Wydaje się, że Polina Masałowa wróciła do wysokiej dyspozycji. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus


„Niebieskim” ciągle mało


PIŁKA RĘCZNA

Po blisko dwóch miesiącach wznowiła rozgrywki Liga Centralna. Choć do tej pory Ruch Chorzów legitymował się kompletem zwycięstw, do meczu 9. kolejki przystępował jako... wicelider tabeli. Jak to możliwe? Otóż depczące mu po piętach MTS Żory swoje spotkanie rozegrało awansem i po zwycięstwie w Gdyni wyprzedziło „Niebieskie”, ale zaledwie na 3 dni. Chorzowianki również wybrały się na Pomorze, lecz nieco bliżej, bo do Tczewa, gdzie nie dały najmniejszych szans Samborowi. Na efektowne 32:23 złożyły się m.in. świetna postawa wracającej do zdrowia bramkarki Moniki Ciesiółki, szczelna defensywa (w pierwszych 10 minutach II połowy miejscowe nie zdobyły gola, a Ruch aż 6) i kapitalny występ Poliny Masałowej. Rosyjska rozgrywająca w tym sezonie specjalnie nie imponowała formą (16 trafień w 6 spotkaniach), borykając się z urazami, ale z Samborem udowodniła, że wiele potrafi. Zdobyła 9 bramek, a ta z 39 minuty była 300. trafieniem chorzowskiej ekipy w obecnych rozgrywkach. Do Tczewa pojechało 13 zawodniczek, jednak trener Ivo Vavra skorzystał z 10. Ukrainki Natalia Sytenka i Anna Diablo nie wybiegły na parkiet ze względów regulaminowych (w Lidze Centralnej mogą grać tylko dwie piłkarki spoza Unii Europejskiej, a tymi były wspomniana Masałowa i Anastazja Bondarenko), zaś Marta Gęga nie musiała tego robić, gdyż jej młodsze koleżanki radziły sobie bez zarzutu. Ruch zagrał w składzie: Ciesiółka, K. Gryczewska - Wiśniewska 3, Bondarenko 4, Salisz 6/2, Bury 5, Masałowa 9/3, Doktorczyk 2, Iwanowicz, M. Gryczewska 3.

(mha)