Sport

Niespodzianka w stacji narciarskiej

Pablo Casstrillo po samotnym ataku z ucieczki wygrał 12. etap wyścigu Vuelta a Espana. Liderem pozostał Ben O'Connor, bo choć odcinek kończył się podjazdem, to tym razem faworyci pojechali na remis.

Koledzy z grupy Decathlon AG2R La Mondiale zadbali, żeby ich lider (w czerwonej koszulce) miał komfortowe warunki. Fot. EPA/JAVIER LIZON/PAP

W trzecim dniu rywalizacji po galisyjskich szosach kolarze mieli do przejechania ledwie 137 kilometrów. Do tego większość czwartkowego odcinka przebiegała po lekko pofałdowanej trasie. W zasadzie jedyną trudność stanowiła końcówka – niezbyt stroma, ale za to dość długa wspinaczka do stacji narciarskiej Estación de Montaña de Manzaneda (15,4 km ze średnim nachyleniem 4,7 proc.), gdzie znajdowała się meta. 

Tym razem ucieczka dnia uformowała się w miarę szybko i łatwo. Peleton pozwolił odjechać 10 kolarzom. Najwyżej z nich w klasyfikacji generalnej był Harold Tejada (Astana Qazaqstan), ale Kolumbijczyk zajmował 21. miejsce ze stratą ponad kwadransa do lidera. Zbytnio więc nikomu nie zagrażał, co sprawiło, że śmiałkowie – zgodnie współpracując – zyskali nawet 10 minut nad dużą grupą. 

Ataki po zwycięstwo z prowadzącej grupy zaczęły się dopiero na końcowym podjeździe. Ten skuteczny przeprowadził najmniej znany z tego grona, Pablo Casstrillo (Kern Pharma). Może właśnie z tego powodu 23-letni Hiszpan został zlekceważony, bo pogonił za nim jedynie mistrz Szwajcarii, Mauro Schmid (Jayco AlUla). Potem zrobili to także Ekwadorczyk Jhonatan Narvaez (Ineos Grenadiers) i Brytyjczyk Max Poole (Team dsm firmenich-PostNL) oraz Hiszpan Marc Soler (UAE Team Emirates), ale było za późno. Hiszpan, choć kosztowało go to niezwykle wiele sił, zdołał dotrzeć do mety jako pierwszy. Osiem sekund stracił do niego Poole, a 16 Soler. 

Castrillo, który odniósł życiowy sukces, przekraczając linię mety wskazał palcami w niebo. W ten sposób zadedykował zwycięstwo założycielowi i byłemu prezesowi hiszpańskiego zespołu Manolo Azconie, który zmarł ostatniej nocy w wieku 71 lat. Drużyna Kern Pharma, zarejestrowana w drugiej dywizji UCI, startuje w hiszpańskiej Vuelcie dzięki "dzikiej karcie". 

O'Connor przyjechał do mety w grupie z najgroźniejszymi rywalami, tracąc do zwycięzcy prawie sześć i pół minuty. W klasyfikacji generalnej Australijczyk z grupy Decathlon AG2R La Mondiale, jadący w czerwonej koszulce lidera już od tygodnia, wyprzedza o ponad trzy minuty Primoza Roglica (Red Bull-Bora-hansgrohe) i o niemal cztery Enrica Masa (Movistar). Słoweniec i Hiszpan, którzy wczoraj pojechali spokojnie, zapewne dzisiaj zaatakują, bo etap kończy się krótkim, ale za to stromym podjazdem na Puerto de Ancares.

We Vuelcie nie jedzie już rewelacja tego sezonu, Lennert van Eetvelt. Z powodu kłopotów z oddychaniem młody Belg wycofał się z hiszpańskiego wyścigu przed czwartkowym etapem. A jeszcze niedawno zajmował nawet szóste miejsce w klasyfikacji generalnej. – Za mną dwa najgorsze dni na rowerze w życiu. Nie mogłem oddychać. Czułem się, jakbym zaraz miał zemdleć i dlatego cieszę się, że w środę dojechałem do mety. Jeszcze dwa dni temu byłem wśród najlepszych kolarzy w peletonie, a teraz jestem w tak złej dyspozycji... – relacjonował van Eetvelt. Życzymy zdrowia!

(g)