Zach Hyman w play offie ma już 16 goli. Fot. PressFocus


Niecodzienny zwrot akcji!

NHL

Edmonton Oilers mają szansę zostać pierwszą po 82 latach drużyną, która zdobędzie Puchar Stanleya, przegrywając w serii 0-3. W sezonie 1941/42 losy takiej rywalizacji odwrócili Toronto Maple Leafs i pokonali Detroit Red Wings 4-3. Już awans Edmontonu do finału należy uznać za sukces tej drużyny. Tym bardziej „Nafciarze” nie byli faworytem w konfrontacji z Florida Panthers, bo w sezonie zasadniczym przegrali dwa razy (3:5 i 1:5), zaś decydującą serię rozpoczęli 0:3, 1:4, 3:4 i nic nie wskazywało, by losy tej serii się odwróciły, a tymczasem wygrali 8:1 u siebie, 5:3 na wyjeździe i w nocy z piątku na sobotę (czasu polskiego) ponownie w Rogers Place 5:1 (1:0, 2:0, 2:1). W trzech meczach Edmonton strzelił 18 bramek, tracąc pięć. O wszystkim zadecyduje więc siódma potyczka, tym razem w Sunrise na Florydzie.

Wynik ostatniego spotkania sugeruje wyraźną przewagę „Nafciarzy”, ale wcale tak nie było. Obie drużyny oddały po 21 strzałów, zaś bramkarz Oilers, Stuart Skinner, popisał się 20 udanymi interwencjami i pokonał go jedynie Aleksander Barkow (42 min). Kapitan „Panter” w 2. tercji zmniejszył straty na 1:2, ale gol nie został uznany po długiej analizie wideo, bo Sam Reinhart 5 sekund wcześniej wjechał do strefy rywali, nim Barkow oddał strzał. Potem trwały ożywione dyskusje - jedni i drudzy upierali się przy swoich racjach, ale sędziowie nie mieli wątpliwości.

W 57 min, przy stanie 3:1, trener gości, Paul Maurice, zdecydował się na wycofanie Sergieja Bobrowskiego (16 obron) i chwilę potem w ciągu 12 sek. Ryan McLeod oraz Darnell Nurse posyłali krążek do pustej bramki. Przy tym drugim golu asystę zapisał bramkarz Skinner.

Przez większość czasu gra była wyrównana, jednak skuteczniejsi byli gospodarze i po uderzeniach Warrena Foegele'a (8), Adama Henrique'a (21) oraz Zacha Hymana (39) prowadzili po 40 min 3:0. Leon Draisaitl, czołowy napastnik gospodarzy, po meczu stwierdził, że przebieg tej serii nie będzie miał większego znaczenia gdy jego drużyna nie zdobędzie Pucharu Stanleya. Trudno się z jego słowami nie zgodzić, bo w pamięci zostaje tylko zdobywca trofeum! Z kolei Hyman, najlepszy strzelec play offu (16 goli), przekonywał wszystkich, by natychmiast zapomnieć o tym zwycięstwie, bo trzeba się koncentrować przed najważniejszym meczem.

Zespół z Edmontonu jest na fali wznoszącej, ale Florida ma wystarczająco dużo atutów, by przed własną publicznością odnieść upragnione zwycięstwo. Obie ekipy stworzyły jedyny i niepowtarzalny spektakl, a jego finał nastąpi w nocy z poniedziałku na wtorek (czasu polskiego) na Florydzie.

Finał Pucharu Stanleya

Edmonton - Florida 5:1, stan rywalizacji 3-3.

(ws)