Numer jeden jest najlepszy
Po Australian Open Włoch Jannik Sinner siegnął także po tytuł w Nowym Jorku. W tym roku Wielkiego Szlema zdobywali tylko dwaj tenisiści w wieku 23 lat i młodsi.
Jannik Sinner zakończył swój wyjątkowy rok Wielkiego Szlema, pokonując Taylora Fritza 6:3, 6:4, 7:5 i wznosząc trofeum na Flushing Meadows. 23-letni tenisista z Południowego Tyrolu został pierwszym włoskim mistrzem singla mężczyzn w historii US Open i dopiero drugim Włochem w ogóle po Flavii Pennetcie, najlepszej wśród kobiet w 2015 roku.
Po ostatniej piłce Sinner uniósł ręce do nieba, stając się pierwszym numerem jeden w rankingu ATP, który wygrał US Open od czasów Hiszpana Rafaela Nadala w 2017 roku. Obecnie Włoch ma bilans 6-0 w finałach w 2024 roku i został zaledwie piątym aktywnym graczem, który ma na koncie więcej niż jeden tytuł Wielkiego Szlema.
Jest też zaledwie czwartym tenisistą, który wygrał Australian Open i US Open na kortach twardych w tym samym sezonie, po Szwedzie Matsie Wilanderze (1988), Szwajcarze Rogerze Federerze (2004, 2006-07) i Serbie Novaku Djokoviciu (2011, 2015, 2023).
Gwiazdy nie pomogły
Sinner, który jako pierwszy od 47 lat zdobył swoje dwa pierwsze tytuły Wielkiego Szlema w jednym sezonie (poprzednio Argentyńczyk Guillermo Vilas w 1977 wygrał Rolanda Garrosa i US Open), popełnił w finale w Nowym Jorku zaledwie 21 niewymuszonych błędów w trzech setach, w których jego nieustępliwość ostatecznie przytłoczyła Fritza. W pierwszym secie Amerykanin trafiał tylko 38 procent (11/29) pierwszego serwisu. W drugiej partii odnalazł swój rytm, ale zaprzepaścił wszystko w 11. gemie, dając się przełamać przy stanie 5:5.
Pierwszy amerykański finalista singla mężczyzn w US Open od 2006 roku rozbudził nadzieje gospodarzy gdy w trzecim secie objął prowadzenie 5:3. Na trybunach kortu Artura Ashe’a ożywiły się także gwiazdy estrady, filmu i mody, m.in. Taylor Swift, aktorzy Matthew McConaughey, Dustin Hoffman, Liev Schreiber i Eddie Redmayne oraz piosenkarze Usher i John Bon Jovi, lekkoatleta Noah Lyles, a także Elon Musk i redaktor naczelna Vogue’a Anna Wintour. Ale wszelkie nadzieje na mistrza rodem z USA zostały rozwiane, gdy Sinner od razu odłamał Amerykanina, wygrał cztery gemy z rzędu i przypieczętował zwycięstwo.
Poza kortem też jest życie
- Ten tytuł znaczy dla mnie tak wiele; ostatni okres mojej kariery nie był łatwy. Ale jest mój zespół, który wspiera mnie każdego dnia, ludzie, którzy są mi bliscy. Uwielbiam tenis, dużo trenuję, ale poza kortem też jest życie. Chciałbym zadedykować ten tytuł mojej cioci, która nie czuje się najlepiej. Nie wiem, jak długo jeszcze będzie z nami. To takie miłe, że wciąż mogę dzielić z nią pozytywne chwile – powiedział Sinner na korcie.
Fritz chciał zostać pierwszym Amerykaninem, który wygra jeden z czterech najważniejszych tytułów w tenisie od triumfu Andy'ego Roddicka w US Open w 2003 roku. Pomimo porażki, 26-latek może pochwalić się najlepszym występem w turnieju Wielkiego Szlema. - Wiem, że czekaliśmy na mistrza przez długi czas, więc przykro mi, że tym razem mi się nie udało. Będę dalej pracował i mam nadzieję, że uda mi się zdobyć tytuł następnym razem – podsumował Amerykanin.
Dwie dekady, trzy dekady...
Sinner poprawił swój bilans meczów w tym sezonie na 55-5. - Tak wiele wielkich zwycięstw w tym sezonie, zaczynając od Australii. Tak dobra gra tam dodała mi pewności siebie. Wiem też, że nadal mogę się poprawić, ale trudno nie być dumnym z tego, co już osiągnąłem – stwierdził zwycięzca.
Męski tenis wkroczył w nową erę, a rok 2024 był pierwszym od ponad dwóch dekad, w którym żaden z „Wielkiej Trójki” nie zdobył tytułu Wielkiego Szlema. Federer zakończył karierę, Nadal po ostatnich sezonach walki z kontuzjami jeszcze się nie poddał, ale do Nowego Jorku nie przyleciał. Ostatnim przedstawicielem złotego pokolenia, startującym na Flushing Meadows, był najmłodszy z nich, 37-letni Djoković. Serb - marzący o rekordowym 25. Wielkim Szlemie - przegrał jednak już w trzeciej rundzie z Australijczykiem Aleksiejem Popyrinem, płacąc wysoką cenę za mistrzostwo olimpijskie w Paryżu, gdzie grano na kortach ziemnych.
Po raz pierwszy od 1993 roku wszystkie cztery turnieje wielkoszlemowe w tym samym roku wygrali zawodnicy w wieku 23 lat lub młodsi – wszak zaledwie 21-letni Hiszpan Carlos Alcaraz triumfował na kortach Rolanda Garrosa i Wimbledonu. - Miło jest widzieć w tym sporcie nowych mistrzów. Czuję, że nowe pokolenie motywuje się nawzajem, starając się doskonalić - powiedział Sinner stacji ESPN. 27-letni Hubert Hurkacz za chwilę będzie w tym gronie weteranem.
Włoch, numer 1 na świecie, wygrał już sześć tytułów w sezonie 2024 i powiększył do ponad 4 tysięcy punktów przewagę nad drugim w rankingu Niemcem Alexandrem Zverevem.
(t)