Niezły finisz

Drużyna trenera Waldemara Fornalika długo była blisko strefy spadkowej, ale w końcówce wreszcie pokazała swoje prawdziwe oblicze.


ZAGŁĘBIE LUBIN

Miedziano-biało-zieloni start w sezonie 2023/24 mogą uznać za bardzo udany. Zespół dowodzony przez trenera Waldemara Fornalika w pierwszych dwóch kolejkach zaksięgował komplet punktów, wygrywając na własnym stadionie 2:1 z Ruchem Chorzów, a potem w identycznych rozmiarach pokonał na wyjeździe późniejszego wicemistrza Polski, Śląsk Wrocław. Remis u siebie z Lechem Poznań był jeszcze do przełknięcia, ale potem „miedziowi” zaczęli grać w kratkę - zwycięstwa na własnym boisku, porażki na wyjazdach, niezależnie od klasy przeciwnika.

Wyjazdowa porażka 0:3 z Jagiellonią (20 października) zapoczątkowała serię trzech meczów bez zdobyczy punktowej, bo Zagłębie przegrało później 2:3 z Radomiakiem u siebie i 0:5 na wyjeździe z Rakowem Częstochowa. To nie był zimny, lecz lodowaty prysznic, który spadł na głowy piłkarzy Zagłębia. Kolejny pojedynek z Widzewem Łódź (1:1) też odbijał się czkawką podopiecznym Waldemara Fornalika. W 60. minucie spotkania kapitan zespołu Damian Dąbrowski nie wykorzystał rzutu karnego, a po końcowym gwizdku sędziego Daniela Stefańskiego czerwoną kartką został ukarany bramkarz, Sokratis Dioudis. Komisja Ligi nie miała litości dla greckiego golkipera i „w związku z otrzymaną czerwoną kartką i późniejszym agresywnym zachowaniem zawodnika” nałożyła na 31-letniego strażnika bramki „miedziowych” karę 6 meczów dyskwalifikacji i karę finansową w wysokości 30 tysięcy złotych.

Rundę jesienną Zagłębie skończyło na 8. miejscu w tabeli z dorobkiem 25 punktów w 19 meczach. Czyli powodu do paniki nie było.

W przeciwieństwie do pierwszej części, początek drugiej był niemrawy. Porażka z Lechem oraz remisy z Cracovią i Puszczą były dalekie od oczekiwań trenerów i samych zawodników, a przede wszystkim grubo poniżej ich potencjału i możliwości.

Kolejną „zadyszkę” Zagłębie złapało na przełomie marca i kwietnia remisując ze Stalą Mielec (0:0) i Wartą Poznań (1:1) oraz ponosząc porażki z Górnikiem Zabrze (1:2), Piastem Gliwice (0:2) i Jagiellonią (1:2). Na szczęście na finiszu lubinianie złapali właściwy rytm, co skutkowało czterema wygranymi z rzędu: 4:3 z Radomiakiem, 2:0 z Rakowem, 3:1 z Widzewem oraz 2:1 z ŁKS-em.

- Nie chcę oceniać całego sezonu - powiedział po ostatnim meczu z Legią trener lubinian, Waldemar Fornalik. - Zakończyliśmy rozgrywki na 8. miejscu i oczywiście można dyskutować, czy jest to adekwatne miejsce do naszego potencjału.

Bardziej rozmowny od szkoleniowca był 25-letni pomocnik Marek Mróz, który dołączył do Zagłębia przed rozpoczęciem sezonu. - Jeżeli chodzi o drużynę, to w tym sezonie mieliśmy wzloty i upadki - przyznał wychowanek Sandecji Nowy Sącz. - Cieszę się, że dobrze pożegnaliśmy się z kibicami, bo te ostatnie mecze pokazały, że drzemie w nas duży potencjał. Indywidualnie na pewno oczekuję od siebie o wiele więcej. Myślę, że przy większej ilości minut jestem w stanie wykrzesać ze swojej gry dużo więcej, co na pewno przyczyni się do sukcesów zespołu.

Oprócz Dawida Kurminowskiego, który był najlepszym snajperem drużyny, na wyróżnienie zasłużył wahadłowy, Kacper Chodyna. 25-letni wychowanek Iny Ińsko był najbardziej „produktywnym” piłkarzem swojej drużyny, bo do 7. strzelonych goli dorzucił aż 10 asyst! Niewiele brakowało, by dostał powołanie do szerokiej kadry reprezentacji Polski przed zbliżającymi się mistrzostwami Europy.

Bogdan Nather



STRZELCY (43) 

12 - Kurminowski, 7 - Chodyna, 5 - Wdowiak, 4 - Ławniczak, Munoz, 2 - B. Kopacz, Makowski, 1 - Bohar, Bułeca, Dąbrowski, Grzybek, Kłudka, Mróz, Poletanović.


PLUS

WIOSENNA EKSPLOZJA

W rundzie jesiennej napastnik „miedziowych” Dawid Kurminowski nie grzeszył skutecznością i tylko trzy razy wpisał się na listę zdobywców bramek. Ale wiosną wychowanek Warty Poznań mógł się pochwalić 9. trafieniami, w tym hat-trickiem w wyjazdowej potyczce z Radomiakiem (4:3).


MINUS

SŁABO NA WYJAZDACH

Piętą achillesową podopiecznych trenera Waldemara Fornalika była postawa w meczach wyjazdowych. Lubinianie w 17. spotkaniach ponieśli aż osiem porażek i stracili 32 gole, czyli średnio 1,88 gola na mecz. Mizerna statystyka.