Krystian Dziubiński, kapitan biało-czerwonych, nie szukał usprawiedliwień i stwierdził, że drużynie brakowało elementów, które składają się na dobrą grę i zwycięstwa. Fot. PAP/Michał Meissner


Nocne koszmary...

Przegraliśmy ten turniej sami ze sobą. Jesteśmy źli i rozczarowani - przekonywał w niedzielny wieczór kapitan reprezentacji, Krystian Dziubiński.

 

Nawet w najczarniejszych snach nie przypuszczaliśmy, że polscy hokeiści w prekwalifikacjach olimpijskich na Stadionie Zimowym w Sosnowcu zaprezentują się tak słabo. Zamiast kompletu punktów zdobyli zaledwie pięć, przegrywając z Ukrainą 2:3 po karnych oraz Koreą Płd. 2:3 po dogrywce. Po zeszłorocznej euforii i awansie do elity teraz przyszło powrócić do smutnej rzeczywistości. Hokeiści i trener nie kryli rozczarowania, nie szukali usprawiedliwienia i winę wzięli na siebie...

Przed ostatnim spotkaniem z Koreą Płd., z którą wygraliśmy 6:0 w towarzyskim spotkaniu tuż przed imprezą, trener Robert Kalaber zdecydował się na roszady w składzie. Duet Jakub Wanacki i Paweł Dronia z trzeciej formacji awansował do pierwszej. Paweł Zygmunt został „zdegradowany” do czwartej piątki. - Nie dojechałem na ten turniej, dwa mecze zagrałem słabo. Dopiero z Koreańczykami poczułem się nieco lepiej. Nie szukam żadnych usprawiedliwień, ale byłem zmęczony. Wróciłem po kontuzji i grałem w klubie na okrągło. Teraz wiem, że przed mistrzostwami świata musi być więcej pracy, by zaprezentować się znacznie lepiej - powiedział napastnik z Litwinowa.   

Marcin Kolusz był w drugiej formacji z Krystianem Dziubińskim i Dominikiem Pasiem, zaś Filip Komorski został środkowym w trzeciej z Bartłomiej Jeziorskim i Kamilem Wałęgą. Radosław Galant powrócił do roli środkowego w ostatniej formacji. Zmiany miały zmobilizować do szybszej i bardziej pomysłowej gry, a tymczasem na tafli było wiele chaosu, nerwowości oraz frustracji. Azjaci obrali prostą taktykę: skomasowaną obronę i szybkie kontry. Przyniosła ona efekty, bo w końcowym rozrachunku zwyciężyli w dodatkowym czasie. I dodajmy od razu - w pełni zasłużenie, bo byli zespołem lepszym i bardziej zdeterminowanym.   

- Przegraliśmy ten turniej sami ze sobą i jesteśmy źli oraz rozczarowani - powiedział po meczu kapitan, Krystian Dziubiński. - Nie osiągnęliśmy celu jaki sobie założyliśmy. Do niedawna wszystko nam się udawało, a teraz jesteśmy w szoku... Trzeba wrócić do podstaw i solidnie pracować nad małymi rzeczami przed mistrzostwami świata, by utrzymać się w elicie.

- Nawet nie chce mi się gadać, bo powinniśmy zdobyć komplet punktów i na nikogo się nie oglądać - przekonywał obrońca Jakub Wanacki, który był jednym z najjaśniejszych postaci zespołu i zdobył dwa gole. - Daliśmy „ciała” w meczu z Ukraińcami, a kolejna porażka z Koreańczykami było tylko dalszą konsekwencją. Ten turniej to strasznie bolesna historia, ale może i dobrze, że teraz wyszły wszystkie nasze mankamenty, nad którymi trzeba popracować przed najważniejszym występem w tym roku. Nie wiem czy będzie mi dane w nim uczestniczyć. Jedno jest pewne: trochę się odblokowałem i zacząłem strzelać bramki, bo w klubie było z tym kiepsko.

