Nowe rozdanie
Wielkie powroty i nowe twarze – w letnim okresie transferowym do zmian dochodziło nie tylko wśród zawodników, ale też na ławkach trenerskich.
PLUSLIGA
Połowa klubów ekstraklasy w nadchodzącym sezonie będzie miała nowych trenerów. Posady zachowali: Michał Winiarski (Aluron CMC Warta Zawiercie), Dominik Kwapisiewicz (Ślepsk Malow Suwałki), Marcelo Mendez (Jastrzębski Węgiel), Ugis Krastins (Barkom Każany Lwów), Massimo Botti (Bogdanka LUK Lublin), Grzegorz Słaby (GKS Katowice), Piotr Graban (PGE Projekt Warszawa) i Daniel Pliński (PSG Stal Nysa). Nowych trenerów mają natomiast: Asseco Resovia (Tuomas Sammelvuo), Indykpol AZS Olsztyn (Juan Manuel Barrial), Cuprum Stilon Gorzów (Andrzej Kowal), Nowak-Mosty MKS Będzin (Dawid Murek), ZAKSA Kędzierzyn-Koźle (Andrea Giani), PGE GiEK Skra Bełchatów (Gheorghe Cretu), Steam Hemarpol Norwid Częstochowa (Cezar Douglas Silva) i Trefl Gdańsk (Mariusz Sordyl).
Jak widać są wśród nich trenerskie gwiazdy, zdobywające z reprezentacjami medale największych światowych imprez.
Złoty Włoch
Obecnie najjaśniej świeci gwiazda Andrei Gianiego. Włoch właśnie doprowadził Francję do olimpijskiego złota. Jego drużyna w wielkim stylu ograła w finale biało-czerwonych 3:0. Po sukcesie rozstał się jednak z „Trójkolorowymi”. W Kędzierzynie-Koźlu mocno na Gianiego liczą. Wierzą, że pod jego kierunkiem zespół po nieudanym ubiegłorocznym sezonie, wróci na szczyt.
- Jego imponujące osiągnięcia trenerskie i doświadczenie na najwyższym poziomie siatkówki będą kluczowe dla dalszego rozwoju naszej drużyny. Andrea Giani jest kolejnym włoskim szkoleniowcem w historii ZAKSY, co podkreśla nasze zaangażowanie w budowanie zespołu z pomocą najlepszych trenerów na świecie. Wierzymy, że jego wiedza, pasja i determinacja wprowadzą nas na jeszcze wyższy poziom. Andrea Giani to nie tylko wybitny trener, ale także doskonały lider, który potrafi zmotywować i zainspirować swoich zawodników do osiągania najwyższych celów - tłumaczyła powody postawienia na Włocha Jadwiga Cichoń, prezes kędzierzyńskiego klubu.
Giani faktycznie doświadczenie ma ogromne. Był wybitnym zawodnikiem, trzykrotnym medalistą olimpijskim, trzykrotnym mistrzem świata, czterokrotnym mistrzem Europy i aż siedem razy wygrywał Ligę Światową. Jako trener z sukcesami prowadził reprezentacje Słowenii, Niemiec i ostatnio Francji. ZAKSA jest natomiast jego pierwszym zagranicznym klubem. Pracował tylko w ojczyźnie. Z Modena Volley wygrywał Puchar Challenge i Puchar CEV, a z Calzedonia Werona Puchar Challenge.
- Żeby osiągać sukcesy, musimy się dobrze komunikować jako zespół, jako sztab szkoleniowy, jako władze klubu, wszyscy razem. To będzie sprzyjało rozwojowi i temu, żeby drużyna była jak najlepsza. Musimy być bardzo zdyscyplinowani. Siatkówka to taki sport, że brak tej dyscypliny może sprawić, że na końcu nie będziemy zadowoleni z wyników, które osiągniemy - wyłożył swoją filozofię Andrea Giani.
Młody i zdolny
Nowymi twarzami w PlusLidze są także Dawid Murek, Argentyńczyk Juan Manuel Barrial i Brazylijczyk Cezar Douglas Silva. Ten pierwszy przejął stery w beniaminku z Będzina. Działacze zaryzykowali, bo Murek dopiero „uczy się” zawodu. Dotychczas prowadził jedynie siatkarki VolleyWrocław i siatkarzy I-ligowej Gwardii Wrocław. Kilka lat temu na podobny krok zdecydowali się jednak w Gdańsku. Trefl postawił na Michała Winiarskiego i był to strzał w 10. Trefl grał znakomicie, Winiarski się wypromował i obecnie jest uznawany za jednego z najlepszych polskich szkoleniowców. Czy Murek podąży podobną drogą?
- Chcę być takim samym trenerem, jakim byłem zawodnikiem. Chcę, by mój zespół nigdy nie wątpił, by walczył do końca. Wiem, że to jest wyświechtany slogan, bo przed sezonem każdy mówi, że będzie walczył, a przecież w sporcie o to chodzi. Powiem więc trochę inaczej: będziemy się bić! Każdy mecz to będzie bitwa. Będę z drużyną, będę biegał przy linii, będę z nią żył. Po prostu taki jestem – przekonywał Dawid Murek.
