Pod koniec sierpnia Tomasz Gajda (z prawej) i Joao Guilherme wpisali się na listę strzelców, a po końcowym gwizdku cieszył się tylko Portugalczyk. Fot. Arkadiusz Kogut/GKS Jastrzębie


Niepokonani zagrają przy Piłkarskiej

Jeśli na boisku spotykają się sąsiedzi w tabeli, to zwykle mówi się, że grają o... 6 punktów. Nie inaczej będzie dziś w Bytomiu, gdzie przyjedzie GKS Jastrzębie.

 

Ekipy z Bytomia i Jastrzębia udanie zaczęły wiosenne zmagania. Ta pierwsza ma już za sobą trzy mecze. Najpierw, odrabiając zaległości, zremisowała ze Skrą Częstochowa 2:2, następnie pokonała Radunię Stężyca 2:1, by w minioną sobotę odprawić Zagłębie II Lubin, wygrywając 3:1. 7 punktów w trzech spotkaniach drużyny walczącej o utrzymanie musi robić wrażenie, ale...

 

Mała twierdza

- Biorąc pod uwagę końcówkę rundy jesiennej, był to już nasz 5. mecz bez porażki, a taka seria musi cieszyć i napędzać zespół do walki o kolejne punkty. Chciałbym, żeby ta passa trwała jak najdłużej - mówił po ostatnim zwycięstwie trener Łukasz Tomczyk. Tak się zbiegło, że we wszystkich wymienionych starciach niebiesko-czerwoni pełnili rolę gospodarzy, co świadczy, że na nowym obiekcie przy Piłkarskiej czują się coraz lepiej, a sztuczna murawa im służy. - To prawda, chłopaki dobrze się na niej czują, coraz lepiej realizują założenia, każdy robi to, co do niego należy i są tego efekty. Nic, tylko się cieszyć i czekać na kolejne zwycięstwa - rozmarzył się szkoleniowiec bytomian.

 

Przy pełnych trybunach?

W gronie swych podopiecznych ma asa atutowego, którym jest Tomasz Gajda. Zawodnik bardzo dobrze wszedł w rundę rewanżową, bo w każdym z trzech wspomnianych meczów wpisał się na listę strzelców i ma już 6 goli. - Zawsze lubiłem podłączać się do akcji ofensywnych, ale jako napastnik raczej występować nie będę. Wolę operować w drugiej linii i w niej pomagać zespołowi - powiedział 29-latek, od dwóch sezonów broniący bytomskich barw. Jemu oraz pozostałym zawodnikom Polonii zależy, by trybuny przy Piłkarskiej się dziś zapełniły, bo derby mają zwykle dodatkowy smaczek. Termin „derby” w wypadku piątkowego meczu jest jednak mocno naciągany, gdyż oba stadiony dzieli aż 65 km. Nikt jednak nie zaprzeczy, że będą to derby Górnego Śląska. Miejscowi zagrają bez Lucjana Zielińskiego. Podstawowy zawodnik beniaminka ujrzał ostatnio 4. żółtą kartkę i musi odpocząć w jednym spotkaniu. Pech jednego jest jednak zwykle szczęściem drugiego...

 

Bez euforii

O ile bytomianie wiosną pełnili rolę gospodarzy, o tyle jastrzębianie dwukrotnie wybierali się w delegacje. Niewiele brakowało, a przywieźliby z nich pełną pulę, bo gola w Nowej Hucie stracili tuż przed końcowym gwizdkiem i zremisowali 1:1. W kolejnym spotkaniu potwierdzili swoją wyższość i w Niepołomicach wiele do powiedzenia nie miała, korzystająca ze stadionu Puszczy, Sandecja Nowy Sącz, przegrywając 1:3. GKS zaprezentował w tym meczu pomysłowy i dojrzały futbol, lecz trener Dawid Pędziałek nie popadał w euforię. - Zdobyliśmy bardzo ważne punkty, ale najważniejsze było to, że przełamaliśmy wyjazdową niemoc i już nie jesteśmy jedynym zespołem bez wygranej w roli gości - mówił szkoleniowiec, któremu 27 listopada zeszłego roku powierzono drużynę, po tym jak rozstano się z Piotrem Dziewickim. Pędziałek był jego asystentem i doskonale pamięta wygrany 4:2 jesienny mecz z Polonią. Miał on swoją historię, bo bytomianie dwukrotnie obejmowali prowadzenie, ale między 71 a 86 minutą stracili 3 gole i po dwóch czerwonych kartkach kończyli w dziewięciu. Dziś z pewnością chcieliby się zrewanżować.

(mha)