Nieobliczalny Haliburton
Kolejne niespodzianki w półfinałach konferencji. Tym razem Warriors wygrali w Minneapolis, a Indiana znów ograła Cavaliers!
Pacers mają się z czego cieszyć. Dwa razy ograli na wyjeździe faworytów z Cleveland. Do awansu do finału konferencji brakuje im tylko dwóch wygranych. Fot. PAP/EPA
Tego jeszcze w NBA nie było. Po raz pierwszy w historii ligi w pierwszych meczach półfinałów konferencji przegrali wszyscy czterej faworyci! Na Zachodzie Denver wygrało w Oklahoma City, a Golden State w Minneapolis; na Wschodzie Cleveland już dwa razy u siebie uległo Indianie, a Boston nie dał rady Knicks!
- Żaden gospodarz nie wygrał meczu, nawet w detalach nic nie poszło zgodnie z przewidywaniami. Drużyny, które miały długie przerwy na odpoczynek wyglądają na zagubione. drużyny bez odpoczynku wyglądają na świeże. Nic nie jest normalne" - pisze New York Times.
We wtorek wydarzeniem była druga porażka Kawalerzystów, którzy przez sezon zasadniczy przeszli jak burza i byli rozstawieni z jedynką w konferencji. Mecz miał szalony przebieg, bo gospodarze w trzeciej kwarcie mieli nawet 20 punktów zaliczki, prowadzili 119:112 na 49 sekund przed końcem meczu. Goście wygrali, bo mieli w swoich szeregach nieobliczalnego Tyrese Haliburtona. 25-latek niedawno zajął pierwsze miejsce w rankingu najbardziej przecenianych ligowców (odpowiedzi udzielało 90 graczy NBA), ale nic sobie z tego nie robi. Właśnie wygrał Pacers kolejny mecz. Tym razem 12 sekund przed końcem przy trzypunktowym prowadzeniu Cavs (119:116) egzekwował dwa osobiste. Specjalnie spudłował tego drugiego, zebrał piłkę, a po chwili trafił trójkę zapewniającą jego drużynie bezcenny sukces! Pacers wygrali oba mecze w Cleveland, teraz rywalizacja przenosi się do Indianapolis. Mecz numer trzy już w piątek.
Równie ciekawie było w Minneapolis, gdzie wyżej notowani Timberwolves podejmowali Warriors. Goście zaczęli dobrze, ale w drugiej kwarcie przeżyli dramat, gdy Stephen Curry doznał kontuzji uda i już nie wrócił na boisko (do tego czasu w 13 minut zdobył 13 punktów). Bez swojego lidera goście nie odpuścili i nawet powiększali przewagę. Świetnie bronili, pozwolili miejscowym zdobyć ledwie 31 punktów w pierwszej połowie. Gospodarze mieli kłopoty ze skutecznością, do przerwy nie trafili żadnej z 15 prób za trzy punkty! Po przerwie sytuacja niewiele się zmieniła, miejscowi tylko momentami nawiązywali walkę i zbliżali się na 9-10 punktów do dobrze usposobionych graczy GSW. Wygrana to zasługa tercetu - Draymond Green (18 punktów, 8 zbiórek, 6 asyst), Jimmy Butler (20 punktów, 11 zbiórek, 8 asyst) oraz Buddy Hield (24 punkty, 8 zbiórek). - Świetnie się na to patrzyło - ktokolwiek wchodził z ławki, dawał nam wsparcie - chwalił kolegów Green, który trzymał całą defensywę. Mecz numer dwa już w czwartek. W San Francisco wszyscy czekają na wieści od sztabu medycznego: co ze zdrowiem Curry'ego?!
Półfinał Konferencji Wschodniej : Cleveland - Indiana 119:120 (0-2).Półfinał Konferencji Zachodniej: Minnesota - Golden State 88:99 (0-1).
(p)