Wyjątkowo dużo się dzieje i z trójkolorowej perspektywy na nudę na pewno narzekać nie można. Kibic Górnika nie może spuszczać z oka władzy, bo kiedy powinien skupić całą uwagę na derbach, to niestety przez sytuację, do której dopuścili włodarze miasta i klubu, trzeba interweniować, by nie było powtórki historii z Allianz. Nie można się dziwić, że jeden z podmiotów deklarujących chęć kupna Górnika budzi obawy, bo raz że styk biznesu deweloperskiego i samorządu kojarzy się z ciągłym wybuchaniem afer, a dwa że po prześwietleniu sam podmiot nie mógł budzić większego zaufania. Dodając do tego prognozy, że z dużym prawdopodobieństwem w ratuszu dojdzie do zmian, to cała sprawa może tworzyć wrażenie, że mamy do czynienia z przygotowaniem miękkiego lądowania dla odchodzącej ekipy Mańki-Szulik. Znamy poczynania świty Carycy i obawy, że Górnik zostanie narzędziem do prowadzenia prywatnych interesów jej ludzi można uznać za całkowicie uzasadnione, gdyż nie raz i nie dwa media opisywały działania pokazujące traktowanie klubu jak prywatny folwark.

Na szczęście kibice z Torcidy żyją klubem, trzymają rękę na pulsie i biorą sprawy w swoje ręce. Prześwietlenie dewelopera przyniosło jasne wnioski i musiało skutkować wyrażeniem jasnego stanowiska na trybunach i w internecie, że nie życzymy sobie takich ludzi w Górniku. Po kilku dniach podmiot wydał na swoim profilu facebookowym oświadczenie, że wycofuje się z oferty po czym następnego dnia rano wpis znika, a z miasta dochodzą informacje, że ratusz nic o wycofaniu się nie wie. Zaczyna to wyglądać niepoważnie i wręcz groźnie, a każdy chyba ma świadomość, że to kluczowe decyzje dotyczące przyszłości Górnika i nie wolno odpuścić aż do momentu zamknięcia ostatnich formalności. Łatwo nie będzie, bo w międzyczasie przecież czekają nas bardzo ważne mecze w lidze, święta i finał kampanii wyborczej, więc szumu medialnego brakować nie będzie, a to może sprzyjać przeoczeniu ważnych szczegółów i różnych zagrań, których nikt z nas sobie nie życzy.