Arkadiusz Jędrych po raz 10. w tym sezonie zdobył gola. Kibice po jego trafieniu wpadli w szał radości. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus


Niezawodny kapitan

Grająca w osłabieniu GieKSa nie dała się pokonać Lechii, zdobywając gola rzutem na taśmę.


W niedzielne popołudnie ulice wokół stadionu przy Bukowej były praktycznie nieprzejezdne. Wszystko przez to, że na Górny Śląsk zawitała Lechia Gdańsk, żeby zmierzyć się z GieKSą. Oba zespoły są jednymi z kandydatów do awansu do ekstraklasy. To spowodowało, że zainteresowanie spotkaniem było ogromne, a wejściówek zabrakło już we wtorek.


Dwie przerwy

Kibice, którzy wypełnili stadion, mieli nadzieję na kolejne zwycięstwo GKS-u. Drużyna Rafała Góraka nieźle rozpoczęła rywalizację, kilkukrotnie zagrażając golkiperowi gdańszczan. Swoich sił próbował Antoni Kozubal, strzelał także Sebastian Bergier, ale wciąż utrzymywał się bezbramkowy remis. Przewaga gospodarzy była widoczna szczególnie w pierwszych 20 minutach. Po tym czasie mecz nieco się wyrównał, co też niekorzystnie wpłynęło na jego walory estetyczne. Więcej działo się na trybunach, bo fani z „Blaszoka” dwukrotnie zmusili sędziego Tomasza Marciniaka do przerwania meczu po tym, jak zaprezentowali oprawę z użyciem środków pirotechnicznych. Gdy dym z rac opadł, obraz spotkania nie uległ znacznej zmianie. Do przerwy jeszcze tylko Mateusz Marzec oddał groźny strzał z dystansu, ale nie zmienił on rezultatu.


W osłabieniu

Nieszczęśliwie rozpoczęła się natomiast dla Marca druga połowa spotkania. Z powodu kontuzji już w 52 minucie został zmieniony przez Christiana Alemana. Nie był to wcale rzadki obraz, bo podczas spotkania wielokrotnie interweniować musiały służby medyczne. Tak też było w okolicach 70 minuty, gdy po faulu Martena Kuuska na murawie z bólu zwijał się Jakub Sypek. Początkowo Estończyk za to przewinienie ukarany został żółtą kartką, jednak po analizie VAR arbiter zdecydował się pokazać katowickiemu defensorowi „czerwień”.


Olbrzymia radość

Poniekąd powtórzył się scenariusz z rundy jesiennej. Gdy GieKSa grała w Gdańsku, musiała przez dużą część meczu radzić sobie w osłabieniu. W niedzielę katowiczanie w teorii zostali zmuszeni do obrony bezbramkowego remisu, a przecież ich ambicje sięgały zwycięstwa z przyjezdnymi z Pomorza. To jednak jedynie teoria, bo niesieni dopingiem gospodarze mimo przeciwności losu potrafili zmusić bramkarza gdańszczan do interwencji. Wyczekiwali na kontry i wciąż byli niezwykle groźni. Ukoronowali to w doliczonym czasie, gdy bramkę zdobył niezawodny Arkadiusz Jędrych. Kapitan zespołu po raz kolejny w tym sezonie wpisał się na listę strzelców po stałym fragmencie. Stał się tym samym bohaterem Katowic, bo swoim golem zagwarantował zwycięstwo w niezwykle ważnym spotkaniu!

Kacper Janoszka