Sport

Niepełny rewanż

Polacy, obrońcy tytułu, spotkaniem z Amerykanami zainaugurują dzisiaj Ligę Narodów. Będzie to rewanż za finał ubiegłorocznej edycji.

Aleksander Śliwka liczy, że dzięki dużej liczbie gier odzyska wysoką formę. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus.


Niepełny rewanż

Polacy, obrońcy tytułu, spotkaniem z Amerykanami zainaugurują dzisiaj Ligę Narodów. Będzie to rewanż za finał ubiegłorocznej edycji.


LIGA NARODÓW MĘŻCZYZN

Przed rokiem w rozegranym w trójmiejskiej Ergo Arenie finale biało-czerwoni pokonali Amerykanów 3:1 i po raz pierwszy w historii wygrali Ligę Narodów. Na rozpoczęcie bieżącej edycji znów zmierzą się z USA (początek godz. 19.00, transmisja w Polsat Sport). 

- Niby to będzie rewanż za ubiegłoroczny finał, ale nie do końca. Amerykanie w Turcji nie zagrają w najmocniejszym składzie. W większości będą to debiutanci, którzy mają się ogrywać w Lidze Narodów. Mnie to jednak nie interesuje. Interesuje mnie to, co dzieje się po naszej stronie. Mamy grać i kontynuować naszą pracę – tłumaczył Nikola Grbić, trener naszej drużyny. Serb do Antalyi także nie zabrał największych gwiazd. W fazie interkontynentalnej chce sprawdzić zawodników rezerwowych oraz doprowadzić do wysokiej dyspozycji tych, którzy mają za sobą niezbyt udany sezon klubowy, jak np. Łukasz Kaczmarek, Aleksander Śliwka czy Bartosz Bednorz. Dwóch ostatnich znalazło się w kadrze na pierwszy turniej w Antalyi. Do Turcji polecieli również przyjmujący Kamil Semeniuk i Artur Szalpuk. Na przyjęciu jest to więc jeden z najmocniejszych składów, w jakich biało-czerwoni rozpoczynali Ligę Narodów w ostatnich latach. 

- Jest dużo jakości w całej naszej szerokiej kadrze i wygląda to na treningach naprawdę całkiem nieźle - powiedział rozgrywający Grzegorz Łomacz. W Antalyi zaprezentuje się także środkowy Jakub Kochanowski. Podobnie jak Śliwka, jeszcze przed rozpoczęciem zgrupowania w Spale poprosił on trenera, by znaleźć się w kadrze już na pierwszy turniej, bowiem z powodu kontuzji palca stracił sporą część sezonu klubowego i czuje, że potrzebuje więcej czasu, by dojść do optymalnej formy na igrzyska.

Wśród Amerykanów z kolei brakuje m.in. Matthew Andersona, Micaha Christensona czy Toreya DeFalco. Są za to znani z występów w PlusLidze w barwach BBTS Bielsko-Biała i KGHM Cuprum Lubin atakujący Jake Hanes i rozgrywający m.in. Ślepska Malow Suwałki oraz Indykpolu AZS Olsztyn Joshua Tuaniga.

Biało-czerwoni w Antalyi oprócz USA zmierzą się jeszcze z Kanadą Holandią i Słowenią. Dodajmy, że tegoroczna edycja Ligi Narodów jest wyjątkowa bowiem pierwszy raz w historii odgrywa znaczącą rolę w kwalifikacjach olimpijskich. Drużyny, które nie wywalczyły awansu na igrzyska w międzykontynentalnych turniejach w październiku, nie mogą notować potknięć, bo będą je kosztowały utratę punktów w rankingu. Pięć wolnych miejsc w Paryżu zajmą bowiem najwyżej notowane reprezentacje, które jeszcze się nie zakwalifikowały, a także jeden zespół z Afryki.

Żadna afrykańska ekipa nie rywalizuje w Lidze Narodów, więc dla drużyn uczestniczących w tych rozgrywkach pozostały w praktyce cztery przepustki do stolicy Francji. A chętnych jest co najmniej dziewięciu. Wśród nich są m.in. Włosi, w których przypadku  brak wywalczonej w październiku kwalifikacji jest sporą sensacją, a także Argentyńczycy, Słoweńcy czy Serbowie.

Format rozgrywek pozostał taki sam, jak w zeszłym roku - każda z 16 rywalizujących w Lidze Narodów reprezentacji wystąpi w trzech turniejach, w każdym czekają ją cztery mecze. Siedem najlepszych drużyn po fazie zasadniczej, a także Polska jako gospodarz drugi rok z rzędu, wystąpi w turnieju finałowym, który odbędzie się w Łodzi (27-30 czerwca).

(mic)

WYNIKI

Grupa A (Antalya/Turcja)

Bułgaria – Francja 0:3 (21:25, 24:26, 14:25), Turcja – Kanada 1:3 (25:17, 23:25, 21:25, 21:25)