Niespodzianka w Kraju Basków
Urko Berrade wygrał 18. etap wyścigu. Czerwoną koszulkę lidera utrzymał Ben O'Connor.
VUELTA A ESPANA
W czwartek uczestnicy hiszpańskiej imprezy na jeden dzień wjechali do Kraju Basków. W ostatnich edycjach robią to regularnie, ale warto przypomnieć, że przez całe dekady Vuelta omijała tę wspólnotę autonomiczną. Powód? ETA i jej bandyckie działania skierowane także przeciwko kolarzom.
Pinezki, gwoździe, bomba
Po raz pierwszy na tym wyścigu ta baskijska organizacja terrorystyczna dała o sobie znać w 1967 roku, rozsypując na zjeździe gwoździe i rozlewając olej. Rok później posunęła się jeszcze dalej, podkładając na trasie bombę, która eksplodowała, raniąc dwóch kibiców, którzy podróżowali na wyścig i robiąc dziurę w drodze. Kolarze odmówili wtedy dalszej jazdy. Podobne zdarzenia miały miejsce także w latach 70. Ich kumulacja nastąpiła 14 maja 1978 roku. W tym dniu zaplanowano dwa ostatnie etapy tamtej edycji. Najpierw peleton na prawie godzinę musiał zatrzymać się w Durango, ponieważ na szosie znalazły się deski i mnóstwo pinezek, a wyniki rozegranej później w San Sebastian jazdy indywidualnej na czas zostały anulowane ze względu na ataki na... kolarzy, którzy byli popychani i uderzani, nawet rzucano im w twarz piasek.
„Nieprzyjemny epizod w Durango i surrealistyczne sceny w San Sebastian przyczyniły się do nieobecności Kraju Basków na mapie Vuelty przez kilka dziesięcioleci. Region, w którym kolarstwo jest religią i gdzie ten sport jest najlepiej traktowany, ponownie znalazł się na trasie wyścigu dopiero 33 lata później” – napisał w książce „La Vuelta a Espana. Kolarska corrida” Alvaro Calleja. Hiszpańska impreza w 2011 wróciła do Kraju Basków przede wszystkim dlatego, że właśnie w tym roku ETA ogłosiła ostateczne zakończenie działań zbrojnych.
Urko, czyli wysokie miejsce
Wczorajszy, 18. etap rozpoczynał się w mieście Vitoria-Gasteiz, stolicy wspólnoty autonomicznej Kraju Basków, a kończył w parku przyrody Izki. Na liczącej blisko 180 km trasie wyznaczono tylko dwie premie górskie, ale niepunktowanych podjazdów było na tyle dużo, że sprinterzy nie mieli szans na zwycięstwo. Spodziewano się, że to przypadnie komuś z odjazdu i tak też się stało.
W ucieczce dnia tym razem znalazło się aż 42 kolarzy. Był wśród nich Urko Berrade. Blisko 27-letni Hiszpan jechał bardzo czujnie, zabierał się w kolejne odjazdy i niespodziewanie okazał się najmocniejszym uciekinierem. Zaatakował 6 km przed metą z kilkunastoosobowej grupy, w której kręciło jeszcze dwóch jego kolegów z grupy Kern Pharma. Niewielką przewagę utrzymał do końca i cieszył z pierwszego zwycięstwa w zawodowej karierze. Z kolei dla jego drużyny, która uczestniczy we Vuelcie dzięki tzw. dzikiej karcie, bo nie należy do grona najlepszych, była to trzecia wygrana w obecnej edycji. Wcześniej dwa górskie triumfy odniósł Pablo Castrillo.
– Na początku Vuelty nasz menadżer powiedział mi, że muszę stać się sławny. Odpowiedziałem, że jest to dla mnie trudne, bo nie jestem jakoś specjalnie medialny. Myślę, że dzięki tej wygranej może dostanę taką szansę – uśmiechał się na mecie urodzony w Pampelunie (to sąsiednia Nawarra, a nie Kraj Basków) Berrade, które imię Urko w języku baskijskim oznacza „światło słoneczne” lub „wysokie miejsce”. Wczoraj było to najwyższe.
Bask stracił u siebie
Sporo działo się za plecami uciekinierów. Wydawało się, że najlepsi potraktują ten etap ulgowo i będą odpoczywać przed niezwykle wymagającymi ostatnimi trzema dniami imprezy. Być może by tak było, ale na najtrudniejszym podjeździe na trasie, Puerto de Herrera (1098 m n.p.m., 5,6 km ze średnim nachyleniem 8,3 proc.) zaatakował Richard Carapaz (EF Education-EasyPost). Tempo czwartego w klasyfikacji Ekwadorczyka utrzymali tylko trzej kolarze wyżej od niego sklasyfikowani – Australijczyk Ben O'Connor (Decathlon AG2R La Mondiale), Słoweniec Primoz Roglicz (Red Bull-BORA-hansgrohe) i Hiszpan Enric Mas (Movistar). Potem dołączali kolejni, ale w tym gronie nie znalazł się przede wszystkim Mikel Landa (Soudal Quick-Step). Bask, który dotąd zajmował piąte miejsce w generalce, liczył, że podczas weekendu wskoczy na podium. Na swoim terenie i wśród swoich kibiców poniósł jednak znaczące straty. Dotarł na metę ponad trzy minuty za tymi, których planował wyprzedzić i spadł na 10. miejsce w klasyfikacji. Koniec złudzeń, koniec marzeń i to u siebie. Bolesne...
Wyniki 18. etapu (Vitoria-Gasteiz – Maestu-Parque Natural de Izki, 179,5 km): 1. Urko Berrade (Hiszpania, Kern Pharma) 4:00:52, 2. Mauro Schmid (Szwajcaria, Jayco-AlUla), 3. Pau Miquel (Hiszpania/Kern Pharma), 4. Max Poole (Wielka Brytania, DMS-firmenich), 5. Aleksander Własow (Rosja, Red Bull Bora-hansgrohe), 6. Oier Lazkano (Hiszpania, Movistar) - wszyscy strata 4 s., ..., 102. Łukasz Owsian (Arkea), 120. Kamil Gradek (Bahrain Victorious) - obaj 19.52.
Klasyfikacja generalna: 1. Ben O'Connor (Australia, Decathlon AG2R La Mondiale) 72:48.46 , 2. Primoz Roglicz (Słowenia, Red Bull-BORA-hansgrohe) strata 5 s. , 3. Enric Mas (Hiszpania, Movistar) 1.25, 4. Richard Carapaz (Ekwador, EF Education-EasyPost) 1.46, 5. David Gaudu (Francja, Groupama-FDJ) 3.48, 6. Carlos Rodriguez (Hiszpania, Ineos Grenadiers) 3.53, ..., 88. Owsian 2:59.32, 138. Gradek 4:20.27.
Grzegorz Kaczmarzyk