Sport

Nie widziałem lepszego od siebie

Wczoraj 40 lat ukończył jeden z najwybitniejszych piłkarzy w historii futbolu, Cristiano Ronaldo. Jest to świetna okazja do tego, żeby przypomnieć, jak fantastycznym zawodnikiem jest portugalski gwiazdor.

Z Realem Madryt Cristiano Ronaldo sięgał po najważniejsze klubowe trofea. Jose Luis Cuesta/Cordon Press/PressFocus

Pierwsze kroki piłkarskie stawiał w Funchal na Maderze, gdzie się urodził i wychował. W miejscowym Nacionalu grał od 1995 do 1997 roku. Wcześniej trenował w zespole Andorinha. W wieku 12 lat wypatrzył go Sporting. Klub ze stolicy Portugalii postawił na stół 2000 euro i w ten sposób nastolatek przeniósł się do kontynentalnej Portugalii. Mimo tego, że rodzinne Funchal opuścił szybko, nie zapomniał o miejscu, gdzie mógł rozpocząć treningi. Na Maderze otwarte zostało muzeum Cristiano Ronaldo, a lokalne władze zdecydowały się na wybranie CR7 na patrona lotniska w Funchal. To wszystko stało się jednak znacznie później, lata po tym, jak opuścił Nacional i znalazł się w szeregach Sportingu.

Młodzieńcze problemy

Z uwagi na to, że Ronaldo jako młody chłopak przeprowadził się do Lizbony, doskwierały mu przyziemne problemy. Tęsknił za rodziną, wydzwaniał do mamy, mówiąc jej, że chce powrócić na Maderę. W szkole musiał radzić sobie z niemiłymi komentarzami dzieci, które zauważały, że mówi z wyspiarskim akcentem, że ma krzywe zęby i że pochodzi z biedniejszej rodziny, która nie mieszka w stolicy Portugalii. Miał szczęście, że w młodzieżówce Sportingu pracował trener Leonel Pontes, także podchodzący z Madery. To właśnie on wkraczał do życia Ronaldo, gdy ten przeżywał największe kryzysy. Powodował, że zawodnik skupiał się na futbolu, czyli na tym, co w życiu wychodziło mu najlepiej.

W sezonie 2002/03 zaczął regularnie pojawiać się na boiskach portugalskiej ekstraklasy. Miał też możliwość walki o udział w Lidze Mistrzów i Pucharze UEFA. W pierwszym spotkaniu, w którym znalazł się w wyjściowym składzie, w październiku 2002 roku przeciwko Moreirense, zaliczył dublet. Grał wybitnie i trener Laszlo Boloni regularnie na niego stawiał, dbając przy okazji o jego zdrowie, często wprowadzając go z ławki. Mimo tego Ronaldo błyszczał. Z meczu na mecz był coraz lepszy.

Komplement dla Besta

Nie było nic dziwnego w tym, że 18-latka ze Sportingu, który tak naprawdę dopiero zaczynał swoją karierę, sprowadził w 2003 roku Manchester United, płacąc lizbończykom 19 milionów euro. Trafił do szatni pełnej gwiazd. Drużynę prowadził legendarny Sir Alex Ferguson, ale Szkot doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że „Czerwone Diabły” zyskały geniusza. Choć zawodnik miał problemy z nauką języka angielskiego, przemawiał nie aparatem mowy, a swoimi występami na boisku.

Kibice na Old Trafford pokochali go od momentu, kiedy po raz pierwszy założył na siebie koszulkę Manchesteru United. W sezonie 2003/04 zadebiutował w starciu z Boltonem. Gdy wszedł na murawę z ławki, tworzył z piłką cuda. Defensorzy Boltonu, patrząc na to, co robi Portugalczyk, nie wiedzieli, co się dzieje. Choć gola nie zdobył, swoją fantastyczną grą sprawił, że Old Trafford podziękowało mu za występ owacją na stojąco. Po spotkaniu legenda „Czerwonych Diabłów” George Best był pod wrażeniem tego, jak świetny był występ 18-latka. – Bez wątpienia był to najbardziej ekscytujący debiut, jaki widziałem. W przeszłości było kilku zawodników, których mianowano nowym Georgem Bestem, ale w przypadku Cristiano Ronaldo po raz pierwszy czuję, że jest to dla mnie komplement – stwierdził reprezentant Irlandii Północnej, który dla Manchesteru zagrał w 361 spotkaniach, w których zdobył 137 goli.

Ronaldo imponował szybkością, dryblingiem, umiejętnościami strzeleckimi i pewnością siebie. Początkowo liczby Ronaldo nie robiły wielkiego wrażenia. Był jednak nastolatkiem, który w ciągu roku przebił się ze Sportingu i trafił do jednego z największych klubów na świecie. Dopiero w kolejnym sezonie, 2004/05, bez wątpienia można powiedzieć o nim, że stał się zawodnikiem pierwszego składu. Od tego momentu zaczął poznawać, czym jest sukces, ale z czym także wiąże się porażka. Z jednej strony trzykrotnie cieszył się z mistrzostwa Anglii, dwa razy wygrał Puchar Ligi Angielskiej, zwyciężył także w Lidze Mistrzów. Z kolei w 2009 roku musiał przełknąć gorycz bolesnej porażki w finale Champions League przeciwko Barcelonie, w barwach której gola zdobył Lionel Messi, z którym przez kolejne lata Ronaldo konkurował w plebiscycie Złotej Piłki.

