Niezasłużona porażka
Po raz pierwszy w sezonie GKS Katowice przegrał na wyjeździe, choć był drużyną lepszą.
Z całą pewnością trudno było zaakceptować piłkarzom GKS-u Katowice porażkę z Zagłębiem. W Lubinie podopieczni Rafała Góraka dominowali. Byli drużyną lepszą, aktywniejszą w ataku, która stworzyła kilka okazji bramkowych, ale gola nie potrafiła strzelić. GieKSa była groźna w kontrataku, w ataku pozycyjnym i po stałych fragmentach gry. Okazje mieli Lukas Klemenz, Marten Kuusk, Adam Zrelak czy Adrian Błąd, ale żaden z nich nie był w stanie trafić do siatki. Z biegiem czasu nadzieje katowickich kibiców na gola malały, ale też nie odnosiło się wrażenia, że lubinianie będą w stanie pokonać Dawida Kudłę. Wtedy trener Waldemar Fornalik postanowił wprowadzić na boisko dżokera.
Był faul?
Hubert Adamczyk oficjalnie został przedstawiony jako piłkarz Zagłębia dopiero 23 sierpnia. Spotkanie z GKS-em było pierwszym, w którym mógł wziąć udział. Zasiadł na ławce rezerwowych i czekał na szansę. Gdy sytuacja na murawie była niesprzyjająca dla lubinian, wszedł na murawę w 83 minucie i chwilę później już cieszył się z gola. Po dalekim podaniu z autu w pole karne piłka spadła mu pod nogi. Były piłkarz Arki Gdynia nie zastanawiał się długo i oddał strzał, pokonując bramkarza GieKSy. Chwilę później gola mógł zdobyć Vaclav Sejk – piłka po jego uderzeniu zmierzała do bramki, ale w ostatniej chwili z linii wybił ją Marcin Wasielewski i mecz zakończył się jednobramkowym zwycięstwem Zagłębia.
Jedyne trafienie wywołało małe kontrowersje. Zawodnicy GKS-u od razu ruszyli w stronę sędziego, żeby spróbować wytłumaczyć mu, że krótko przed uderzeniem Adamczyka faulowany był Jakub Arak. Napastnik jeszcze kilka minut po meczu głośno zastanawiał się, czy był faulowany i czy gol nie powinien zostać anulowany. Twierdził, że został pchnięty w plecy, co wywołało jego upadek. W powtórkach widać, że Aleks Ławniczak dotknął snajpera, ale trudno stwierdzić, czy rzeczywiście to zdarzenie należało uznać za przewinienie.
Seria przerwana
Najważniejszy jest jednak wynik. Katowiczanie mają czego żałować i świadczą o tym nie tylko słowa Rafała Góraka, który po meczu zaznaczył, że nawet remis nie byłby satysfakcjonujący. Także Waldemar Fornalik słusznie zauważył, że jego podopieczni byli słabszą stroną w tej rywalizacji. Udało im się wygrać, dzięki czemu przerwali serię trzech meczów bez zwycięstwa. Katowiczanie natomiast po raz pierwszy w sezonie zaznali smaku porażki na wyjeździe.
Kacper Janoszka
1005
KIBICÓW z Katowic pojawiło się w sektorze gości na stadionie Zagłębia Lubin. To najlepszy wyjazdowy wynik fanów GieKSy w tym sezonie. Jak poinformował koordynator ds. kontaktów z kibicami Ireneusz Kalina, wcześniej w Mielcu zjawiło się 384 widzów ze stolicy województwa śląskiego, a w Gliwicach 986.
GŁOS TRENERÓW
Rafał GÓRAK: – Bardzo żałuję, że nie wygraliśmy tego meczu, bo prowadziliśmy go na swoich zasadach. Byliśmy w każdym elemencie lepsi od przeciwnika, ale piłka nożna ma to do siebie, że jeśli nie strzelasz do 87 minuty bramki, mając taką kontrolę, spotkanie może się skończyć takim wynikiem, jak w Lubinie. I tak się niestety stało. Piłka nożna dlatego też jest pasjonująca. Gratuluję Zagłębiu i trenerowi Fornalikowi zwycięstwa. My musimy się spakować do domu i przełknąć porażkę w autobusie, bo nawet punkt byłby tutaj dla nas niedosytem.
Waldemar FORNALIK: – Taka jest piłka i jej paradoks, że grając słabszy mecz, zgarniamy trzy punkty, a w spotkaniach z Lechem czy Piastem, gdy powinniśmy zdobyć punkty, nie dopisywaliśmy ich do swojego konta. Trafiliśmy na zespół GKS-u, który jest naprawdę bardzo dobrze zorganizowany. Awans do ekstraklasy nie był dziełem przypadku. Dzisiaj też katowiczanie pokazali się z bardzo dobrej strony. Trzeba powiedzieć, że tylko dzięki uporowi i determinacji zdobyliśmy trzy punkty. Widać było po dwóch porażkach presję na drużynie.
MÓWIĄ LICZBY | ||
ZAGŁĘBIE | GKS | |
48 | posiadanie piłki | 52 |
4 | strzały celne | 6 |
5 | strzały niecelne | 15 |
3 | rzuty rożne | 8 |
11 | faule | 7 |
0 | spalone | 1 |
1 | żółte kartki | 0 |