Sport

Niepewni utrzymania

3500, Warta - Legia

Jan Ziółkowski (z prawej) z pewnością zaliczy swój debiut w pierwszym składzie do udanych. Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus


Niepewni utrzymania

Gol w pierwszej połowie wystarczył Legii do tego, żeby wyjechać z Grodziska Wielkopolskiego z 3 punktami.


Warta Poznań stanęła przed szansą na to, żeby już w miniony weekend zapewnić sobie utrzymanie. Żeby osiągnąć cel, musiała jednak wygrać z Legią Warszawa, co przecież nie było łatwym zadaniem. Poznaniacy mieli jednak dodatkową motywację. Był to ostatni mecz Dawida Szulczka przed własną publicznością w roli szkoleniowca Warty. Piłkarze chcieli więc w wyjątkowy sposób pożegnać swojego trenera, który po sezonie kończy swoją przygodę z zespołem grającym na co dzień w Grodzisku Wielkopolskim.

Problemy gospodarzy pojawiły się już przed spotkaniem. 20 minut przed pierwszym gwizdkiem podczas rozgrzewki urazu doznał Jędrzej Grobelny. Dlatego w jego miejsce między słupkami wskoczył Adrian Lis. Po rozpoczęciu meczu Legia zdecydowanie była stroną dominującą. W ataku aktywni byli Marc Gual oraz Josue. Już po pierwszej groźnej akcji Legia powinna wyjść na prowadzenie, gdy król strzelców z zeszłego sezonu zagrywał w pole karne do Macieja Rosołka. 22-latek nie zdążył jednak dobiec do piłki, żeby umieścić ją w siatce. W 26 minucie Josue wykonywał rzut rożny. Jego dośrodkowanie przeciął Radovan Pankov i to jego uderzenie zmusiło Lisa do kapitulacji. Do zakończenia pierwszej połowy na murawie nie działo się wiele, a poznaniacy schodzili do szatni z nadzieją na to, że uda się odwrócić losy meczu po przerwie.

Swoje szanse Warta widziała w tym, że formacja defensywna Legii była mocno osłabiona. Zabrakło przede wszystkim Artura Jędrzejczyka, który pauzował za kartki. Na środku obrony zastąpił go Jan Ziółkowski. Dla 18-latka był to debiut w wyjściowej "11" Legii, więc emocji w tym graczu z pewnością było sporo.  Z drugiej strony Warta w ataku również była „poszatkowana”. W niedzielne popołudnie zagrać nie mogli Adam Zrelak oraz Tomasz Przikryl. 

W drugiej połowie gospodarze bardzo chcieli doprowadzić do wyrównania, ale zdecydowanie brakowało im skuteczności. Tym samym w drugiej połowie do ostatniego gwizdka Kacper Tobiasz nie miał zbyt wiele pracy. Debiutant Ziółkowski także spisywał się bardzo dobrze, stając na przeszkodzie wszelakim zapędom ofensywnym Warty. Legia także nie była w stanie już zdobyć kolejnego gola, dlatego spotkanie zakończyło się skromnym zwycięstwem „wojskowych”. Dzięki niemu drużyna Goncalo Feio przed finałową batalią znajduje się w komfortowym miejscu, na 3. lokacie, dającej prawo gry w europejskich pucharach.

Kacper Janoszka