Sport

Nowy smak

Ligowe starcia z Zagłębiem Lubin do tej pory nie wzbudzały nadzwyczajnych emocji w Gliwicach.

Jednak odkąd zespół z Lubina przejął Waldemar Fornalik, rywalizacja ta nabrała nowego smaku. Tak było i tym razem. Przy tym po raz kolejny górą okazali się podopieczni Aleksandara Vukovicia. Oddać należy jednak, że tym razem to wcale nie Piast był drużyną lepszą. Ba, gliwiczanom w sobotnim starciu dopisała spora doza szczęścia, a piłkarze i kibice Zagłębia mogli czuć się pokrzywdzeni po decyzji sędziego, który nie dopatrzył się ewidentnego zagrania ręką Grzegorza Tomasiewicza w polu karnym. Los tym razem oddał Piastowi to, co od kilku lat systematycznie gliwiczanom zabierał. Spotkanie z drużyną miedziowych było kolejnym, po starciu ze Stalą, w którym gliwiczanie byli gorszym i mniej „chcącym” zespołem. Miedzowi co rusz próbowali zagrozić bramce strzeżonej przez Frantiszka Placha, ale solidna gra obronna i widowiskowy gol Damiana Kądziora zagwarantował tym razem piastunkom komplet punktów. 

W grze Piasta widać już spore zmęczenie. Pomimo że na razie rozegrano tylko 6 kolejek, to w niemal każdym meczu piłkarzy Piasta łapią skurcze. Tym razem taka sytuacja zakończyła się tym, że gliwiczanie zmuszeni zostali do gry w osłabieniu przez 10 minut. Przyczyn problemów zdrowotnych zawodników z Gliwic w mojej ocenie należy szukać w źle zbudowanej kadrze Piasta. Piastunki dysponują krótką ławką rezerwowych, a trener Vuković nie chce korzystać z szerszego grona młodych zawodników, co w konsekwencji powoduje, że Piast ma jedną z najbardziej eksploatowanych podstawowych jedenastek w całej lidze. Pozostaje mieć nadzieję, że nowemu dyrektorowi sportowemu w ostatnich dniach okienka uda się uzupełnić skład gliwiczan, a serbski trener dostrzeże w końcu korzyści płynące z ogrywania młodych zawodników w końcówkach ligowych starć. Bowiem po transferze Ariela Mosóra Piast zostaje bez etatowego młodzieżowca, co w słabej dyspozycji finansowej klubu może być bardzo niebezpiecznie.