Niebieskim należy się awans
Rozmowa z Piotrem Ceglarzem, skrzydłowym Ruchu Chorzów
Piotr Ceglarz chciałby wprowadzić Ruch do ekstraklasy. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus
Chyba musi pan żałować, że piękny gol w derbach z Polonią Bytom dał tylko remis...
– Szkoda, że to się tak potoczyło i bramkę na 1:1 straciliśmy w ostatnich minutach. Wydaje mi się, że gdybyśmy oddalili grę na połowę przeciwnika, to dowieźlibyśmy zwycięstwo, tym bardziej że w końcówce mieliśmy jeszcze sytuacje na zdobycie gola.
Ta bramka była taka, jak pan planował?
– W czwartek wróciłem do treningów po urazie i mieliśmy trening wyrównawczy. Ćwiczyliśmy wtedy takie uderzenia i udało się strzelić jak na treningu. Miałem już takich goli dosyć dużo, ale mam nadzieję, że jeszcze mi się takie w Ruchu przytrafią.
Z Polonią wszedł pan na ostatnie pół godziny. W kolejnym meczu będzie więcej?
– Czuję się już bardzo dobrze, nic mnie nie boli. To dla mnie najważniejsze. Wiadomo, jak jest kiedy nie ma zdrowia. Przytrafił mi się uraz mięśnia dwugłowego, ale nie ma już po nim śladu, więc myślę, że będę gotowy na 100 procent.
Jednak po golu podbiegł pan do fizjoterapeuty, Sebastiana Lukaszczyka.
– Rozmawiałem z Sebą przed meczem. Powiedział mi, że jak zdobędę bramkę, to mam do niego podbiec. Dotrzymałem więc słowa.
Wiadomo, że gol stracony w 88 minucie na pewno was bolał, ale trudno chyba powiedzieć, aby remis 1:1 był niesprawiedliwy.
– Zgodzę się, ale piłka nożna nie zawsze jest sprawiedliwa. Dlatego uważam, że powinniśmy dowieźć prowadzenie i cieszyć się z trzech punktów. Jednakże z przebiegu meczu trzeba też docenić Polonię, bo wydaje mi się, że szczególnie w pierwszej połowie całkiem nieźle grała. My za bardzo się cofnęliśmy. Wydaje mi się jednak, że z przebiegu meczu remis jest sprawiedliwy.
A co pan powie o atmosferze derbowej?
– Lubię grać na Stadionie Śląskim. Jest tu znakomita atmosfera i dla takich meczów gra się w piłkę. Gdy jest 20 tysięcy ludzi na trybunach, to sama przyjemność. Czuć doping na każdym kroku, więc chciałbym podziękować kibicom za przybycie.
Mecz z Polonią to wasze trzecie z rzędu spotkanie bez porażki. Zanim straciliście gola, notowaliście serię ponad 300 minut z czystym kontem. Czy czuje pan, że macie już fundament, na którym można coś zbudować?
– Tak, ale nie ma co dużo mówić i wybiegać w przyszłość. Po prostu mam nadzieję, że pokażemy wszystkim, że ta drużyna buduje się z każdym meczem, że nie będzie tracić wielu bramek, a będzie je zdobywać.
Do dwóch asyst w Ruchu dorzucił pan gola w piątym spotkaniu. To chyba niezły dorobek...
– Zgadza się, ale mam nadzieję, że jeszcze będę dokładał „liczby”, które pomogą drużynie zwyciężać.
Ma pan 33 lata i jest pan najstarszym zawodnikiem w Ruchu. Czy czuje pan dodatkową odpowiedzialność za zespół?
– W każdym klubie czuję odpowiedzialność za zespół. Było tak odkąd wcześniej Ruch zadzwonił do mnie i rozmawialiśmy. Uważam, że najważniejszą rzeczą, gdy się przychodzi do nowej drużyny, ale również będąc w niej, jest to, że odpowiedzialność powinna ciążyć nie na jednym zawodniku, lecz na wielu. Jestem najstarszy w szatni, ale staram się udowadniać, że mam naprawdę dużo sił i mogę pomóc zespołowi.
Pod nieobecność Patryka Sikory kapitanem Ruchu jest Szymon Szymański. Czy pan też jest w kolejce do opaski?
– O to już trzeba zapytać trenera. Nie rozmawialiśmy o tym. Poza tym trener jest dość krótko w klubie, ja też w międzyczasie miałem uraz, więc o to należy pytać sztab szkoleniowy.
No właśnie, to był wasz czwarty mecz pod wodzą Waldemara Fornalika. Co nowy trener zmienił w największym stopniu?