Trener drugiego wyboru
Cezar Douglas Silva do PlusLigi trafił przypadkowo. Nie był pierwszym wyborem działaczy Norwida. Ci początkowo postawili na Igora Kolakovicia. Czarnogórzec choć miał podpisany kontrakt i spory udział w budowie drużyny, zdecydował się jednak porzucić Częstochowę na rzecz Turcji. Wtedy sięgnięto po Brazylijczyka, który prowadził m.in. reprezentację juniorów Brazylii oraz pracował we Włoszech. - Gdy na początku roku rozglądaliśmy się za nowym szkoleniowcem, Cezar był na naszej liście. Postawiliśmy jednak na Kolakovicia, bo był bardziej znany w naszym kraju i miał większą siłę medialną. W sumie cel osiągnęliśmy. Gdy go zatrudnialiśmy, szum był duży. Zresztą jak odchodził, też było głośno. Cezar to świetna postać. To będzie trochę inna myśl szkoleniowa, ale z Leszkiem Hudziakiem powinni stworzyć znakomity duet – mówił Lesław Walaszczyk, prezes częstochowskiego klubu.
- Jak trafiłem do Polski? Ważne osoby związane z siatkówką dostrzegły moją pracę i wyniki, to one rekomendowały moją kandydaturę do Norwida, a potem Łukasz Żygadło i zarząd uznali mnie za właściwy wybór - stwierdził Cezar Douglas Silva, który jak przyznał zna naszą ligę. - Jestem na bieżąco z PlusLigą. Oglądam mecze z poprzedniego sezonu, analizuję liczby, które przekazał mi nasz statystyk oraz mój asystent Leszek Hudziak, chcę zrozumieć główną charakterystykę i wymagania rozgrywek. To bardzo wymagająca liga, charakteryzująca się dużą jakością techniczną. W oparciu o te informacje i charakterystykę naszych graczy zbudujemy plan gry i zastosujemy nasze pomysły, które optymalnie przygotują zespół na długi sezon - dodał.
Powrót "wygnańców"
W gronie nowych szkoleniowców, są też tacy, którzy do PlusLigi wracają. To m.in. Andrzej Kowal i Mariusz Sordyl. Obaj przed laty uznawani byli za młodych, zdolnych, którzy przywrócą blask polskiej myśli szkoleniowej. Okazało się jednak, że szczęścia muszą szukać poza ojczyzną. Kluby wolały bowiem sięgać po zagranicznych szkoleniowców, niż dawać szansę rodzimym.
Kowal zastąpił Pawła Ruska w Cuprum Stilonie Gorzów Wlkp. Jest ostatnim polskim szkoleniowcem, który zdobył mistrzostwo Polski, z Asseco Resovią w 2015 roku. Przez niemal całą karierę był zresztą związany z rzeszowskim klubem. Oprócz trzech złotych i dwóch srebrnych medali PlusLigi, sięgnął też po Superpuchar Polski i wicemistrzostwo Ligi Mistrzów. Pierwszy raz Kowal wyjechał z kraju w 2018 roku. Prowadził rumuński ACS Volei Zalau. Po powrocie pracował w Ślepsku Malow Suwałki. W 2023 roku znów trafił na obczyznę, tym razem do czeskiego Jihiostroju Czeskie Budziejowice i zdobył z nim mistrzostwo kraju.
- Trudno porównywać ligę czeską z PlusLigą, w której są dużo większe wymagania, a praca daje trenerowi dużo większą satysfakcję. Pamiętam, że jako zawodnik pierwszy mecz w seniorskiej siatkówce rozegrałem właśnie w Gorzowie. Chcemy stworzyć nową jakość, bo sezon będzie trudny, gdyż spadają z ligi trzy zespoły. Mamy bardzo ciekawy zespół i jeśli tylko ominą nas kontuzje, możemy pokazać bardzo dobrą siatkówkę – mówił Andrzej Kowal po przeprowadzce do Gorzowa Wlkp.
Sordyl ma krótszy trenerski epizod w kraju od Kowala. Znany jest przede wszystkim jako zawodnik. Z AZS-em Olsztyn na początku lat 90. XX wieku zdobywał mistrzostwo Polski i Puchar Polski. W 2004 roku zakończył sportową karierę i od razu został szkoleniowcem. Był asystentem w olsztyńskim klubie, a w latach 2008-2010 samodzielnie prowadził drużynę. Już w pierwszym roku doprowadził AZS do brązu. Potem dla Sordyla pracy w kraju nie było. O tym, że nie warto było go skreślać, pokazał za granicą. Pracował w Rumunii, Katarze, Turcji i Ukrainie, kolekcjonując tytuły. Do PlusLigi wrócił po 13 latach. - Moim celem jest stworzenie zespołu, który nie tylko będzie odnosić sukcesy na boisku, ale także będzie stanowić spójną i zgraną grupę. Chcę, aby każdy zawodnik czuł się częścią czegoś wyjątkowego, abyśmy wspólnie budowali drużynę, z której każdy będzie dumny - mówi Mariusz Sordyl.
W pierwszych wypowiedziach przypomniał, że wyjeżdżał z Polski jako młody trener, a wraca do PlusLigi jako doświadczony pracą w różnych miejscach, mający wiele do zaoferowania. - Będziemy walczyć o każde miejsce, które jest wyższe od naszego potencjału. Drużyna ma sięgać ponad swój potencjał i to jest mój cel. Grupa ma być świadoma, że jesteśmy w stanie razem zrobić więcej, niż o nas się mówi - zapowiedział Sordyl.
(mic)