Sport

Nosicie znaki...

Nieprzypadkowo fotkę Bartosza Frankowskiego, zamieszczoną na str. 1 dzisiejszego wydania „Sportu”, opatrzyliśmy znakiem STOP, zaczerpniętym z kodeksu drogowego.

„To był znak nakazu” - powiedział Bartosz Frankowski. I zademonstrował... Fot. Gleb Soboliev / Press Focus

Toruński rozjemca jest jednym z dwóch arbitrów, którzy w sierpniu zeszłego roku stali się (anty)bohaterami gazetowych szpalt i internetowych serwisów, a historia nocnej eskapady polskich sędziów ulicami Lublina zbierała miliony klików. Przypomnijmy zatem, że przed meczem kwalifikacji Ligi Mistrzów na Arenie Lublin (Dynamo Kijów podejmowało w nim Rangers FC), w którym mieli pracować na VAR-ze, w środku nocy zostali zatrzymani przez policję w trakcie... przenoszenia znaku drogowego! „Takiego okrągłego; nakazu” - wyjaśniał w rozmowie z Kanałem Sportowym toruński rozjemca po tym, jak już rozjaśnił mu się umysł. Obaj panowie bowiem – towarzyszył mu Tomasz Musiał – nieco „nadużyli” w przeddzień swych pucharowych obowiązków i z wynikiem ok. 1,5 promila trafili na... izbę wytrzeźwień.

Przez UEFA – które oczywiście zrezygnowało z ich usług w lubelskim spotkaniu - Frankowski został zawieszony na rok. W Polsce – początkowo na 90 dni, ostatecznie zaś na pół roku, i wrócił na murawy w lutym 2025. Na okres zawieszenia rozwiązano też z nim zawodowy kontrakt. Po powrocie zdążył jeszcze wiosną poprowadzić siedem gier w ekstraklasie, a tej jesieni – już dziewięć. Więcej – na razie? - nie będzie.

Tamto zajście miało jeden zaskakujący skutek: uruchomiło kibicowską wyobraźnię i twórczość. Jak Polska długa i szeroka, na stadionach ekstraklasy i boiskach A-klasy w przypadku niezadowolenia z werdyktów sędziowskich, intonowano następujący dwuwiersz:

„Pijecie wódkę, nosicie znaki

To przez was, chłopy, poziom jest taki”

Przy czym oczywiście użyte przez nas słowo „chłopy” w oryginalnej wersji miało znacznie dosadniejszy kształt...

(DaL)