Sport

Nowe wyzwanie

Wyniki meczów sparingowych na razie traktuję z przymrużeniem oka - mówi trener EC Będzin Zagłębia Sosnowiec, Piotr Sarnik.

Michał Naróg, sosnowiecki obrońca, coraz głośniej puka do kadry narodowej. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus.pl

Cztery mecze kontrolne i trzy porażki jednym golem z Energą Toruń (3:4 po karnych), dwa razy z Cracovią (2:3 i 0:1) oraz okazałe zwycięstwo nad Podhalem Nowy Targ (9:2) – to wyniki meczów hokeistów EC Będzin Zagłębia Sosnowiec w okresie przygotowawczym. Przed ekipą trenerów Piotr Sarnika i Marcina Kozłowskiego jeszcze pięć sparingów, a na inaugurację TAURON Hokej Ligi derbowe spotkanie z GKS-em w Tychach.

- Mamy jeszcze sporo czasu, by poprawić naszą formę i być przygotowany na prestiżowe spotkanie w Tychach – uśmiecha się trener Piotr Sarnik, który z różnych względów szczególną sympatią darzy te potyczki, ostatnio z powodu... pomyłek sędziów na korzyść rywali. - Przed nami jest wiele do zrobienia, by jak najlepiej prezentować się w lidze. Na razie nie martwią mnie porażki jednym golem, bo byliśmy na innym etapie w treningu. W pierwszych dwóch meczach z Toruniem i Cracovią byliśmy po ciężkich treningach w siłowni i na lodzie. Chciałem zobaczyć jak reagują organizmy zawodników po takiej dawce zajęć. Skupialiśmy się przede wszystkim na grze obronnej i nie wyglądało to źle, choć zdarzały się błędy. Trzon zespołu z ubiegłego sezonu pozostał i wiemy jaki system w defensywie będzie obowiązywał. By myśleć o kolejnych elementach gry trzeba mieć porządek w strefie obronnej i od tego zaczęliśmy. Musimy odpowiednio reagować, gdy gramy pod presją rywala i to nam się udawało, ale będziemy to doskonalić. Na razie, powiedzmy, traktuję wyniki meczów sparingowych, przymrużeniem oka. Niebawem ten punkt widzenia się zmieni.

Działacze i trenerzy oraz zawodnicy nie ukrywają, że chcieliby w THL odegrać znacznie większą rolę niż w ostatnich sezonach. Koniec sezonu po 1. rundzie play offu nikogo nie zadowala i teraz fajnie byłoby zrobić kolejny krok do przodu. Sportowa spółka zyskała sponsora, którym została Elektrociepłownia Będzin i to na pewno miało wpływ na zwiększenie budżetu, ale nadal trudno się porównywać z najbardziej zamożnymi ligowcami. Trzon zespołu pozostał, ale odeszło kilku obcokrajowców, m.in. kanadyjski obrońca Riley Stadel, napastnicy: Olli Valtola, Niklas Salo, Riley Lindgren, Valterri Niemi czy Vlastimil Dostalek. Ich miejsce zajęli m.in kanadyjski defensor Mathew Sozanski, który w poprzednim sezonie występował w Toruniu, ale teraz ma problemy z otrzymanie wizy pracowniczej i stąd jego nieobecność. Są też napastnicy: Illa Korenczuk, Mirko Djumić, Jepseri Viikila oraz dobrze znany Radosław Sawicki. Sporo jest młodzieży, ale to inwestycja w przyszłość.

- Ideałem byłoby pozyskać jeszcze jednego obrońcę oraz napastnika – uśmiecha się sosnowiecki szkoleniowiec. - Jednak możliwości budżetowe są ograniczone i w tej sytuacji staramy się o napastnika, który mógłby wzmocnić siłę uderzeniową drużyny. Zawodnicy, w mojej ocenie, w porównaniu z początkiem poprzedniego sezonu zrobili spory postęp. Cieszy mnie, dla przykładu, że obrońcy Michał Naróg czy Witalij Andrejkiw stali się bardziej dojrzali i odpowiedzialni, powiększyli też swoje umiejętności indywidualne. Z kolei Dominik Nahunko jest ważnym ogniwem naszej ofensywy i jeżeli będzie się tak dalej piął w górę to ma wszelkie dane, by znaleźć się w kadrze narodowej.

Hokeiści z Sosnowca różnie przygotowywali się w okresie letnim. Część z nich trenowała wspólnie, zaś kilku z nich, Patryk Krężołek czy Damian Tyczyński, indywidualnie, wszyscy spotkali się pod koniec lipca już na tafli Stadionu Zimowego.

Włodzimierz Sowiński