadnienie jest stare jak świat i aż strach pomyśleć, co byłoby, gdyby jego posługiwanie się putterem tak drastycznie nie odstawało od poziomu pozostałych elementów gry. Problem ten był szczególnie zauważalny, gdy w zeszłym miesiącu zajął ostatnie (!) miejsce w zestawieniu uderzeń zyskanych na greenach, podczas Genesis Invitational, jak zwykle radząc sobie świetnie w innych elementach. Wtedy do gry wkroczył Rory, znany z tego, że kocha wypowiadać się na każdy temat. Pytany po turnieju o to, co Scottie mógłby zrobić w tej kwestii, podzielił się kilkoma spostrzeżeniami z własnego doświadczenia: „Z pewnością przez lata miałem sporo kłopotów i w końcu poczułem, że się przełamałem i stałem się całkiem dobry z putterem”. Rory opowiedział z błyskiem w oku, co zrobił on sam, wskazując na zmianę z dotychczasowego puttera typu blade, na większego i bardziej wybaczalnego - malleta. „Dla mnie przejście na malleta było dużą zmianą. Naprawdę przez długi czas byłem nieustępliwy w używaniu blade’a, ale czuję, że mallet daje po prostu trochę większy margines błędu”. Po czym dodał sakramentalne: „Więc bardzo chciałbym zobaczyć Scottiego, próbującego malleta. Ale on, mówiąc egoistycznie, radzi sobie ze wszystkim innym tak dobrze, że to daje szansę reszcie z nas”.


Nie potwierdza, nie zaprzecza

Wiele wskazuje na to, że Amerykanin posłuchał rady irlandzkiego kolegi i na turniej Arnolda Palmera udał się już z nowym putterem. Rors zajął w turnieju 21. miejsce, tracąc do zwycięzcy 14 uderzeń, a Scottie rozniósł konkurencję, dominując klasycznie w wielu najważniejszych statystykach. Różnicę zrobiło piąte miejsce w zyskanych uderzeniach na greenach. Miejsce w najlepszej piątce tej klasyfikacji przydarzyło mu się dopiero po raz trzeci w karierze! Co ciekawe, zapytany o swój sukces, Scheffler przypisał go bardziej swojemu nastawieniu niż zmianie kija: „Myślę, że ma to wiele wspólnego z rzeczami, o których rozmawialiśmy w poniedziałek, a mianowicie utrzymywaniem umysłu w jak największym spokoju. Częścią problemu jest to, że po prostu za bardzo się staram. Frustruje mnie to, że nie daję z siebie wszystkiego, co najlepsze, tylko dlatego, że wiem, że potrafię naprawdę dobrze puttować. To nie tak, że przez całą karierę byłem słaby na greenach. Po prostu przeszedłem trudny okres. Tak, myślę, że w tym tygodniu wykonałem naprawdę dobrą robotę, nie pozwalając, żeby nietrafianie do dołków mnie dopadło”. W całym turnieju zyskał więcej niż 4 uderzenia na greenach, a w niedzielę, pędząc jak rakieta po swoje dominujące zwycięstwo, trafił wszystkie 16 puttów granych z odległości dziesięciu stóp lub mniejszej. Mistrz Masters z 2022 roku po prostu dał popis. Drugie miejsce zajął aktualny mistrz US Open – Wyndham Clark, a podium zamykał, tracąc kolejne uderzenie, mistrz 2019 The Open – Shane Lowry. 


Pora na obronę tytułu

Pięciopunktowa wygrana przydarzyła się Scottiemu po raz drugi w karierze. Wcześniej tak bardzo zdominował resztę stawki podczas ubiegłorocznego The Players. Wówczas jego najbliższym konkurentem był Tyrrell Hatton, obecnie zażywający gry w saudyjskiej lidze LIV Golf. Tamto 5 uderzeń było trzecią największą przewagą zwycięzcy w historii tego turnieju. Od czwartku będzie bronił tytułu na słynnym TPC Sawgrass. Będzie to wyjątkowa, pięćdziesiąta edycja tego flagowego turnieju PGA Tour. Scheffler będzie próbował zostać pierwszym zawodnikiem w historii, który obroni tytuł na The Players Championship. Od czasów Tigera Woodsa w 2007 roku nie zdarzyło się, aby zawodnik wygrał w jednym tygodniu, a następnie obronił tytuł w następnym. Tiger wygrał wtedy PGA Championship, a następnie obronił tytuł w WGC-Bridgestone Invitational. Niestety, tym razem zabraknie go w stawce. Nie podał przyczyny nieskorzystania z przysługującego mu prawa do gry w tym turnieju, które zagwarantował sobie dzięki wygranej w Masters w 2019 roku. To piąta i ostatnia edycja The Players, w której mógł zagrać dzięki tej przepustce. Coraz więcej mówi się o tym, że Tiger po prostu chce już przejść na zasłużoną emeryturę. Transmisje The Players w Eurosport 2.


Gradi znów w grze

Po krótkiej przerwie do akcji wraca Mateusz Gradecki. Od czwartku rywalizować będzie na Challenge Tour, w turnieju Delhi Challenge, rozgrywanym w Classic Golf & Country Club, w stanie Haryana. Klub dysponuje trzema 9-dołkowymi polami. Turniej toczyć będzie się na obiektach Ridge i Valley, z wąskimi fairwayami, wymagającymi dokładności i strategii. Mateusz pytany o wrażenia z Indii, depeszował: „Właśnie wracam z pola, w busie razem ze wszystkimi graczami. Prawie wszyscy śpimy w tym samym hotelu. Tutaj po drogach nie da się jeździć samemu, jest to temat nie do ogarnięcia, dlatego razem mieszkamy i razem przemieszczamy się do klubu. Pole fajne, pewnie będą dość niskie wyniki, bo zapowiadają się dobre warunki do gry. Nie jest za długie, trzeba dobrze grać z tee i wedge’ami, to będzie podstawa. Jest ciepło i wydaje się, że codziennie będzie dobra pogoda. Nic tylko dobrze grać. Przyjechałem tu po przerwie, chwilę popracowałem z Mikiem (Mike O’Brien – trener Mateusza). Jestem gotowy do walki”. Dwa tygodnie temu Gradi zdobył pierwsze w tym sezonie punkty rankingowe, w południowoafrykańskim, bardzo wietrznym NMB Championship. W skróconym do trzech rund turnieju, Polak finiszował na miejscu 42. Po pierwszą wygraną w lidze sięgnął w Port Elizabeth Szwed – Bjorn Akesson.

Kasia Nieciak

 

Po krótkiej przerwie do gry powraca Mateusz Gradecki. Od czwartku rywalizować będzie na Challenge Tour, w turnieju Delhi Challenge. Fot. archiwum zawodnika