To był mecz godnych siebie rywalek. Fot. PAP/EPA


Nie wierzyła, że wygra...

Prawie trzy godziny trwał dramatyczny, ale zwycięski mecz Igi Świątek z Naomi Osaką.


Iga Świątek wygrała z Japonką Naomi Osaką 7:6 (7-1), 1:6, 7:5 w drugiej rundzie wielkoszlemowego turnieju French Open. Prowadząca w światowym rankingu polska tenisistka walczy o trzeci z rzędu i czwarty w karierze triumf w Paryżu. Trzy kolejne wygrane w erze open na kortach Rolanda Garrosa zanotowały jak na razie dwie tenisistki - Monica Seles (1990-92) i Justine Henin (2005-07). 26-letnia Osaka to była liderka listy WTA, która do gry wróciła w styczniu po przerwie macierzyńskiej. Spotkanie zapowiadało się więc emocjonująco, ale jego dramaturgia przerosła wszelkie oczekiwania. Mecz trwał dwie godziny i 57 minut, a Świątek obroniła w nim piłkę meczową.

Początek należał do Polki. Miała serię 12 z rzędu wygranych piłek i szybko wyszła na prowadzenie 3:1. Problemy zaczęły się jednak w gemie ósmym. W nim Świątek zepsuła wolej na 5:3 i chwilę później została przełamana. Ostatecznie o losach partii zadecydował tie-break, w którym podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego była niemal bezbłędna. Wygrała gładko 7-1 i wydawało się, że teraz na dobre przejmie kontrolę nad meczem. Serwis statystyczny „OptaAce” wyliczył, że w meczach na kortach ziemnych Świątek ma bilans 68-1, jeśli wygra pierwszego seta. Druga partia należała jednak do Osaki. Japonka popełniła tylko dwa niewymuszone błędy, wobec ośmiu Świątek, a w zagraniach wygrywających było 10-3 na jej korzyść. W efekcie w zaledwie 32 minuty wyrównała stan meczu.

Świątek przed trzecim setem udała się do szatni. Gry od razu nie udało jej się jednak poprawić. Po kilkunastu minutach Osaka prowadziła 3:0, a Świątek mogła przede wszystkim żałować aż ośmiu niewykorzystanych break pointów. Osaka dalej grała jak za najlepszych lat. Czterokrotna mistrzyni wielkoszlemowa z łatwością wygrywała swoje gemy serwisowe. Na tablicy wyników widniało 5:2 dla niej i wydawało się, że porażka Świątek jest nieunikniona. Blisko 23-letnia Polka najpierw zmniejszyła stratę przy swoim podaniu, a potem czekało ją trudniejsze zadanie, bo serwis Osaki funkcjonował doskonale. W całym meczu Japonka zanotowała osiem asów, a Świątek żadnego. Pierwszej w historii liderce rankingu z Azji w kluczowych momentach zadrżała jednak ręka. Świątek odrobiła przełamanie i poszła za ciosem. Wygrała trzy kolejne gemy, dzięki czemu zameldowała się w trzeciej rundzie.

- Nie wierzyłam, że wygram, bo to byłoby naiwne. Nie zmienia to jednak faktu, że starałam się grać coraz lepiej - przyznała Świątek. - Szczerze mówiąc, ani razu nie powiedziałam sobie „ja to jeszcze wygram”. Na początku trzeciego seta, przy 0:3 jeszcze myślałam, że można to odwrócić, a później już myślałam, że będzie ciężko Na pewno było trudniej niż mogłam się spodziewać i wyciągnę z tego wnioski - powiedziała Iga Świątek na korcie, a potem grzecznie, acz stanowczo zwróciła się do publiczności, upominając, że przy serwisie i w trakcie wymian powinna panować cisza. W trakcie meczów Polka w kilku momentach była sfrustrowana zachowaniem kibiców. - Wiem, że nasza gra jest przede wszystkim rozrywką, ale stawka jest tu wysoka, a ja staram się być jak najbardziej skoncentrowana. Czasem kilka punktów może zdecydować o losach meczu - podkreśliła.

Świątek z Osaką wcześniej mierzyła się w dwóch skrajnie różnych okolicznościach. W 2019 roku, gdy miała zaledwie 18 lat, a Osaka była czołową zawodniczką, uległa jej w Toronto 6:7 (4-7), 4:6. Natomiast w 2022 roku w finale w Miami Polka zwyciężyła 6:4, 6:0, a dzień później oficjalnie została liderką światowego rankingu.

Dziś nasza tenisistka zagra z Czeszką Marie Bouzkovą, która wygrała z Chorwatką Janą Fett 6:2, 6:2.i.

Z Paryża - Wojciech Kruk-Pielesiak (PAP)


PISALI O CUDZIE...

Francuskie media szeroko skomentowały zwycięstwo Igi Świątek z Naomi Osaką. „Le Figaro” zatytułował artykuł o meczu raszynianki z Japonką: „Cud Świątek, odprawiła zaskakującą Osakę”. Według dziennikarza, Świątek została zaskoczona oporem rywalki i tym, że jak nigdy została zepchnięta do defensywy na kortach im. Rolanda Garrosa.

O cudzie piszą również dziennikarze portalu franceinfo. „Obrończyni tytułu i numer jeden na świecie była bardzo przestraszona, została popchnięta do granic możliwości i musiała obronić piłkę meczową, by kontynuować swoją przygodę we French Open”. Agencja AFP podaje natomiast, że Świątek wróciła z dalekiej podróży i wygrała szalony mecz. Dziennik „L'Equipe” określił wygraną liderki światowego rankingu jako „ucieczkę z pułapki Naomi Osaki”, dodając, że był to bez wątpienia najlepszy mecz początkowej fazy French Open.