Sport

Nie tak miało być

Z MKS-em nie zapunktowaliśmy, ale nie zwieszamy głów – podkreślił kapitan GieKSy, Bartosz Mariański.

Bartosz Mariański porażkę z będzińską ekipą wziął na klatę. Fot. Mateusz Sobczak/PressFocus

GKS KATOWICE

Katowiczanie fatalnie rozpoczęli sezon. Już na starcie przegrali u siebie 0:3 bardzo ważny mecz z beniaminkiem, Nowak-Mosty MKS-em Będzin. Bardzo ważny, bo obie ekipy typowane są do walki o utrzymanie. – Rywale grali w siatkówkę, a my tylko próbowaliśmy w nią grać. Było widać, że byliśmy bardzo zestresowani. Najgorzej spisywaliśmy się w zagrywce. Przez cały okres przygotowawczy nie serwowaliśmy tak słabo. Jestem bardzo, bardzo zły po tym meczu – przyznał Łukasz Usowicz, środkowy GKS-u. On akurat w ofensywie spisywał się bardzo dobrze. Był najskuteczniejszym zawodnikiem w swojej ekipie. Zdobył 11 pkt, kończąc 10 z 12 ataków. Dodatkowe „oczko” wywalczył popisując się asem serwisowym. Znacznie słabiej poszło mu jednak wykonywanie zadań defensywnych. Nie miał ani jednego bloku i wybloku.

Pozostali gracze GieKSy kompletnie zawiedli. Świetne wejście w mecz miał Aymen Bouguerra. Tunezyjczyk trzymał ofensywę, atakował mocno i precyzyjnie. Przy stanie 23:21 miał w górze piłkę na 24. punkt, ale Mateusz Siwicki wyczuł jego intencje i go zablokował. Niepowodzenie mocno go zdeprymowało. W kolejnych akcjach spisywał się kiepsko, a w drugim secie został zmieniony. To był przełomowy moment. Będzinianie odrobili straty i wygrali pierwszą partię na przewagi. – Prowadziliśmy 23:21, ale przyjęcie na drugą stronę, potem nieskończone kilka ataków i skończyło się porażką. Będzinianie byli od nas lepsi i tyle – podsumował Bartosz Mariański.Byliśmy mniej opanowani od gości, zwłaszcza w pierwszym i trzecim secie. Jako kapitan chciałem zdjąć presję z chłopaków, niestety się nie udało. Bardzo słaby mecz z mojej strony. Biorę go na siebie. Walczymy dalej. Chcieliśmy zapunktować, nie punktujemy, ale jest 29 spotkań przed nami. Nie zwieszamy głów – dodał kapitan i jeden z najbardziej doświadczonych zawodników katowickiej drużyny.

Podopieczni trenera Grzegorza Słabego szybko muszą wrócić do dobrej dyspozycji. Rozgrywki bowiem pędzą. Już dzisiaj czeka ich starcie w Warszawie z PGE Projektem (awansem z 8. kolejki). – Nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Musimy wydobyć z siebie charakter, bo tylko sercem będziemy wygrywać mecze. Liczę, że będzie jeszcze trochę zwycięstw – powiedział Mariański.

Katowiczanie w Warszawie skazywani są na porażkę. PSG Projekt dysponuje zdecydowanie większym potencjałem. Jakub Kochanowski, Jan Firlej, Bartłomiej Bołądź, Artur Szalpuk to światowy top. Do tego dochodzi złoty medalista igrzysk olimpijskich, Francuz Kevin Tillie. Zatrzymać ich będzie bardzo trudno. Za stołecznym teamem przemawia też statystyka. Z GieKSą mierzył się osiemnaście razy i wygrał 15 spotkań. Ostatni mecz zakończył si wygraną PGE Projektu 3:0.

– Nie jesteśmy stawiani w roli faworyta. Może dzięki temu zejdzie z nas presja, a bez niej zagramy swoją siatkówkę. To, co prezentowaliśmy w okresie przygotowawczym czy na treningach, jest godne tego, aby w tej lidze zdobywać punkty i wygrywać – ocenił Usowicz.

(mic)