Sport

Nokaut z... prztyczkiem

Defensywa GKS-u Tychy po 10 kolejkach miała 6 straconych bramek, a w Rzeszowie dostała 5!

Tyszanie w Rzeszowie okazali się bezradni. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus

W przedostatnim spotkaniu 11. kolejki Stal Rzeszów zwycięstwem 5:1 potwierdziła swoje miejsce w czołówce tabeli I ligi. GKS Tychy z kolei „umocnił” się w dolnej jej części, z widokiem na strefę spadkową.

Krótka radość Skowronka

Mecz rozpoczął się od ataków gospodarzy, którzy wprawdzie oddawali celne strzały, ale Marcel Łubik pewnie interweniował. W 15 min Maksymilian Dziuba skorzystał z tego, że rywale zostawili mu trochę miejsca i za późno do niego doskoczyli, więc huknął pod poprzeczkę i zapewnił tyszanom prowadzenie.

Radość Artura Skowronka z pierwszego ligowego gola za jego kadencji nie trwała jednak długo, bo już 3 minuty później rzeszowianie wyrównali. Sebastien Thill dośrodkował z rzutu rożnego, a Andreja Prokić główkując przedłużył lot piłki, którą Marcin Kaczor z bliska wpakował do siatki. Jeszcze gorszy nastrój szkoleniowiec „Trójkolorowych” miał po ostatnich momentach pierwszej połowy. W 43 min prawy obrońca Patryk Warczak huknął z 20 metra lewą nogą na 2:1. Z kolei w 45 minucie, mający za sobą występy w GKS-ie Tychy wiosną 2022 roku, Krystian Wachowiak dośrodkował, a kapitan tyszan Nemanja Nedić z trzeciego metra w niegroźnej sytuacji uprzedzając bramkarza... wpakował futbolówkę do własnej siatki. Nic więc dziwnego, że po takim „dwupaku” zainkasowanym tuż przed przerwą przyjezdni znaleźli się w fatalnej sytuacji.

Na oczach wychowanka

Ich położenie pogarszało się z każdą minutą drugiej połowy, bo choć po roszadach w składzie zaczęli grać odważniej, to w 51 min Wachowiak precyzyjnym wolejem z 10 metra sfinalizował akcję po dograniu Warczaka spod linii końcowej. Z kolei w 64 min Szymon Łyczko po wrzutce Andrei Prokicia z metra zamknął kontrę i ustalił wynik.

Nie dość, że GKS Tychy, który w 10 kolejkach stracił 6 goli, w 11. serii spotkań został znokautowany pięcioma ciosami, to jeszcze dostał prztyczka w nos. Tak można potraktować wprowadzenie przez rzeszowian do gry Artura Gaży. 17-latek, który jest wychowankiem tyskiego klubu i w nim przeszedł młodzieżowe szczeble szkoleniowe, rok temu z rezerw „Trójkolorowych” przeniósł się do Rzeszowa i tuż po 17. urodzinach zadebiutował w Stali. W meczu z macierzystym klubem otrzymał kolejne minuty na pokazanie swoich umiejętności, a w Tychach... stawiają na przyjezdnych.

Jerzy Dusik