– Wydaje mi się, że trener chce grać konsekwentnie w defensywie. To największa zmiana i widzę, że chłopaki w szatni idą za tym bardzo mocno. Trener tego wymaga i myślę, że to jest mocno widoczny aspekt.
Większa stabilizacja wyjściowej jedenastki chyba też ma wpływ na waszą postawę.
– Na pewno jeśli chodzi o obrońców to pomaga zespołowi. Nie ukrywajmy, będąc środkowym czy bocznym obrońcą pewność siebie jest kluczowa. Na innych pozycjach również, ale w defensywie jest jeszcze ważniejsza. Jeśli piłkarze wyglądają coraz lepiej i są coraz bardziej pewni siebie, to ma to wpływ na całokształt.
Po spotkaniu ze Stalą Mielec będzie przerwa reprezentacyjna. Wyczekujecie jej, aby dodatkowo popracować?
– Ja nie wyczekuję. Jestem typem zawodnika, że mógłbym grać co trzy dni, jeśli tylko zdrowie dopisuje. Piłka nożna to jest piękny sport i piłkarzem jest się przede wszystkim po to, aby grać, a nie tylko trenować. Wydaje mi się, że w naszym zespole też nie ma z tym problemu i uważam, że jesteśmy na dobrych torach, żeby w kolejnych spotkaniach udowadniać, że wszystko idzie w dobrym kierunku.
W lidze, zanim zaczęliście grać z Polonią, Wisła Kraków rozbiła Śląsk Wrocław 5:0, Wieczysta też jest wysoko, a spotkania z tymi rywalami czekają was już za kilka tygodni...
– Wydaje mi się, że będziemy na nie dobrze przygotowani. W przerwie reprezentacyjnej na pewno trenerzy będą chcieli jeszcze poprawić naszą grę. Jeśli chodzi o Wisłę i Wieczystą, nie chciałbym oceniać innych zespołów. Jestem w Ruchu i chcę grać jak najlepiej dla tego klubu. Mam nadzieję, że wszyscy razem będziemy dążyć do tego, aby być jak najwyżej w tabeli. To wielki klub i należy mu się miejsce w samym czubie, awans do wyższej ligi, ale spokojnie – patrzmy z meczu na mecz, z wyniku na wynik, aby w pierwszej kolejności nie stracić bramki, a później strzelić i wygrać. Nie ma co wybiegać w przyszłość.
Śledzi pan jeszcze mecze Motoru Lublin? Odszedł kapitan Ceglarz i Motor radzi sobie ciut słabiej...
– Śledzę, spędziłem tam dużo, sześć lat. Patrzę, jak mu idzie, mam też cały czas kontakt z zawodnikami z Lublina. Sami do mnie czasem dzwonią i pytają, jak to widzę. Odchodząc z Motoru, nie uciąłem relacji. Ciągle są dobre, rozmawiamy na różne tematy. Mam nadzieję, że jako klub będą grali coraz lepiej i będą punktować.
Żeby trener Maciej Stolarski nie próbował... ściągnąć pana z powrotem!
– Nie, spokojnie. Trener dzwonił, ale nigdzie się nie wybieram... Podjąłem się tu wyzwania, żebyśmy wrócili z Ruchem w to miejsce, które mu się należy.
Czuje pan duże różnice między rywalizacją w ekstraklasie i w 1. lidze?
– Wydaje mi się, że widać różnice jakościowe u niektórych zawodników. W niektórych meczach intensywność jest porównywalna, choć jeśli gra się na przykład z Rakowem Częstochowa, to są to ciężkie przeprawy – zarówno jakościowo, jak i fizycznie. W 1. lidze jednak również są spotkania, które trzeba wybiegać. W pierwszej kolejności trzeba pokazać serducho, a potem zobaczyć, co dalej. Kluczowe są więc ogólne różnice jakościowe. Bo jeśli chodzi o organizację gry, to chociażby Polonia Bytom ma ją na bardzo wysokim poziomie i jest to zbliżone do ekstraklasy.
Rozmawiał Piotr Tubacki
CZY WIESZ, ŻE...
Piotr Ceglarz spędził w Motorze Lublin 6 lat, od 2019 do 2025 roku. Przez wcześniejsze 6 lat reprezentował barwy... sześciu klubów – Bruk-Betu Termaliki Nieciecza, GKS-u Katowice, Pogoni Siedlce, Nadwiślana Góra, Polonii Bytom i Stali Rzeszów.
30 MECZÓW w Polonii Bytom rozegrał Piotr Ceglarz w sezonie 2016/17, zdobywając 4 bramki i asystę. Nie był to jednak udany czas, bo przez niemalże całe rozgrywki Królowa Śląska zajmowała ostatnie miejsce i spadła, a w praktyce... została postawiona w stan upadłości. W kolejnym sezonie wystąpiła w 4. lidze.
