Cesar Luis Menotti (z lewej) w trakcie pierwszego treningu w Barcelonie. Obok niego Diego Maradona. Fot. PAP/EPA


Nie żyje legendarny „El Flaco”

Cesar Luis Menotti był jednym z najwybitniejszych szkoleniowców rodem z Argentyny. W niedzielę zmarł w wieku 85 lat.


Argentyńczycy wierzyli, że są przeklęci. Pełni pasji i miłości do futbolu nie potrafili przetrawić faktu, że mimo wielu starań nigdy nie byli mistrzami świata. Ich najwięksi rywale, Urugwajczycy, dokonali tego dwukrotnie, w dodatku zwyciężając w pierwszym mundialu w historii, pokonując... Argentynę. Brazylijczycy? Mieli już trzy triumfy. Marnym pocieszeniem było niemalże regularne wygrywanie Copa America, bo „Albicelestes” chcieli pokazać wyższość swojego futbolu całemu światu. W 1978 roku sami zorganizowali mistrzostwa. Kiedy mieli je wygrać, jeśli nie wtedy?


Historyczny konflikt

Argentyński futbol od dekad był ściśle powiązany z polityką. Zmiany wstrząsającepaństwem odbijały się na piłce nożnej, która długo nie potrafiła się zdecydować, czy chce być bardziej frywolna, czy zdyscyplinowana. W 1974 roku reprezentację objął Cesar Luis Menotti, były zawodnik m.in. Rosario Central, Boca Juniors czy Santosu, gdzie dzielił szatnię z legendarnym Pele. Urodzony w 1938 roku Argentyńczyk był zafascynowany stylem gry swojego brazylijskiego kolegi, co miało znaczenie w jego późniejszej karierze trenerskiej. Jako 33-latek objął Huracan, który pod jego wodzą był nazywany jedną z najlepszych drużyn w historii argentyńskiej piłki. Menotti inspirował się futbolem totalnym rodem z Holandii. Zwracał uwagę na kontrolę piłki, ruchliwość graczy, dominację. Chciał zwyciężać, ale styl miał dla niego ogromne znaczenie. Jego kompletną opozycją był jego następca w roli selekcjonera Argentyny, Carlos Bilardo – pragmatyczny, bezpośredni, skupiający się na obronie, ceniący skuteczność ponad styl. Konflikt obu panów stał się niemalże legendarny nad La Platą, bo różniło ich wszystko poza miłością do futbolu.


Futbol lewicowy

Obejmując kadrę narodową, Menotti miał w pamięci mundial w 1970 roku. Brazylia wygrała go, prezentując imponującą ofensywę, gromiąc w finale Włochów aż 4:1. Obowiązujące w Argentynie trendy były wówczas odwrotne, co irytowało „El Flaco”, jak nazywano nowego selekcjonera z racji szczupłej postury. Jonathan Wilson w swojej kapitalnej książce „Aniołowie o brudnych twarzach”, traktującej o argentyńskim futbolu, stwierdził, że „Menotti ogłosił manifest kontrrewolucji przeciwko antyfutbolowi, który zdominował argentyńskie myślenie o piłce od czasu mistrzostw świata w 1958 roku”. Słynny trener uwielbiał nawiązywać do polityki, a futbol dzielił na prawicowy i lewicowy. Sam preferował ten drugi – piękny, z miejscem na improwizację i wyrażanie się jednostki na boisku. – Futbol pełen hojności, otwartości, bliski zwykłym ludziom. Połączony z dumną z reprezentowania narodowych barw. To wszystko brzmi dla mnie jak ideały lewicy. Futbol prawicowy jest inny. Nie dba o ludzi, a wyłącznie o rezultaty. To futbol rynkowy. Kiedy Inter Mediolan sięgał po tytuły, prezentując catenaccio, wszyscy piali z zachwytu, ale ja zwracałem uwagę, że w takim samym stylu grają też spadkowicze – tłumaczył w jednym z wywiadów z nieodłącznym papierosem w dłoni. Nigdy nie krył swoich lewicowych poglądów, choć gdy triumfował na mundialu, z sukcesu musiał cieszyć się u boku dyktatora Rafaela Videli.


Nie zabrał Maradony

O Menottim nigdy byśmy pewnie nie mówili, gdyby nie wygrał z „Albicelestes” domowego mundialu w '78. W drodze po tytuł pokonał m.in. Polskę, kiedy w pamiętnym spotkaniu w Rosario dubletem popisał się późniejszy król strzelców Mario Kempes. W finale Argentyńczycy wcale nie musieli wygrać. Prowadzili, ale Holandia wyrównała, a w końcowych minutach trafiła w słupek. Gospodarze turnieju szalę zwycięstwa przechylili na swoją korzyść w dogrywce, zaś Menotti na zawsze przeszedł do historii. Co ciekawe, przed MŚ spotkał się z... ogromną krytyką opinii publicznej. Nie powołał bowiem do kadry 17-letniego supertalentu Diego Maradony, twierdząc, że jest za młody. Obaj spotkali się w latach 1983-84 w Barcelonie. „El Flaco” prowadził potem jeszcze m.in. Atletico Madryt, Sampdorię, reprezentację Meksyku, kilka tamtejszych klubów oraz ekip argentyńskich. Ostatnim jego zespołem był w 2007 meksykański Tecos. W latach 2019-23 pełnił różne funkcje dyrektorskie w reprezentacji „Albicelestes”, rezygnując później wskutek pogarszającego się zdrowia. Informacja o jego śmierci obiegła świat niedzielnego wieczora.

Piotr Tubacki


Fot. PAP/EPA