Sport

Niezłomny z niespokojną duszą

Reprezentacyjny obrońca ma bogate plany na ten sezon związane z zespołem klubowym i kadrą.

Bartosz Ciura to silny punkt sosnowieckiego Zagłębia i reprezentacji. Fot. Mateusz Sobczak / Press Focus

Na lodzie zadziorny, twardy, nieustępliwy i niejeden rywal miał okazję przekonać się o jego sile podczas starć pod bandami. W życiu codziennym spolegliwy, do rany przyłóż, troszczący się o rodzinę. Bartosz Ciura, bo o nim mowa, już od dłuższego czasu jest pewnym punktem i jednym z liderów defensywy Biało-czerwonych, nie wspominając o zespole klubowym. - Nie wiem, czy warto coś o mnie pisać, bo przecież w sportowym życiu nie mam wielkich dokonań, tylko kolekcję medali mistrzostw Polski – stwierdził skromnie hokeista, gdy umawialiśmy się na rozmowę.

O jedynym wyborze

Przy wyborze dyscypliny sportowej nie było żadnego przypadku. Tata Zbigniew amatorsko grał w hokeja, zaś jego kolega w rodzinnej Dębicy postanowił założyć szkółkę hokejową.

- Tata mnie zaprowadził na pierwsze zajęcia i już po nich wiedziałem, że to jest właśnie to – wspomina nasz bohater. - Teraz, po tylu latach gry nie wyobrażam sobie, by mógł się zajmować inną dyscypliną sportu. Lubię tę robotę, sprawia mi wiele satysfakcji. Początki były takie sobie, ale w miarę upływu czasu było coraz lepiej.

Młodzicy UKH Dębica w składzie z Bartkiem pojechali na mecz do Nowego Targu, kultowego miejsca dla rodzimego hokeja, 14-letni Bartek musiał mocno się wyróżniać na tle rówieśników, skoro zaproponowano mu treningi w Podhalu, pobyt w internacie oraz naukę w miejscowym gimnazjum. Latem Bartek wraz z tatą przeprowadzili wizję lokalną i przystali na warunki, ale mama, Urszula, wyraziła sprzeciw i do przeprowadzki nie doszło.

Jednak na testy do Szkoły Mistrzostwa Sportowego PZHL w Sosnowcu wybrał się z mamą. Nie był z nich zadowolony i nawet się popłakał, bo był przekonany, że wymarzona szkoła nie będzie dla niego. Jednak trenerzy byli innego zdania i mógł się uczyć i rozwijać swoje umiejętności hokejowe. Podczas egzaminów spotkał późniejszego kompana z drużyny Bartłomieja Pociechę oraz Kamila Kalinowskiego, choć ten ostatni zrezygnował ze szkoły i wrócił do Torunia. Niemniej nieco później mieli okazję reprezentować razem dwa kluby.

O klubowych dokonaniach

Po szkole trafił do GKS-u Tychy, klubu z dobrą marką oraz o wysokich aspiracjach.

- Byłem w zespole siódmym, ósmym obrońcą, w drugim sezonie mało grałem i byłem niezadowolony ze swojej roli w drużynie – dodaje sympatyczny obrońca. - Trener Jan Vdila i później Peter Krzemen nie dawali mi szans gry. Milan Baranyk umówił się na rozmowę w Oświęcimiu i pojechałem z nim. Od słowa do słowa i opuszczałem, gabinet prezesa z podpisanym kontraktem. To był fajny czas, bo zespół był młody, ambitny, zaś działacze nie wywierali presji, by walczyć o medale. W drugim sezonie zajęliśmy czwarte miejsce i wraz z Filipem Komorskim, Kamilem Kalinowskim oraz Mateuszem Bepierszczem przenieśliśmy do GKS-u Tychy.

To dla Ciury była stabilna i dłuższa przystań, bo spędził w klubie kilka sezonów okraszonych sukcesami.

- Mistrzostwa Polski, trzecie miejsce w finale Pucharu Kontynentalnego, Puchary Polski, Superpuchary, Hokejowa Liga Mistrzów – to wszystko zdobywałem z tyską drużyną – mocno akcentuje Ciura. - To dla mnie najprzyjemniejszy czas, ale najwyraźniej mam niespokojną duszę i ciągle rozmyślałem o ewentualnym wyjeździe zagranicznym. Trochę późno, bo przecież miałem swoje lata, ale wraz z Filipem Komorskim postanowiliśmy zmienić otoczenie. Pomógł nam Michal Kolař, który został agentem, a wcześniej znaliśmy się z gry w Tychach. Podpisaliśmy kontrakt we Frdyku-Mistku, w farmerskiej drużynie Ocelaři Trzyniec, z ewentualną możliwością w gry w drużynie mistrza Czech. Wystąpiłem raz, Filip trzy razy, ale zebraliśmy ciekawe doświadczenie i obaj wróciliśmy do Tychów. I znów walczyliśmy o mistrzostwo i dopięliśmy swego w minionym sezonie. W Tychach spędziłem znakomity czas, mam wiele miłych wspomnień i wraz z kolegami zaliczyłem wiele sukcesów.

