Gabi zabawiła się z polskim blokiem. Fot. FIVB.


Niemoc w przyjęciu

Koniec zwycięskiej serii Polek. Porażka z Brazylią kosztowała je nie tylko stratę miana niepokonanych, ale też pierwsze miejsce w tabeli.


LIGA NARODÓW KOBIET

Biało-czerwone w bieżącej edycji Ligi Narodów kroczyły od zwycięstwa do zwycięstwa, prezentując przy tym skuteczną i efektowną siatkówkę. Po dwóch turniejach miały komplet wygranych i punktów. Niepokonane były też Brazylijki, ale straciły punkty, bo dwa mecze wygrały dopiero po tie-breaku.

Na rozpoczęcie trzeciego, ostatniego turnieju w Hongkongu obie ekipy stanęły naprzeciwko siebie. Stawką było nie tylko pierwsze miejsce w tabeli, ale też druga pozycja w rankingu Międzynarodowej Federacji Siatkówki (FIVB). Gdyby biało-czerwone wygrały, wówczas kosztem Brazylijek zostałyby jego wiceliderkami.

Mecz zapowiadał się zatem pasjonująco. Mocno jednak rozczarował, bo był jednostronny. Nasze zawodniczki zawiodły. Już pierwsze akcje pokazały ich słabe strony. Największy problem dotyczył przyjęcia zagrywki. Kompletnie nie radziła sobie Martyna Łukasik. Po jej nieudanych zagraniach Brazylijki seryjnie zdobywały punkty. Stefano Lavarini, trener naszej drużyny, nie wytrzymał przy stanie 4:9. Za Łukasik weszła na parkiet Martyna Czyrniańska, dla której był to pierwszy mecz w kadrze w tym sezonie. Zmiana przyniosła pożądany skutek. Czyrniańska wprawdzie też nie mogła pochwalić się perfekcją w przyjęciu, ale braki nadrabiała w ataku. Do gry włączyła się też Magdalena Stysiak. Od stanu 12:17 Polki przejęły inicjatywę. Po zagraniach Czyrniańskiej biało-czerwone wywalczyły siedem kolejnych punktów, wychodząc na prowadzenie. Końcówka była niezwykle emocjonująca, oba zespoły świetnie broniły. Po akcji Klaudii Alagierskiej-Szczepaniak nasze zawodniczki wygrywały już 23:20, ale dwie kolejne piłki wygrały Brazylijki. W decydującym momencie nie pomyliła się bohaterka tej partii Czyrniańska, a przy pierwszym setbolu Alagierska-Szczepaniak zaserwowała asa.

Inicjatywa w kolejnych setach należała już do siatkarek z Ameryki Południowej, które w porównaniu do pierwszej partii potrafiły zachować koncentrację i trzymały przewagę. Kapitalnie spisywała się Gabi, prezentując wybitne wyszkolenie techniczne. Z łatwością omijała nawet potrójny blok naszej drużyny, obijała go lub potężnie atakowała. Miała też odpowiednie wsparcie w Julii Bergman i Rosamarii. Biało-czerwone z kolei wciąż popełniały mnóstwo błędów. Fatalnie przyjmowały zagrywkę, czym mocno denerwowały Lavariniego. Włoch próbował reagować, wymieniając przyjmujące, ale bez efektu. Nasze zawodniczki zawodziły też w polu serwisowym i ataku. Nawet Stysiak kilka razy pomyliła się, nie trafiając w pole gry. Polki tylko momentami trzymały odpowiedni poziom. Raz wydawało się, że złapały rytm. W trzecim secie wygrywały już 12:9, ale wówczas atakująca Rosamaria wyciągnęła swój zespół z letargu. Brazylijki wygrały dziewięć kolejnych akcji i było po emocjach.

W piątek podopieczne Lavariniego zmierzą się z Dominikaną (początek, godz. 11.00).

(mic)


Grupa 5 (Hongkong/Chiny)

Brazylia – Polska 3:1 (22:25, 25:17, 25:17, 25:16)

BRAZYLIA: Ratzke, Gabi (24), Carol (9), Rosamaria (15), Bergmann (17), Thaisa (7), Nyeme (libero) oraz Macris, Pri Daroit, Kisy. Trener Jose Roberto GUIMARAES.

POLSKA: Wołosz (2), Łukasik (4), Korneluk (6), Stysiak (18), Mędrzyk (4), Alagierska-Szczepaniak (3), Szczygłowska (libero) oraz Czyrniańska (12), Jurczyk (3), Smarzek (2), Wenerska, Różański (1). Trener Stef ano LAVARINI.

Sędziowali: Fabrice Collados (Francja) i Sumie Myoi (Japonia). Widzów 6826.

Przebieg meczu

I: 10:4, 15:10, 18:20, 22:25.

II: 10:5, 15:8, 20:13, 25:17.

III: 9:10, 15:12, 20:15, 25:17.

IV: 10:8, 15:13, 20:13, 25:16.

Bohaterka - GABI

Turcja – Tajlandia 3:0 (25:17, 25:17, 25:17).

Grupa 6 (Fukuoka/Japonia)

Holandia - Serbia 3:1 (25:20, 25:21, 18:25, 25:12), Korea – Japonia 0:3 (16:25, 16:25, 23:25).