Sport

Nie szybkość, a precyzja

W ten weekend w Kielcach odbędzie się pierwsza eliminacja mistrzostw Polski w samochodowym driftingu.

Nie szybkość, a precyzja

W ten weekend w Kielcach odbędzie się pierwsza eliminacja mistrzostw Polski w samochodowym driftingu.


Drifting to niezwykle widowiskowa dyscyplina sportu motorowego, która ma grono wiernych kibiców, a z roku na rok ich przybywa. Czołowym polskim zawodnikiem w tej specjalności jest wielokrotny uczestnik Rajdu Dakar, Jakub Przygoński. - Tu nie liczy się szybkość, ale oceniana przez sędziów precyzja jazdy. To pojedynek dwóch kierowców w dwóch samochodach na krótkiej, niespełna kilometrowej trasie, liczącej 5-6 zakrętów. Przejazd trwa zwykle 20–30 sekund. Chodzi o to, aby pokonać tor z jak największą precyzją. Samochód, który jedzie jako pierwszy to tak zwany lead car, a jadący za nim chase car naśladuje go, jadąc jak najbliżej rywala. Nie wolno się wyprzedzać. Potem następuje zamiana ról. Po dwóch przejazdach sędziowie typują zwycięzcę w oparciu o analizę linii przejazdu, jak najmniejszy dystans pomiędzy samochodami, płynność jazdy i ocenę panowania nad samochodem. Można powiedzieć, że to trochę jak jazda figurowa na lodzie, ale jednak jesteśmy na trasie z naszym rywalem i jest to bezpośredni pojedynek - opisuje specyfikę rywalizacji Przygoński.

Jak podkreśla znany głównie z imprez off roadowych kierowca, drifting jest w miarę dostępny finansowo. - Jest bardzo popularny wśród młodych ludzi. Wystarczy wygrzebać jakiś stary samochód z napędem na tylne koła i można się bawić. Oczywiście starty w zawodach wymagają już pewnych nakładów, ale są one bez porównania mniejsze niż w innych sportach motorowych.

Samochody startujące w zawodach powinny mieć jednak przynajmniej kilkaset koni mechanicznych, chociaż ich nadmierne wzmacnianie nie ma już sensu. Dużo kosztują opony, które się błyskawicznie zużywają podczas kontrolowanych uślizgów. O ile przednie mogą wytrzymać cały sezon, to tylne wystarczają tylko na kilka przejazdów.

Przygoński zwrócił uwagę na rosnącą popularność symulatorów driftingowych. - Znam ludzi, którzy po 10 godzin dziennie na nich trenują. I co zaskakujące, wystarczy im później kilka minut w prawdziwym samochodzie, żeby sobie świetnie radzili na torze. W drugą stronę to niestety nie działa... - przyznał z uśmiechem.

Pierwsza runda driftingowych mistrzostw Polski odbędzie się w weekend na malowniczo położonym torze w Kielcach. Na sobotę zaplanowano eliminacje, a na niedzielę finały. Kolejne eliminacje odbędą się w Słomczynie (22-23 czerwca), Katowicach (20-21 lipca) i Poznaniu (28-29 września). Tytułu broni Paweł Korpuliński.

(PAP)