Większość reprezentantów zaprezentowała się poniżej swoich możliwości. Pierwsza formacja była tylko z nazwy, bo nie była ofensywnym kołem zamachowym. Mizernie prezentowała się podczas gry w liczebnej przewadze. Zawiedli teoretyczni liderzy, zaś grono grających na odpowiednim poziomie było nieliczne. Trudno mieć pretensje do wspomnianego duetu obrońców, do Mateusza Michalskiego, Radosława Galanta czy Filipa Komorskiego, którzy kreowali sytuacje i imponowali walecznością. Momentami odnosiliśmy wrażenie, że niektórzy zawodnicy jakby się oszczędzali przed występami ligowymi.

- To tylko takie wrażenie, bo przecież trudno był chłopakom odmówić ambicji - przekonywał Robert Kalaber. - Wszyscy jesteśmy zawiedzeni, bo to nasz najgorszy turniej. Nie zamierzam szukać żadnych usprawiedliwień. Nie trafiłem z niektórymi nominacjami. Zaufałem zawodnikom, którzy osiągnęli sukces w Nottingham, ale miałem do tego prawo. Nie uwzględniłem, że mają prawo być zmęczeni intensywnością sezonu, bo przecież w klubach odgrywają kluczowe role (np. kadrowicze z GKS-u Katowice - przyp.red.). Niektórzy mieli kontuzje i teraz grają mniej w swoich zespołach (Zygmunt,Wałęga - red.). Teraz będę uważnie przyglądał się meczom ligowym i zobaczymy jak się potoczą play offy. Nie będę kierował się nazwiskami, lecz formą zawodników. Po raz pierwszy byliśmy postrzegani jako faworyci turnieju i to również miało wpływ na naszą postawę. Byliśmy mocno obciążeni mentalnie, ale nie traktujemy tego jako usprawiedliwienia. Przed mistrzostwami świata będziemy mieli sześć tygodni i obym miał wszystkich kadrowiczów. Zobaczycie inną drużynę niż teraz w Sosnowcu, do tego będę dążył wraz ze swoimi współpracownikami. Liczę, że kibice od nas się nie odwrócą, bo potrzebujemy ich wsparcia.  

Nieudany turniej za nami i mamy nadzieję, że hokeistom nie będą towarzyszyły nocne koszmary z nim związane, bo przed nimi najważniejszy turniej ostatnich dwóch dekad.

 

Korea Płd. - Polska 3:2 (0:0, 1:0, 1:2, 1:0) po dogr.

1:0 - Jungwook Hong – C. M. Lee (35:08), 1:1 – Paś – Zygmunt (47:30), 2:1 - Jungwook Hong (49:35, karny), 2:2 – Wanacki – Dziubiński – Dronia (50:02), 3:2 – Hyeongcheol Song - S. Kim – S. Shin (63:58).   

Sędziowali: Martin Jobbagy (Słowacja) i Nikolas Neutzer (Niemcy) – Jeroen Klijberg (Holandia) i Norbert Muzsik (Węgry). Widzów 1101.

KOREA PŁD.: Y. Lee; S. Lee – D.K. Lee, H. Song – Nam, H. Kim – H. Jeong, Y. Kong; C. M. Lee – J. Hong – S. Shin, Y. S. Kang – Ch. Lee – S. Kim (2), H. S. Lee – Y. J. Lee - S. Bae, Sihwan Kim – Sangyebo Kim – H. Jee. Trener Woojae KIM.  

POLSKA: Zabolotny; Wanacki - Dronia, Górny - Wajda, Jaśkiewicz - Ciura, Zieliński - Horzelski; Wronka - Pasiut – Fraszko, Paś - Dziubiński - Kolusz, Jeziorski – Komorski – Wałęga (4), Michalski – Galant – Zygmunt. Trener Robert KALABER.

Kary: Polska – 4 min, Korea Płd. - 2 min 



W Budapeszcie Japonia wygrała z Hiszpanią 7:3, Litwą 6:4 oraz z Węgrami 2:1 i z kompletem punktów awansowała do finałowego turnieju. Natomiast w Cardiff najlepsi byli Brytyjczycy, zwyciężając kolejno z Chinami 10:1, Serbią 11:0 oraz z Rumunią 7:4 i też wystąpią w decydującej imprezie.


Włodzimierz Sowiński 


5.

PORAŻKĘ

ponieśli biało-czerwoni w 14. spotkaniu z Koreańczykami.

 

40

STRZAŁÓW

oddali polscy hokeiści na bramkę Azjatów. Rywale zrewanżowali się 31 uderzeniami.