Nowicjusz z krańca Polski
Awans do 3. ligi jest największym sukcesem w historii Stali Jasień. W małej lubuskiej miejscowości plany mają jednak jeszcze bardziej ambitne. Przyjrzeliśmy się bliżej ciekawemu beniaminkowi grupy III.
Na dziś trudno powiedzieć, ilu zawodników, którzy w czerwcu wygrali 4. ligę lubuską, rozpocznie zmagania szczebel wyżej. Fot. Facebook/Stal Jasień
W Jasieniu słowo „awans” jest bardzo dobrze znane i w ostatnich latach odmieniane przez wszystkie przypadki. W przeciągu pięciu sezonów miejscowa Stal przebiła się bowiem z B klasy do 3. ligi. - Co roku pniemy się klasę wyżej, jedynie w 4. lidze zatrzymaliśmy się na dwa sezony. Trzecia liga to już duże wyzwanie, jeśli chodzi o samo podejście zawodników i w ogóle klubu, bo to przejście z piłki amatorskiej do już zdecydowanie bardziej zawodowej. Choć w naszym przypadku już w 4. lidze ciężko to było nazwać amatorskim graniem, skoro większość zawodników była na kontraktach - mówi nam prezes klubu z Jasienia, Mariusz Sierko.
Żałuje, że nie pogonił wszystkich
Jasień to małe, liczące niewiele ponad 4000 mieszkańców miasteczko w powiecie żarskim na zachodzie Polski. Awans do 3. ligi jest wielkim sukcesem dla klubu, który przez kilkadziesiąt lat pałętał się przeważnie między A i B klasą. - Taki przeskok to duże wyróżnienie dla społeczności i wszystkich ludzi, którzy temu kibicowali. Do zrobienia mamy bardzo dużo, bo poprzednie zarządy, czy włodarze miasta traktowały ten klub trochę po macoszemu. To była taka „umieralnia” dla mieszkańców. Nieważne, czy było 0:5, czy 0:8, zawsze była sjesta, wino i śpiew w stylu greckim, mówiąc pół żartem pół serio. W momencie gdy mnie zaproszono, aby objąć stery klubu, wprowadziłem dość rygorystyczne zasady. Żałuję tylko jednego, że na samym początku nie wyrzuciłem wszystkich ludzi z poprzedniego zarządu, bo ja albo robię coś na 100 procent albo w ogóle. Mozolnie zaczynamy budować nie tylko drużynę, ale też infrastrukturę. Dużo już zbudowaliśmy, ale jeszcze więcej jest do zrobienia. Nie da się wszystkiego zrobić od razu, dlatego działamy etapami - mówi o zaangażowaniu w klub prezes Sierko.
Stal po awansie dostała aż 12 punktów do zrealizowania, aby otrzymać licencję na grę w 3. lidze na swoim stadionie. W tym momencie pozostały jeszcze dwa i wszystko wskazuje na to, że klub nie będzie musiał szukać obiektu zastępczego. Już jakiś czas temu, przy okazji awansu do klasy okręgowej o projekcie z Jasienia lokalne media pisały, że to „druga Wieczysta”. - Nie wzorujemy się na klubie, który prowadzi pan Wojciech Kwiecień, aczkolwiek nie ukrywam, że budżet, który mieliśmy na 4. ligę oraz ten, który chcemy teraz spiąć, to bardzo duże kwoty. Chcemy pomóc całej lubuskiej piłce, aby powstało tu docelowo coś więcej niż 3. liga - mówi o dalszych planach szef Stali.
Potrojony budżet
O jakich kwotach mówimy? - Od kilku lat przeznaczam na klub potężne pieniądze. W A klasie to były środki rzędu 200 tysięcy złotych, w 4. lidze trzeba to było pomnożyć przez trzy, a teraz przez kolejne trzy. Sumarycznie robią się z tego poważne kwoty. W 3. lidze powinno być trochę łatwiej o drobnych sponsorów. Wolę mieć trzydziestu, którzy dadzą po 5000 złotych niż jednego, który wyłoży 200 tysięcy, bo jak ten duży się wycofa, to jest koniec klubu. Budujące jest to, że drobni sponsorzy sami zaczynają się tym projektem interesować - dzwonią i pytają co dalej - mówi z dumą Mariusz Sierko.
Czy Stal planuje iść za ciosem już w najbliższym sezonie? - Bądźmy realistami, teraz to będzie dla nas totalna nowość. Jako beniaminek mam nadzieję, że uda nam się złapać miejsce w środku tabeli, żeby przezimować w miarę bezpiecznie. Jeżeli pojawi się możliwość gry o ambitniejszy cel, to zawsze lepiej atakować niż się bronić. Mamy ambicje sięgające nieco wyżej, ale na to oczywiście trzeba czasu i odpowiedniej infrastruktury, choć i tak już wyprzedziliśmy Jasień o dwie epoki. Teraz wspólnie z lokalnymi władzami włącznie staramy się o to, aby stadion spełniał wymogi 3. ligi. Jak to będzie dobrze poukładane, to może powalczymy o coś więcej - realnie ocenia prezes beniaminka.
Perturbacje z trenerem
Przez ostatnie 2,5 roku drużynę prowadził Łukasz Czyżyk i nikt w klubie nie planował, aby po awansie miało być inaczej. Sprawy diametralnie zmieniły się jednak tydzień przed rozpoczęciem przygotowań do nowego sezonu. - Sytuacja rodzinna trenera sprawiła, że musiał zrezygnować - z żalem przyznaje szef Stali. Ostatnie tygodnie w klubie upłynęły na poszukiwaniu szkoleniowca, który byłby w stanie sprostać wyzwaniu poprowadzenia zespołu w trzecioligowych realiach. - Mieliśmy wytypowanych pięć nazwisk. Rozmawialiśmy z Enkeleidem Dobim, który odnosił sukcesy m. in. w Polkowicach czy Łodzi. Wstępnie byliśmy dogadani, ale niestety dla nas trener dostał ofertę nie do odrzucenia ze swojego kraju. Przejął albański klub ekstraklasy, w którym się wychował, z miasta gdzie zaczynał karierę jako piłkarz. To była też dla niego bardzo dobra oferta finansowo. Rozmawialiśmy bardzo długo, ale musiałem zrozumieć jego wybór - zdradza Sierko. Finalnie wybór padł na Tomasza Leszczyńskiego. Prezesowi zależało, aby to był autorytet dla zawodników. - Jakość oraz styl prowadzonych treningów pokazują, że to był dobry wybór - dodaje szef Stali.
W Jasieniu szykują się bardzo poważne zmiany kadrowe, choć prezes Sierko wychodzi z założenia, że dopóki nie ma podpisu pod kontraktem, nie ma co wychodzić przed szereg. - Szykujemy niespodzianki transferowe, w grę wchodzą zawodnicy z takich klubów jak GKS Katowice, Odra Opole, Widzew czy ŁKS Łódź. Trenują też z nami zawodnicy Miedzi Legnica czy Chrobrego Głogów. Na pierwszy mecz ze Ślęzą Wrocław może wybiec dziesięciu nowych zawodników. Jeśl w wyjściowej jedenastce zostanie 2-3 piłkarzy ze składu, który wywalczył awans, to i tak będzie to duży sukces - kończy sternik klubu z Jasienia.
Mariusz Rajek