Nieoczekiwane pożegnanie
Rozmowa z Leszkiem Hudziakiem, byłym pierwszym oraz drugim trenerem drużyny Steam Hemarpol Norwid Częstochowa
Leszek Hudziak (w środku) przed dwoma laty wprowadził częstochowski klub do PlusLigi. Fot. Marcin Bulanda / Press Focus
Z częstochowskim klubem związany był pan od lat. Dwa lata temu wprowadził pan go na siatkarskie salony, a w ostatnim sezonie pracował jako asystent Cezara Douglasa Silvy. Co się stało, że odchodzi pan z Norwida?
– Były rozmowy, żebym został w klubie, lecz już nie na stanowisku trenera. Propozycja nie była po prostu na tyle akceptowalna, aby kontynuować współpracę.
Co zaproponowali panu działacze?
– Otrzymałem ofertę, żeby ponownie zostać statystykiem.
Jak odebrał pan decyzję zarządu?
– Była dla mnie wielkim zaskoczeniem. To jednocześnie bardzo cenna lekcja na przyszłość.
Wydawało się, że awans do PlusLigi przed dwoma laty będzie wydarzeniem przełomowym w pana trenerskiej karierze. Tymczasem…
– Oczywiście, odniesione sukcesy budują i bardzo cieszę się, że udało się je osiągnąć, jak awans Norwida do PlusLigi i utrzymanie się w niej w następnym roku. Obecnie zespół jest stabilny, co nie jest tylko moją zasługą, ale także całego zarządu, zawodników i innych trenerów. Teraz jednak trzeba pomyśleć, co robić dalej.
Czym się będzie pan teraz zajmował?
– Ze strony klubu nie dostałem propozycji prowadzenia którejś z drużyn juniorskich Norwida, więc wracam do pracy w Liceum im. Cypriana Kamila Norwida w Częstochowie. Nauczycielem WF-u jestem w nim już 11 rok, więc nie jest to dla mnie nowość.
Były propozycje z innych klubów?
– Tak. Miałem trzy oferty, ale odmówiłem, bo nie spodziewałem się późniejszego obrotu sprawy.
Już od dłuższego czasu wiadomo było, że Cezar Douglas Silva po sezonie odchodzi z Norwida. Liczył pan na powrót na stanowisko pierwszego szkoleniowca?
– Może nie na pierwszego trenera. Jeszcze przed sezonem 2024/25 było założenie, że popracuję parę sezonów z doświadczonymi szkoleniowcami z zagranicy, po czym wrócę na wspomnianą funkcję, ale niestety wyszło, jak wyszło.
Definitywnie porzuca pan zawód trenera?
– Z Norwidem związany jestem już 11 lat, tak więc dla tego klubu serce cały czas bardzo mocno bije. Jestem otwarty na propozycje. Cały czas myślę o roli pierwszego szkoleniowca, aczkolwiek ta cała sytuacja późno się rozwiązała. Rynek transferowy w przypadku szkoleniowców jest w tym momencie w zasadzie zamknięty. Trzeba czekać na kolejną szansę.
W Norwidzie początkowo pełnił pan funkcję statystyka. Jak do tego doszło, że awansował pan na stanowisko pierwszego trenera?
– Awans to może zbyt duże słowo. W sezonie 2022/23, kiedy trenerem był Piotr Gruszka, zarząd postawił na zmiany, dzięki którym otrzymałem szansę podjęcia się roli szkoleniowca. Udało się nam awansować do PlusLigi. W pierwszym sezonie w elicie mieliśmy trudne zadanie utrzymania się, ponieważ dysponowaliśmy zespołem, składającym się głównie z zawodników, którzy wcześniej grali w I lidze. Na szczęście udało się zachować ligowy byt. Wraz z sezonem 2024/25 do Częstochowy przyszedł Cezar Douglas Silva, a ja zostałem jego asystentem.
Miał pan okazję pracować u boku wielu uznanych szkoleniowców. Poza Silvą byli to m.in. Stanisław Gościniak, Radosław Panas, Piotr Lebioda i Piotr Gruszka. Z kim się panu najlepiej współpracowało?
– Z Radosławem Panasem, z którym wspólnie, w 2014 roku, przybyliśmy do Norwida. To on właśnie wykształcił u mnie tak zwany trenerski kręgosłup. Od innych szkoleniowców również starałem się wyciągnąć jak najwięcej i budować swój model trenera. Ważne jest to, aby trener cały czas się rozwijał i nie kopiował stylu tylko i wyłącznie jednego szkoleniowca. Trzeba też jeździć na wszelkiego rodzaju staże i podpatrywać pracę różnych trenerów.
W sezonie, który niedawno się zakończył, awansowaliście do play offu. Była euforia?
– Jasne, że tak. To był super moment dla klubu – historyczny wynik. Cieszę się, że mogłem być częścią tej drużyny, budując historię poprzez awans do PlusLigi, utrzymanie i pierwszy play off na najwyższym szczeblu.
Najpiękniejsza chwila ostatniego sezonu?
– Z pewnością moment, gdy uzyskaliśmy stuprocentową pewność awansu do najlepszej ósemki.
Rozmawiał Norbert Giżyński