Po meczu z Kazachstanem Patryk Wajda oświadczył, że był to jego ostatni występ w reprezentacji. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus


Nieuniknione zmiany...

Reprezentacja wymaga remontu personalnego, co wróży dla niej trudny czas.


Biało-czerwoni dzielnie walczyli w mistrzostwach świata Elity w Ostrawie i Pradze, ale nie udało się pozostać w tym doborowym gronie. Spadek wcale nie musi jednak oznaczać, że w przyszłym sezonie naturalną koleją rzeczy będzie rywalizacja o powrót na szczyt. Reprezentację Polski, naszym zdaniem, czeka trudny egzamin w turnieju Dywizji 1A w rumuńskim Sfantu Gheorghe z udziałem gospodarzy, Wielkiej Brytanii, Włoch, Japonii oraz Ukrainy i nikt nie powie, że zakończy się powodzeniem. A to z prostej przyczyny, gdyż zespół z majowej imprezy czekają spore zmiany personalne. Ale po kolei...

Żadna niespodzianka

Podczas MŚ biało-czerwoni byli najstarszym zespołem, ale założenie było takie, by zebrać najlepszych hokeistów i spróbować się utrzymać. Celu nie udało się osiągnąć, ale przyczyn można było znaleźć znacznie więcej niż tylko brak doświadczenie na tym szczeblu rozgrywek. Niemniej jest pewne, że hokeiści zostawili serce na lodzie i zaskarbili sobie sympatię całej rzeszy kibiców, nie tylko hokejowych.

- Do Ostrawy pojechaliśmy najbardziej dojrzałym i najlepszym zespołem jaki na tę chwilę mieliśmy, ale mimo to nie zrealizowaliśmy celu - mocno podkreśla selekcjoner Robert Kalaber. - Oczywiście, że trzeba odmłodzić drużynę. Ta uwaga dotyczy przede wszystkim defensorów, bo z tą linią od początku mojej pracy mam największe kłopoty. Po ostatnim meczu z Kazachstanem było sporo emocji, ale w szatni tylko od Patryka Wajdy usłyszałem, że to był jego ostatni mecz w reprezentacji. To było wypowiedziane pod wpływem impulsu i wcale nie zamierzałem drążyć tej sprawy. Postanowiłem, że gdy opadną emocje, reprezentanci wrócą po urlopach wypoczęci fizycznie i psychicznie do treningów, wówczas będę z nimi rozmawiał. Z obrońcami może być problem, bo w ataku mamy znacznie większą konkurencję i zdecydowanie większy wybór.

Tytaniczna praca

Trener Kalaber od początku pracy z kadrą nie ograniczał się do wąskiej, powiedzmy 28-osobowej kadry, lecz na każde zgrupowanie zapraszał młodszych potencjalnych reprezentantów, by poznali jakie obowiązują standardy w tej grupie i zbierali niezbędne doświadczenie.

Z chwilą otrzymania przez Tomasa Fuczika polskiego obywatelstwa, na kilka sezonów mamy spokój na pozycji bramkarza. Rywalizacja John Murray - Fuczik może wyjść drużynie na dobre, a przecież w odwodzie pozostaje David Zabolotny (niezły występ w MŚ), a nie można zapominać o Macieju Miarce, Mateuszu Studzińskim i Pawle Bizubie. Ten ostatni tercet musi zdecydować się czy chcą być najlepsi w klubowych zespołach, czy nr 1 w reprezentacji. To wymaga tytanicznej pracy i wielu wyrzeczeń, by zostać „jedynką”.

- Szkoda, że przed turniejem mieliśmy sporo zamieszania z obywatelstwem Fuczika, bo mógł być poważnym rywalem Johnny'ego - wzdycha słowacki szkoleniowiec. - Potem jeszcze zachorował i jego potencjał do końca nie został wykorzystany. Ze zdrowym Fuczikiem mogłoby to nieco inaczej wyglądać, ale o tym już się nie przekonamy.

Gruntowne zmiany

- Z Ostrawy wywożę ogromny bagaż doświadczenia i jestem przekonany, że jeszcze będę mógł to wykorzystać - twierdzi 39-letni Marcin Kolusz, który zadziwiał aktywnością i sporo był wykorzystywany w formacjach specjalnych. - Wracam do Podhala, zamierzam jeszcze grać i jeżeli trener uzna, że będę potrzebny reprezentacji, nie odmówię!

- Zmiany są nieuniknione. Podczas zgrupowań mieliśmy kilku młodszych zawodników, ale mistrzostwa Elity to inny etap wtajemniczenia, o czym mogliśmy wszyscy się przekonać - dodaje trener Kalaber. - Karol Biłas, Bartosz Florczak, Oliwier Kurnicki, Adrian Zieliński to m.in. obrońcy, którzy już mieli okazję wystąpić w reprezentacji. Doszedł Kacper Maciaś, który ma potencjał i przypuszczam, że dalej będzie rozwijał swoje umiejętności. Nie możemy zapominać o Oskarze Jaśkiewiczu, który miał nieco słabszy sezon ligowy, ale grał z kontuzją. I właśnie ona stanęła na przeszkodzie, by znalazł się w reprezentacji, bo czekała go operacja przepukliny. Wielka szkoda, że Bartka Ciurę już pierwszym meczu dopadła kontuzja, bo był potrzebny tej drużynie i liczę na niego w kolejnym sezonie.

Czy defensywa zostanie gruntownie przebudowana? Wydaje się to potrzebą chwili i Kalaber oraz jego współpracownicy nie będą mieli wyboru.

Większy wybór

Krystian Dziubiński, Grzegorz Pasiut i Maciej Urbanowicz to tercet napastników +35 i nie wiemy jaką zadeklarowali przyszłość reprezentacyjną. Jednak w odwodzie pozostaje kilku zawodników, którzy zapewne podejmą rywalizację o miejsce w zespole. 20-latek Krzysztof Maciaś przebojem je zdobył i szkoda tylko, że nie mamy więcej takich hokeistów. Niemniej Patryk Krężołek i Damian Tyczyński już zgłosili poważny akces do kadry, a przecież nie można zapominać o kontuzjowanym Bartłomieju Jeziorskim czy nieco zapomnianym Mateuszu Gościńskim.

- Moi podopieczni podczas występów w Ostrawie przekonali się na czym polega nowoczesny hokej - akcentuje szkoleniowiec. - Doświadczyliśmy jak się gra z krążkiem oraz bez i z tego trzeba szybko wyciągać wnioski. Nie ma miejsca na efektowne kółka, grę przy bandzie, ale cały czas jest ciąg na bramkę. Strzela się z każdej pozycji, bo krążek może w każdej chwili niespodziewanie zmienić kierunek i sprawić trudność bramkarzowi lub wpaść do siatki. Zebraliśmy ciekawy materiał do analizy i będzie on wykorzystany w kolejnych zgrupowaniach kadry.

Jeszcze na dobre nie ochłonęliśmy po występach w Ostrawie, a trener Kalaber wraz ze współpracownikami już rozmyśla nad przyszłym kształtem reprezentacji.

Włodzimierz Sowiński