O nowym miejscu

Wydawało się, że Bartek Ciura wraz ze swoimi kompanami będzie występował w Hokejowej Lidze Mistrzów w tyskiej drużynie . A tymczasem wiadomość spadła jak grom z jasnego nieba - reprezentacyjny obrońca przenosi się z Tychów do Sosnowca.

- Nie zamierzam się nad tym jakoś szczególnie rozwodzić i powiem krótko: tak wyszło – wyjawia zainteresowany. - Trochę się bałem tej przeprowadzki, ale po kilku miesiącach pobytu w Zagłębiu jestem mocno zbudowany tym, co się dzieje w klubie oraz na zewnątrz wokół hokeja. Wszystko doskonale funkcjonuje i wszyscy zainteresowani dbają o najmniejsze detale. Istna perfekcja! W letniej przerwie kadra zespołu mocno się zmieniła, ale atmosfera w szatni jest świetna. Nie ma żadnych podziałów, niesnasek i wszyscy przychodzimy do pracy z uśmiechem na twarzy. Wiemy, jakie są oczekiwania i teraz osiągnęliśmy pierwszy cel, czyli zagramy w turnieju o Puchar Polski. Jednak wszystko przed nami, bo czeka nas długa droga do sukcesu. W Sosnowcu wszyscy marzą o medalu i będziemy o niego walczyć. Moim partnerem w obronie jest Matthew Sozanski i nasza współpraca układa się dobrze, ale będzie jeszcze lepiej. Matt ma inklinacje do gry ofensywnej, więc muszę więcej uwagi poświęcać obronie.

W minioną niedzielę Ciura po raz pierwszy po przenosinach pojawił się w Tychach. - Nie ukrywam, że na początku serce mocniej zabiło, ale szybko opanowałem emocje i skupiałem się na grze – wyjawia z uśmiechem.

O reprezentacji

W Biało-czerwonych barwach zadebiutował w kwietniu 2017 r.i chwilę potem zagrał w mistrzostwach świata Dywizji 1A w Kijowie.

- Wnukom, mam nadzieje, będę wspominał turniej prekwalifikacji olimpijskiej w Kazachstanie (2020), bo nikt nam nie dawał żadnych szans – wspomina Ciura. - Trener Tomek Valtonen ustawił nas dobrze taktycznie, dzielnie się broniliśmy, potrafiliśmy z silnym Kazachami wygrać 3:2. Strzeliłem pierwszego gola, a potem mogłem się cieszyć z awansu. Nie mogłem się doczekać mistrzostw świata elity w Czechach (2024) i wiele sobie obiecywałem. A tymczasem w pierwszym meczu i już w 1. tercji złamałem palec. Przegraliśmy z Łotyszami po dogrywce, a gdy w szatni zdjąłem rękawice i zobaczyłem rękę, już wiedziałem, że turniej dla mnie się skończył. Szkoda, że opuściliśmy szeregi najlepszych, ale teraz przyjdzie nam, pod kierunkiem nowego trenera, walczyć o miejsce w elicie. Mam tylko nadzieję, że przede mną jeszcze wiele miłych chwil związanych z reprezentacją.

Synowie nie poszli w ślady taty. Starszy, Leon, biega za piłką koszykarską w GTK Gliwice, zaś młodszy, Teodor, woli ją kopać w szkółce piłkarskiej w Rudzińcu. Tata Bartosz mocno kibicuje synom, ale sam ma jeszcze bogate plany sportowe i zamierza je zrealizować.

Włodzimierz Sowiński

Bartosz CIURA- ur. 20.11.1992 r. w Rzeszowie. Żonaty zJowitą, synowie: Leon (11 lat), Teodor (5 lat). Kluby: UKH Dębica, SMS Sosnowiec, GKS Tychy (2012-13), Naprzód Janów (2012, wypożyczenie), Unia Oświęcim (2013-15), GKS Tychy (2015-21), Frydek-Mistek/Ocelaři Trzyniec (2021-22), GKS Tychy (2022-25), Zagłębie Sosnowiec (2025-?). Sukcesy klubowe: 4 x mistrzostwo Polski (2018, 19, 20, 25), 3 x wicemistrzostwo, 3 x brąz; 5 x Puchar Polski; 3 x Superpuchar Polski; 3. miejsce w Pucharze Kontynentalnym (2016) wszystkie z GKS-em Tychy. W lidze rozegrał 656 meczów i zdobył 136 pkt (31 goli+105 asyst) i zaliczył 563 minuty kar. W reprezentacji ma 101 występów oraz 4 gole.