Sport

Nikt nie chciał ryzykować

Igor Łasicki wrócił do gry po urazie, ale szybko w jego głowie zapaliła się ostrzegawcza lampka.

Igor Łasicki rozpoczął swój trzeci sezon w krakowskim klubie. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus

WISŁA KRAKÓW 

Środkowy obrońca Wisły po raz pierwszy od kwietnia zaczął w wyjściowym składzie dwa kolejne mecze. 29-latek rozegrał 90 minut na pożegnanie z europejskimi pucharami przeciwko Cercle Brugge i po tym dobrym spotkaniu trener postawił na niego także w Kołobrzegu. Rywalizację z Kotwicą zakończył w przerwie, ponieważ poczuł ból w kolanie, przez które nie mógł trenować i grać od meczu z GKS-em Katowice w poprzednim sezonie. Chciał spróbować wyjść na drugą połowę, ale za radą trenerów odpuścił, by nie ryzykować odnowienia kontuzji.

Poświęcał całe dnie

– Gdybym grał dalej, to nie wiadomo, co mogłoby się stać. Jestem po pełnym meczu w Belgii, do tego doszły podróże i trzeba przy moim powrocie na boisko uważać. Nie ma co ryzykować odnowienia urazu, stąd taka decyzja, ale to nic poważnego – zapewnił Igor Łasicki w rozmowie z klubowym serwisem. – Trochę się męczyłem przez ten okres, kiedy nie mogłem grać. Robiłem wszystko, co w mojej mocy, żeby wrócić na boisko. Poświęcałem całe dnie, żebym mógł być gotowy na sto procent. W końcu moja praca zaowocowała. Zagrałem pierwszy raz pełne 90 minut w Belgii i było to w moim przypadku pierwsze pełne spotkania od bardzo dawna. W Kołobrzegu doszło kolejne 45 minut. Mam nadzieję, że będzie coraz więcej tych minut, bo do formy muszę dochodzić również meczami, by byćw odpowiednim rytmie. Wiadomo, że jest rywalizacja o miejsce w składzie, ale tak jest wszędzie i trzeba być na to gotowym. Ja cieszę się z gry, cieszę się z tego, że mogę być wreszcie na co dzień z drużyną.

W indywidualnym treningu

Wiślacy z utęsknieniem czekali na przerwę reprezentacyjną, bo mieli za sobą maraton. Choć z racji ich występów w europejskich pucharach przełożono im trzy spotkania, z ŁKS-em Łódź, Górnikiem Łęczna i Miedzią Legnica, to i tak grali średnio co cztery dni. – Dużo grania dla drużyny, dużo podróży. Trochę spokoju, wyczyszczenia głów na pewno się przyda, a po tej przerwie będzie mecz z Wartą Poznań. Gramy u siebie, musimy wygrać, ruszyć w górę tabeli, bo nie ma co kryć, że na razie wygląda to mocno średnio – mówi obrońca.

Po powrocie z Kołobrzegu trener Kazimierz Moskal dał zespołowi kilka dni wolnego, przygotowania do spotkania ze spadkowiczem z ekstraklasy na dobre ruszają jutro.

Powoli poprawia się sytuacja kadrowa zdobywcy Pucharu Polski. Niedawno na boisko wrócił Jesus Alfaro, który po sezonie przeszedł operację przepukliny. W tym tygodniu indywidualne treningi rozpoczęli Kacper Duda i Giannis Kiakos. Polski pomocnik, młodzieżowiec, nie był do dyspozycji trenera od początku lipca z powodu problemów z nerką. Kłopoty zaczęły się od stłuczenia organu w czasie treningu, a potem pojawiły się pewne komplikacje. Z kolei grecki lewy obrońca złamał kość przedramienia w rewanżowym meczu ze Spartakiem Trnawa.

Michał Knura


Nie żyje były prezes

W wieku 84 lat zmarł Tadeusz Czerwiński. Był prawnikiem, w czasach PRL-u robił karierę dyplomaty jako sekretarz ambasady w Moskwie czy konsul generalny w Chicago. W połowie lat 90. został dyrektorem w Banku Handlowym. Przez dekady związany był z krakowskim klubem – w latach 70. jako wiceprezes TS Wisła Kraków, a także prezes (2004) i wiceprezes (2014) piłkarskiej spółki. Miał opinię najbardziej prokibicowskiego włodarza w historii klubu, za co przyznano mu tytuł honorowego prezesa skompromitowanego później Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków, które wyrządziło klubowi wiele złego. Zasiadał też w radach nadzorczych, po raz ostatni w latach 2013-18 jako wiceprzewodniczący i przewodniczący. Został zatrzymany we wrześniu 2019 roku i miał postawione zarzuty w sprawie o wyrządzenie spółce szkody w wysokości około 10 mln zł przez ówczesne władze klubu, podporządkowane bandytom wywodzącym się ze środowiska pseudokibiców. Sprawa wciąż nie zakończyła się wyrokami. Czerwiński ze względu na podeszły wiek i stan zdrowia nie przebywał w areszcie.