Sport

Niepewna przyszłość Kimmicha

Coraz więcej wskazuje na to, że przygoda reprezentanta Niemiec z Bayernem Monachium nie zakończy się happyendem.

Położenie Joshui Kimmicha w Bawarii nie jest aktualnie komfortowe. Fot. Sergio Ruiz/pressinphoto/SIPA USA/PressFocus


NIEMCY


Wychowanek Stuttgartu jest piłkarzem Bayernu od dziewięciu lat. Szybko stał się jego ważnym ogniwem, a z racji wyjątkowo ambitnego charakteru równie szybko zaczęto w nim dostrzegać potencjał na klubową legendę. Kimmich zagrał dla FCB 390 razy. Zdobył z nim 8 mistrzostw Niemiec czy Ligę Mistrzów w 2020 roku, kiedy był kluczową postacią drużyny, dowodząc nią w środku pola. Tworzył tam kapitalny duet z Leonem Goretzką, który po tamtym tryumfie... zaczął jednak notować regres (przez który nie pojechał choćby na ostatnie Euro). Kimmich jeszcze się trzymał, ale także i on zaczął w końcu obniżać loty.


Co na to trener?


O potrzebie zmian w środku pola Bayernu mówiło się już ponad rok temu. Kiedy zespół objął Thomas Tuchel, natychmiast zażądał nowego defensywnego pomocnika, dzięki obecności którego miałaby się zmienić nieco rola Kimmicha w drugiej linii – co pozwoliłoby wydobyć pełnię jego możliwości. Tematu nie udawało się jednak zrealizować, a Niemiec coraz częściej zawodził. W marcu tego roku Tuchel postanowił przesunąć go na prawą obronę, gdzie mimo kilku transferów monachijczycy ciągle mieli jakieś problemy. 29-latek znał tę pozycję choćby z czasów współpracy z Pepem Guardiolą. Również jako prawy obrońca zagrał na Euro. Jedno z pytań dotyczących jego obecnej sytuacji w Bawarii brzmi, gdzie będzie widział go nowy trener Vincent Kompany. Niemieckie media spekulują bowiem, że może go... nie widzieć nigdzie.

Nie było miejsca

Klub w końcu sprowadził wymarzonego defensywnego pomocnika, którym już od roku był Portugalczyk Joao Palhinha. Kosztował 51 mln euro i zdaje się być pewniakiem do gry w podstawowym składzie. Mocne notowania ma także 20-letni talent Aleksandar Pavlović, który nie pojechał z Niemcami na Euro z powodu kontuzji. Zdaniem uznanego dziennikarza Tobiego Altschaeffla ze „Sport Bildu” Kompany wyobraża sobie środek pola FCB bez Kimmicha. Co więcej, również na prawej obronie wyżej w hierarchii ma sytuować Josipa Stanisicia, który na wypożyczeniu do Bayeru Leverkusen zdobył mistrzostwo Niemiec. Poza tym w kadrze Bayernu na tę pozycję są jeszcze Sacha Boey i Noussair Mazraoui (choć akurat tym ostatnim poważnie interesują się Manchester United i West Ham, a monachijczycy chętnie go oddadzą).

Muszą sprzedawać

O transferze Kimmicha plotkowało się już kilka miesięcy temu, ale wtedy były to tylko zwykłe mrzonki. Teraz sprawa robi się poważna, a media donoszą, że szefostwo jest w stanie sprzedać 29-latka, jeśli otrzyma godziwą ofertę. Za takim scenariuszem przemawia fakt, że kontrakt Niemca wygasa za rok i na razie nie zapowiada się na jego prolongatę. Bayern chciałby bowiem obniżyć zarobki Kimmicha o 25, a może nawet 50 procent, co nie uszczęśliwia samego pomocnika. Ten może więc przeczekać do końca umowy i odejść gdzieś za darmo w 2025 roku - czego wolałby uniknąć Bayern. Aktualnie zainteresowanie jego transferem przejawia PSG, ale Kimmich nie kwapi się do przeprowadzki do Paryża, także mając na względzie swoją żonę i czwórkę dzieci. Wcześniej mówiło się o Barcelonie, którą prowadzi od kilku tygodni Hansi Flick. To właśnie pod jego wodzą Kimmich grał najlepszy futbol w karierze i zdobył wspomnianą Ligę Mistrzów w 2020 roku.

Bayern wydał tego lata na transfery 145 mln euro, zarabiając tylko 12 mln. Prócz Palhinhy ściągnął m.in. skrzydłowego Crystal Palace Michaela Olise (53 mln), stopera Stuttgartu Hirokiego Ito (23,5 mln) czy 18-letni talent australijskiej Adelaide United Nestory'ego Irankundę (3,5 mln). Jego szefostwo jasno podkreśla, że by przeprowadzić kolejne wzmocnienia, potrzebne są dalsze sprzedaże. Prócz Kimmicha czy Mazraouiego niepewna jest przyszłość Matthijsa de Ligta, Leona Goretzki, Alphonso Daviesa, Serge'a Gnabry'ego, jak również Kingsleya Comana.

Piotr Tubacki