Rekordowa suma

Przełomowe były dla niego rozgrywki 2006/07. Wówczas strzelił 17 goli w Premier League. Od tego momentu Portugalczyk co roku strzelał na zawołanie. Stał się znany nie tylko ze swoich sztuczek, ze specyficznego sposobu poruszania się, ale także z tego, że jest genialnym snajperem. W 2008 roku zdobył Złotego Buta, strzelając 31 goli. Otrzymał wówczas też pierwszą w karierze Złotą Piłkę.

Jego talent – po raz kolejny – nie mógł pozostać niezauważony, więc w 2009 roku do Manchesteru zgłosił się gigant, Real Madryt. Florentino Perez zaproponował „Czerwonym Diabłom” zawrotną, rekordową sumę 94 milionów euro. Takich pieniędzy nie można było odrzucić. Ronaldo przeniósł się do stolicy Hiszpanii. Powitany został jak król. Był nadzieją „Los Blancos” – niebezpodstawnie – na kolejne sukcesy. I choć fani Realu musieli na najważniejsze trofea chwilę poczekać, po czasie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, jak ważną funkcję pełnił Ronaldo, grając w Realu (2009-2018).

Z nim na pokładzie zespół czterokrotnie wygrywał Ligę Mistrzów, w tym trzy razy z rzędu! Bez niego sukcesów tych nie udałoby się osiągnąć, o czym świadczą statystyki. Przy każdym z tych triumfów zostawał królem strzelców rozgrywek. Do tej pory niepobity zostaje jego rekord 17 goli w jednym sezonie Ligi Mistrzów (2013/14). Stał się symbolem ery Realu Madryt, który dominował w europejskiej piłce. Obrazem potęgi „Królewskich” i Ronaldo na zawsze pozostanie jego fenomenalny gol z przewrotki w ćwierćfinale LM w 2018 roku, w wyjazdowym starciu przeciwko Juventusowi. To jedno z najpiękniejszych i najtrudniejszych do powtórzenia trafień w historii. Za tego gola kibice z Turynu nagrodzili go brawami, choć przecież trafienie musiało ich cholernie boleć, bo przekreślało szansę „Starej Damy” na awans do półfinału. Najlepiej okres ten opisują indywidualne osiągnięcia Portugalczyka - w 2017 roku odebrał piątą Złotą Piłkę, ostatnią w karierze.

Kierunek włoski i powrót do Anglii

Ronaldo musiał zapamiętać gest włoskich fanów, bo po kilku miesiącach przeniósł się do Juventusu. Znów zapłacono za niego mnóstwo pieniędzy, 117 milionów euro. Madryt opuszczał w glorii i chwale, w najlepszym momencie swojej kariery, choć miał już na karku 33 lata. Z Juventusem miał osiągać to samo co z Realem. Miało być pięknie, a skończyło się na dwóch mistrzostwach Włoch i tytule króla strzelców Serie A z 29 bramkami w sezonie 2020/21. Nic szczególnego, biorąc pod uwagę ówczesne możliwości „Starej Damy”.

Turyńczycy z Portugalczykiem w składzie mieli zdobyć Ligę Mistrzów, a w tych rozgrywkach zatrzymali się co najwyżej na ćwierćfinale. Tak naprawdę od momentu przenosin na Półwysep Apeniński CR7 rozpoczął swój POWOLNY marsz w stronę emerytury. W 2021 roku zdecydował się na roczny powrót do Manchesteru United. Okres ten był dla niego niezwykle trudny, nie tylko pod względem sportowym, ale także rodzinnym. Wraz ze swoją partnerką Georginą Rodriguez stracili przy porodzie syna, jednego z bliźniaków.

Saudyjskie królestwo piłkarskie

Choć w sezonie 2021/22 Ronaldo zdobył 18 goli w Premier League, okres ten nie był udany dla Manchesteru United. Chwilę po rozpoczęciu kolejnych rozgrywek zdecydował się odejść z klubu. Miał 37 lat, więc – jak się wydawało – był już bliski piłkarskiej emerytury. Zgłosiło się do niego saudyjskie Al-Nassr. Spakował się więc z całą rodziną i ruszył na podbój Bliskiego Wschodu, będąc jednym z pierwszych wielkich piłkarzy, którzy zaczęli grać w saudyjskiej lidze. Ronaldo rozpoczął trend i stara się udowadniać, że liga ta wcale nie jest przeznaczona tylko dla emerytów. Portugalczyk dalej gra na świetnym poziomie. W zeszłym sezonie zdobył 35 bramek w 31 ligowych meczach. Cały czas jest powoływany do kadry narodowej, w której strzela bramki. W całej karierze uzbierał już 923 gole. Jego celem jest przebicie bariery 1000 trafień.

Jeśli mielibyśmy wymieniać wszystkie jego osiągnięcia, nie starczyłoby nam stron w gazecie. Dodajmy więc na sam koniec, że ze wspomnianą reprezentacją sięgnął po złoty medal mistrzostw Europy w 2016 roku, gdy popisywał się nie tylko na boisku, ale także jako lider drużyny, dowodząc zespołem zza linii bocznej, gdy doznał kontuzji.

Taka jest jego historia, która nadal trwa. Ronaldo chce grać w piłkę do ukończenia 45. roku życia. I nie jest to niemożliwe, patrząc na to, jak aktualnie wygląda i jak prezentuje się na murawie. I pewnie do 45. roku życia nadal będzie polaryzował piłkarską społeczność. Jedni uważać go będą za piłkarskiego boga, inni będą go nienawidzić za charakter, egoizm, kontrowersyjne wypowiedzi. To się nie zmieni, bo nawet w przeddzień 40. urodzin Ronaldo stwierdził: „Jestem najlepszym piłkarzem w historii. Nie widziałem nikogo lepszego od siebie, mówię szczerze”.

Kacper Janoszka