Sporo pracy mieli defensorzy Bayernu przy rajdach Viniciusa (w środku). Fot. PAP/EPA


Niespodziewany bohater

Dwie bramki Joselu w końcówce poprowadziły Real do finału Ligi Mistrzów.


LIGA MISTRZÓW

Po wtorkowym zwycięstwie BVB Bayern stanął przed szansą, żeby stworzyć niemiecki duet w finale Ligi Mistrzów. Podopieczni Thomasa Tuchela musieli jednak najpierw stanąć naprzeciw Realowi Madryt, zespołowi, który w ostatniej dekadzie 5-krotnie sięgał po najbardziej prestiżowe trofeum w europejskiej piłce klubowej. Zadanie więc było trudne, a fakt, że rewanż odbywał się na wypełnionym po brzegi stadionie Santiago Bernabeu, zdecydowanie nie pomagał Bawarczykom.

Swoją przewagę „Los Blancos” starali się eksponować od pierwszych minut. To oni próbowali kreować grę i narzucać tempo przyjezdnym z Niemiec. Bayern cierpliwie czekał na swoje okazje, ale one nie nadchodziły. Przez całą pierwszą połowę bramkarze obu zespołów nie musieli się szczególnie wysilać. Real co prawda miał przewagę, ale w praktyce tylko raz przetestował umiejętności Manuela Neuera. Gospodarze wykorzystali swój spryt w 20 minucie, gdy na murawie niespodziewanie znalazły się dwie piłki (jedna z nich wcześniej wyszła na aut). Drugą z nich – na której Bayern nie był skupiony – błyskawicznie przetransportowali w pole karne. W nim dwukrotnie niemieckiego golkipera próbował pokonać Rodrygo, ale przy obu strzałach górą był Neuer.

W drugiej połowie Real zaczął prezentować niezwykle prosty, ale także groźny plan na grę. Piłkarze z Madrytu postanowili oddawać piłkę Viniciusowi, a ten miał czarować na lewym skrzydle. Brazylijczyk co chwilę ogrywał na skrzydle Joshuę Kimmicha, bezproblemowo wchodząc w pole karne Neuera.

Cóż jednak z tego, skoro to Bayern wyszedł na prowadzenie. Gdy „Królewscy” dominowali spotkanie, monachijczycy wyprowadzili zabójczą kontrę. W 68 minucie piłkę na lewym skrzydle przejął Alfonso Davies, który jeszcze w pierwszej połowie zastąpił Serge’a Gnabry’ego. Zszedł z futbolówką do środka i bez zastanowienia uderzył. Mocny i precyzyjny strzał zakończył się golem, przez co madrytczycy zostali postawieni pod ścianą. Bayern musiał skupić się na szczelnej obronie.

Ledwie kilka minut później presję musiał wytrzymać sędzia Szymon Marciniak. Real trafił do bramki po rzucie rożnym, ale Bayern słusznie domagał się faulu na Kimmichu. Polak początkowo gola uznał, ale po błyskawicznej analizie VAR anulował go, podejmując słuszną decyzję, gdyż Nacho Fernandez zdecydowanie przekroczył przepisy.

Był to jednak sygnał ostrzegawczy dla gości. Do końca spotkania musieli być niezwykle czujni, żeby nie stracić gola, który potencjalnie mógłby wykluczyć ich z rozgrywewk. Carlo Ancelotti próbował ratować się zmianami zawodników ofensywnych i to właśnie jeden z rezerwowych zapewnił Realowi wyrównującego gola. Fatalny błąd przy interwencji Manuela Neuera wykorzystał niedoceniany w Madrycie Joselu. Z najbliższej odległości dobił piłkę do bramki.

Co więcej, hiszpański snajper w doliczonym czasie skompletował dublet. Tym razem pewnie wykończył perfekcyjne podanie przed linię bramkową Antonio Ruedigera. Bayernowi pozostało zaledwie kilka minut na to, żeby po wyrównać. Czasu było zdecydowanie zbyt mało, żeby jeszcze zaskoczyć Andrija Łunina i doprowadzić do dogrywki.

Kacper Janoszka

  

Real Madryt – Bayern Monachium 2:1 (0:0). Pierwszy mecz 2:2. Awans Real

0:1 – Davies (68), 1:1 – Joselu (88), 2:1 – Joselu (90+2)

REAL: Łunin – Carvajal, Ruediger, Nacho, Mendy – Valverde (81. Joselu), Kroos (69. Modrić), Tchouameni (70. Camavinga) – Rodrygo (81. B. Diaz), Bellingham (90+10. Militao), Vinicius. Trener Carlo ANCELOTTI.

BAYERN: Neuer – Kimmich, de Ligt, Dier, Mazraoui – Laimer, Pavlovic – Sane (76. Kim), Musiala (85. Mueller), Gnabry (27. Davies) – Kane (85. Choupo-Moting). Trener Thomas TUCHEL.

Sędziował Szymon Marciniak.