Sport

Nie tylko pierwszy skład

Trener Legii Goncalo Feio po raz kolejny podkreślił, że w jego drużynie zmiennicy są tak samo ważni, jak ci z podstawowej jedenastki. Widać to było w meczu z Broendby.

Japończyk Ryoya Morishita zdobył bramkę dającą Legii ważne zwycięstwo. Fot. Wojciech Dobrzyński/legionisci.com/Press Focus

LEGIA WARSZAWA

Nie wszystko w Danii układało się po myśli legionistów, ale ostatecznie po twardej walce udało im się zanotować cenne zwycięstwo 3:2. – Zawodnicy pokazali mocną mentalność i udowodnili, że są w stanie wygrać na bardzo trudnym terenie. To zwycięstwo piłkarzy, tych którzy zaczęli mecz, weszli z ławki i uwierzyli w plan, a także tych, którzy nie wystąpili, ale byli z zespołem – zaznaczył Goncalo Feio.

Wie, co trzeba poprawić

Nic jeszcze nie jest przesądzone, ale warszawiacy są na dobrej drodze, by awansować do fazy grupowej Ligi Konferencji. Jeśli wyeliminują Broendby Kopenhaga, w ostatniej rundzie eliminacyjnej zmierzą się z wygranym pary Auda – Drita (1:0 po pierwszym spotkaniu). Przewagę nad Duńczykami trzeba przypieczętować w rewanżu u siebie. Feio wie, co musi poprawić jego zespół. – W pierwszej fazie meczu nasz pressing dobrze funkcjonował, ale potem traciliśmy trochę intensywności, bo rywal miał bardzo dużo jakości - zaznaczył. – Boli nas to, że straciliśmy dwie bramki z obrony niskiej, czyli elementu, do którego byliśmy przygotowani. Gdybyśmy zrealizowali założenia taktyczne, te gole by nie padły. Może być to pokłosie tego, że tak naprawdę nigdy nie jesteśmy zmuszani do takiej obrony. Trening to jedno, ale potem niełatwo zrobić to na boisku na tak wysokim poziomie – analizował 34-latek.

Miał pomysł na Kuna

Szkoleniowiec „wojskowych” zwrócił uwagę na poprawę gry drużyny po przerwie. W szatni legioniści uwierzyli, że mogą odwrócić wynik 1:2 i zrobili to. – Zabierając Duńczykom piłkę, byliśmy w stanie dominować, a potem wykorzystać fazę przejściową. Piłkarze uwierzyli w plan i w dużą rolę zmienników. To, czy możesz być najważniejszy w danym meczu, nie zależy od tego, czy wychodzisz w pierwszym składzie, czy nie. Jesteśmy drużyną, mamy różne cechy i to poskutkowało – powiedział Feio, nawiązując do dwóch asyst rezerwowego Blaża Kramera oraz gola innego zmiennika, Ryoyi Morishity.

Portugalczyk zaskoczył nieco wyborem wyjściowej jedenastki. Na prawym wahadle ustawił Patryka Kuna, który nie dość, że w tym sezonie gra mało, to zawsze kojarzył się z grą na lewej flance. – Prowadzenie drużyny to wyciąganie wniosków i robienie zmian. Nie znaczy to, że ci, którzy w Broendby nie wystąpili od początku, nie mają mojego zaufania. Zespół jest po to, by korzystać z różnych zawodników. Kun na prawej stronie? Ma wiedzę na temat grania z trzema obrońcami i wahadłowymi. Ma dużą kulturę gry na tej pozycji, z czego korzystaliśmy w momentach pressingowych i zamknięcia jednego z największych atutów rywali, Clementa Bischoffa, młodziutkiego prawonożnego skrzydłowego. Wystawienie przeciwko niemu lewonożnego obrońcy umożliwiało do pewnego momentu lepsze "zamykanie" jego prawej nogi. Lewą nogą łatwiej złamać do środka czy grać z pierwszej piłki, by unikać próby pressingu, kiedy ich wahadłowy przybliży się do naszego, a ich lewy stoper przesuwa się do naszego zawodnika, który idzie na wsparcie – wyjawił meandry taktyczne Feio.

Nie przełożyli meczu

Przed rewanżem w Warszawie Legia uda się do Krakowa na spotkanie z Puszczą. – Mecz nie będzie przełożony. Był na to czas do zeszłego piątku, ale podjęliśmy decyzję, że tego nie zrobimy ze względu na zaufanie do naszych piłkarzy. Poza tym proszę sprawdzić statystyki gier przeniesionych, to nigdy nie wychodziło na dobre. Niezłe drużyny czasami mogą się potknąć w lidze, ale potrafią też reagować. Teraz wszystkie siły kierujemy na Puszczę, a od niedzielnego wieczoru zaczniemy się przygotowywać do rewanżu z Duńczykami – powiedział Feio.

Piotr Tubacki