Nie umiemy przegrywać
Komentarz na s.2
Zakochałem się bez pamięci w trwających igrzyskach. To prawdziwe święto sportu. Publiczność w Paryżu jest tak zdyszana, zachwycona, rozdygotana, roześmiana, wspaniała… Jest po prostu blisko igrzysk. Igrzyska są dla niej, one dla dla sportowców. Symbioza idealna.
Są jednak chmury.
***
Oczywiście kiedy jest rywalizacja, muszą być wygrani i przegrani, to truizm. Jestem w szale kiedy nasi są górą, ogarnia mnie przygnębienie – gdy dołem. Smutek pojawił się choćby w wypadku Andżeliki Szymańskiej, naszej dzielnej dżudoczki, która nieoczekiwanie przegrała z mało znaną Meksykanką i wielka szansa na medal przepadła. Kiedy Polka wpadła w rozpacz i połykając łzy nie była w stanie nic wydusić - było mi jej autentycznie żal.
Głęboko wierzę, że zawodniczka z Włocławka przetrwa te ciężkie chwile. Pamiętajmy – teraz jest sama z tym bólem, zawiedzionymi nadziejami – własnymi i innych. Wierzę, że za cztery lata udowodni sobie i nam, że stać ją na medal olimpijski. Tego jej serdecznie życzę, trzymam kciuki, bo wzbudziła moją sympatię.
***
W całej tej sytuacji pojawił się niestety - wijąc się niczym smrodliwy dym z szamba - wstrętny, fałszywy ton, który mierzi mnie niepomiernie. Czymś obrzydliwym w moim odczuciu są bowiem sugestie, które rozpleniły się po tym pojedynku niczym opryszczka. Otóż pojawiły się – to naprawdę mnie zdumiewa – oskarżenia, że rywalka Szymańskiej, Meksykanka Prisca Awiti-Alcaraz, która potem zdobyła srebrny medal, to nie rywalka, lecz… rywal! Rozumiecie? Że niby ukryty, przebrany mężczyzna!
Oto kilka „opinii”, pierwszych z brzegu, które przelewają się dziś w Internecie niczym fekalia w misce:
„Tragiczne, że Szymańska powiedziała o tym facecie „Meksykanka”. Porażka!”
Albo:
„Parodia. Facet bije się z kobietami i dostaje medal”.
Albo:
„I tak dobrze, że nie był to wąsaty, podziarany amigo”.
Albo:
„Chore igrzyska, chore społeczeństwo”.
Albo:
„Olimpiadę czarci syn zaprzągł do lansowania patologicznych ideologii. Ideologii mającej kompletnie odczłowieczyć człowieka - pozbawiając go wszelakiej tożsamości”.
***
Żeby było jasne: nikt z tych wszystkowiedzących mędrców oczywiście nie przedstawia najmniejszych dowodów na męskość Priscy Awiti-Alcaraz. Jednak wszyscy mądrzy. Wyprzedzają się w zaciekłości, nienawiści, brutalnym słownictwie, tromtadrackich uwagach. Wiedzą najlepiej. Nakręca się to, każdy chce uderzyć kamieniem, pokazać, że ma głęboką pogardę dla tego „oszusta”.
Obrzydzenie obejmuje mnie w tej chwili w mocnym uścisku, zalepia oczy, wdziera się do uszu, nosa i ust. Mnóstwo ludzi pozwala sobie na obraźliwe uwagi, a przecież nigdzie nie ma informacji, że „zmieniała płeć”. Już zapomnieliśmy, że Polka rok temu, w kwalifikacjach olimpijskich z Meksykanką wygrała. Gdzie wówczas byli wszyscy znawcy kobiecej i męskiej anatomii?
Kiedy nie ma wroga, trzeba sobie go stworzyć.
Paweł Czado